– Z moich informacji wynika, że 11 klubów chce grać, a trzem jest wszystko jedno. Widział pan boiska? Dla mnie są one obecnie, jak najbardziej do grania. Oczywiście, jeżeli dojdzie do załamania pogody i spadnie śnieg, będzie ulewa, czy tajfun, to nie zagramy – mówi Kazimierz Greń, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej.
I dodaje, że decyzją o przeniesieniu drugiej kolejki rundy wiosennej na listopad nikomu nie chce robić na złość.
– Pamiętajmy o tym, że w czerwcu musimy zakończyć rozgrywki, bo będą jeszcze baraże. Lepiej zagrać jeszcze teraz, kiedy boiska są w dobrym stanie, niż w marcu, kiedy nie wiadomo, jak będzie z pogodą. Nikomu nie chcemy robić pod górę, po prostu tak będzie lepiej dla wszystkich.
Prezes „żółto-biało-niebieskich” Waldemar Leszcz już w minionym tygodniu tłumaczył nam, dlaczego chciałby przełożyć „mecz przyjaźni”. Twierdził, że zawody chętnie obejrzałoby nawet trzy tysiące kibiców.
Impreza masowa to jednak dla klubu spory wydatek, podliczając wszystkie koszty nawet do 30 tys. zł. A takich pieniędzy w budżecie na ten rok już po prostu nie ma, bo nikt nie brał pod uwagę, że liga potrwa praktycznie do końca listopada.
Szefowie Motoru i Chełmianki podpisali się pod specjalnym oświadczeniem w tej sprawie. – Wspólne stanowisko od wielu lat zaprzyjaźnionych klubów powodowane jest chęcią rozegrania meczu na Arenie Lublin przy jak największej liczbie publiczności. Chcemy, aby to wydarzenie stało się sportowym świętem Lubelszczyzny.
Odpowiednia promocja meczu oraz wspólny doping zaprzyjaźnionych grup kibiców obu klubów mogłyby skutkować niezapomnianym widowiskiem, które na wiele lat pozostałoby w pamięci kibiców – czytamy w oświadczeniu.
Niestety prośba o przełożenie meczu nie znalazła uznania w oczach działaczy z Podkarpacia. Motor się jednak nie poddaje.
– W taką pogodę na trybunach nie zjawi się nawet tysiąc osób. Złożyliśmy kolejne pismo, a poparły nas praktycznie wszystkie kluby. Jedynie Stal Rzeszów jest za tym, żeby w weekend normalnie wybiec na boisko – wyjaśnia Paweł Kamiński, drugi trener Motoru.
Stal Kraśnik podejmuje w niedzielę Resovię, ale oba kluby też wolą zmierzyć się na wiosnę.
– Warunki atmosferyczne nie są już tak dobre, jak w poprzednim tygodniu. Najgorsze jest to, że nie jesteśmy partnerem dla związku. Raczej traktują nas, jak poddanych i sieją terror. My porozumieliśmy się już nawet z naszymi rywalami i Resovia też jest skłonna nie grać w niedzielę – mówi Krzysztof Łach, prezes Stali.Marek Maciejewski (prezes Avii Świdnik)
– Jeżeli wszyscy prezesi podpiszą się pod wnioskiem o odwołanie kolejki, to i ja to zrobię. Już wcześniej, kiedy około 10 dni temu pytano nas o opinię na ten temat mówiliśmy, że jedną serię gier z wiosny możemy rozegrać, ale drugą już nie. Głównym zamysłem miała być dobra pogoda, ale teraz aura już nie jest taka przyjazna. Powinni grać wszyscy, albo nikt, bo w przeciwnym wypadku zrobi się bałagan.
Waldemar Wiater (trener Hetmana Żółkiewka)
– Prognozy na najbliższe dni naprawdę nie są najlepsze. My już teraz mamy problem, żeby znaleźć miejsce do treningu. A jeżeli wyjdziemy na boisko w weekend i zniszczymy murawę, to kto doprowadzi ją później do porządku? Mamy dwóch ludzi, którzy społecznie zajmują się boiskiem. Jeżeli spadnie śnieg i nakażą nam na nim grać, to naprawdę murawa na wiosnę nie będzie się nadawało do niczego. Mamy już za sobą 18 spotkań ligowych, a do tego jedno w pucharze. Dla nas to już wystarczająca liczba.
Damian Panek (trener Orląt Radzyń Podlaski)
– Kiedy działacze z Podkarpacia pytali nas wcześniej o opinię w sprawie rozgrywania awansem meczów z rundy wiosennej byłem na tak. Jesteśmy w dobrej formie, nie mamy problemów kadrowych, a pogoda też nie była najgorsza. Teraz sytuacja jednak nieco się zmieniła. Jeżeli wszystkie kluby nie będą chciały rozgrywać meczów w najbliższy weekend, to my przychylimy się do tej prośby.
Ryszard Więcierzewski (drugi trener Podlasia Biała Podlaska)
– Jeszcze jeden mecz na pewno nie jest nam na rękę. Mamy w zespole sporo kontuzji i na pewno nie będziemy mieli do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Mimo to przygotowujemy się normalnie do meczu. Może uda się zakończyć rozgrywki pozytywnym akcentem? Z drugiej strony nikt się do nas nie odzywał w kwestii przełożenia kolejki. Nasze boisko nigdy nie było w dobrym stanie, teraz ewentualnie może i byłoby lepsze, bo przynajmniej miękkie. Gra na tej murawie zniszczy ją już jednak do końca. Dlatego, jeżeli zapadnie decyzja o odwołaniu meczu, to jednak przyjmiemy ją z ulgą.
Reklama
Wojna Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej z klubami. Nie chcą grać, ale muszą
Trwa wojenka między Podkarpackim Związkiem Piłki Nożnej, a klubami z woj. lubelskiego, zwłaszcza Motorem. „Żółto-biało-niebiescy” wnioskują o przełożenie meczu z Chełmianką na wiosnę, ale działacze związku nie chcą o tym słyszeć.
- 19.11.2014 18:01
Reklama












Komentarze