Reklama
Niektóre schroniska są już zapełnione
Schroniska św. Brata Alberta w Chełmie i Zamościu pękają w szwach. Tymczasem chełmski "Markot może przyjąć jeszcze kilkunastu bezdomnych. Jak będzie trzeba, to łóżka staną nawet w gabinecie szefa ośrodka
- 04.12.2014 12:00

W chełmskim "Albercie” przy ul.Wołyńskiej mieszka 55 mężczyzn. Ma dojść kolejnych trzech. To wyczerpie już możliwości ośrodka. W tej sytuacji ostatnią rezerwą będzie kaplica, w której zmieszczą się jeszcze co najwyżej trzy materace.
- Kiedyś wykorzystywaliśmy nawet korytarz - przyznaje Zofia Mycan, wieloletnia wolontariuszka Towarzystwa św. Brata Alberta, która opiekuje się podopiecznymi schroniska. - Strażacy jednak stanowczo nam tego zabronili.
Przedświąteczne przygotowania
Codziennie rano kilku mężczyzn wychodzi ze schroniska do pracy. W tym czasie pozostali dzielą między siebie codzienne obowiązki. Już w piątek wszyscy razem mają się zabrać za przedświąteczne porządki. Mają nieźle zaopatrzoną spiżarnię i zapas opału na zimę.
- Jeszcze jesienią nasi panowie pomagali rolnikom w zbiórce płodów rolnych - dodaje Mycan. - W zamian otrzymaliśmy ziemniaki, marchew i inne warzywa. Mamy też nadzieję na uzupełnienie zapasów w ramach zbiórki żywności w "Biedronkach”. Nasi podopieczni za zgodą właścicieli tej sieci handlowej będą tam kwestować od 12 do 22 grudnia.
Świetlica w razie potrzeby
Do ostatniego miejsca jest też już zajęte albertyńskie schronisko w Zamościu przy ul. gen. Orlicza-Dreszera.
- Mamy już 34 podopiecznych - mówi Elżbieta Bochniarz, kierownik ośrodka. - Jednocześnie bezdomnym spoza schroniska oferujemy doraźne rozwiązanie. Zapewnimy im nocleg i gorący posiłek. W zależności od warunków pogodowych korzysta z tego od ośmiu do 15 osób.
W zamojskim schronisku ostatnią rezerwą jest świetlica, do której w razie potrzeby będzie można wstawić polowe łóżka. Jak zapewnia pani Elżbieta, nikt nikogo na siarczysty mróz ze schroniska nie wygoni. Ale uwaga: dla pijanych jest miejsce w izbie wytrzeźwień.
Chełm ma miejsca
W Chełmie alternatywą dla "Alberta” jest Ośrodek Pomocy Bliźniemu "Markot”.
- Pod naszym dachem przy ul. Kąpieliskowej mamy już kilkunastu mężczyzn - mówi Sławomir Czyż, kierownik "Markotu”. - Przyjęcie kolejnych dziesięciu nie będzie żadnym problemem. Z dostawkami dysponujemy 30 miejscami. Jeśli zajdzie potrzeba, to zwolnię swój gabinet, w którym zmieści się kilka kolejnych łóżek.
Również "markotowcy” przed świętami mają dobrze zaopatrzone spiżarnie. Podkreślają, że to dzięki dobrej współpracy z mleczarnią w Piaskach i RSP w Zagrodzie. A jeśli chodzi o opał, to węgiel funduje im miasto.
Reklama












Komentarze