Festiwal Inne Brzmienia 2010: Voo Voo i Raz Dwa Trzy wystąpili urodzinowo
Drugi dzień III Art\'n\'Music Festival \"Inne Brzmienia”, Lublin, 10.07.10
- 11.07.2010 05:07
Na poziomie nazw wiadomość o tym koncercie nie wyglądała szczególnie zachęcająco dla kogoś, kto nie jest maniakalnym fanem Voo Voo i Raz Dwa Trzy. Zespoły, które słyszeliśmy w Lublinie dziesiątki razy, znowu miały wystąpić. I to na festiwalu, po którym spodziewamy się – zgodnie z jego nazwą – czegoś innego, czegoś nowego, czegoś niesłyszanego.
Ale oprócz zgranych nazw w programie Innych Brzmień na sobotę pojawił się tytuł \"Urodzinowo” i dopisek \"we wspólnym programie”. I one dawały nadzieję na kontakt z czymś przynajmniej w pewnym stopniu odmiennym.
Stali bywalcy lubelskich scen Voo Voo i Raz Dwa Trzy postanowili mianowicie razem świętować koncertowo nad Bystrzycą swoje urodziny – 25-lecie pierwszej grupy i 20-lecie drugiej grupy. Najwięksi optymiści spodziewali się pewnie imponujących utworów okolicznościowych i fajerwerków wykonawczych w połączonych składach.
Pesymiści sądzili zapewne, że choćby z powodu upału chłopakom nie będzie się chciało wysilać i zagrają to, co zawsze i prawie tak samo jak zawsze z tą różnicą, że nieraz Wojciech Waglewski dośpiewa coś lub dogra Adamowi Nowakowi i na odwrót.
Wieczorem na Rynku ciałem stała się część przypuszczeń pesymistów i część oczekiwań optymistów. Ne było jakichś porywających numerów stworzonych specjalnie na tę okazję. Zabrzmiały przede wszystkim największe przeboje obu kapel. Ale wykonania niektórych hitów zaskakiwały pozytywnie.
Sympatycznie i odświeżająco było na przykład, kiedy pierwsze słowa (\"Myślę sobie że…”) jednej z najlepszych piosenek Voo Voo \"Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było” popłynęły z ust Nowaka. Dopiero potem zaczął śpiewać Waglewski.
Zupełnie niecodzienna sytuacja miała miejsce pod koniec koncertu podczas wykonania numeru Raz Dwa Trzy \"Pod niebem pełnym cudów”. Zagrały go i zaśpiewały połączone składy obu formacji, przy czym basista Voo Voo Karim Martusewicz i perkusista tej grupy Piotr Żyżelewicz stali naprzeciw siebie przy rzędzie tradycyjnych bębnów i nabijali dłońmi rytm.
Kiedy zabrzmiały słowa \"ten błękit snów i pragnień”, Rynek spowiły same niebieskie promienie z lamp, tworząc oniryczny widok.
Reklama












Komentarze