Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Australijska szansa

Rozmowa z Benem Stoikovichem, dyrektorem generalnym Prairie Downs.
Australijska szansa
Rodzina Stoikovichów
w komplecie: Małgorzata z młodszym synkiem Aleksandrem i Ben ze starszym Maksymilianem (Archiwum rodzinne)
• Dlaczego chcecie inwestować miliardy na Lubelszczyźnie?
– O tym, gdzie się to robi decyduje jakość pokładów węgla. Lubelskie Zagłębie Węglowe posiada złoża węgla światowej klasy i to jest decydujące. Kolejnym argumentem jest fakt, że Polska, jako państwo politycznie stabilne, stworzyła doskonały klimat inwestycyjny. Polska ma ekonomię odnoszącą sukcesy oraz świetnie wykształcone kadry i wysoko wykwalifikowaną siłę roboczą rozumiejącą, czym jest górnictwo węglowe. Filozofią Prairie Downs jest praca z najlepszymi ludźmi na świecie w realizacji najlepszych projektów. Dlatego zaprosiliśmy do współpracy z nami szereg najwyższej klasy polskich ekspertów, w tym pana Mirosława Tarasa jako doradcę strategicznego. Jest on nie tylko światowej renomy ekspertem górniczym, ale posiada też znakomite osiągnięcia w wydobyciu węgla. Pan Taras mógł w ostatnim czasie poznać zarówno Prairie Downs, jak i jego zespół kierowniczy oraz ocenić plany, jakie wiążemy z Lubelskim Zagłębiem Węglowym. Tak jak ja, jest inżynierem górnikiem. Przepracował ponad 30 lat w lubelskich kopalniach. Odpowiadał za kierowanie Bogdanką i czyni ją najmniej kosztochłonną kopalnią węgla kamiennego w Europie. Odniósł bezprecedensowy sukces na warszawskiej giełdzie, czyniąc Bogdankę firmą wartą półtora miliarda dolarów.

• Może pan przedstawić Prairie Downs?
– Prairie Downs jest notowana na australijskiej giełdzie papierów wartościowych ASX od lat 90. Prawdziwym przełomem było dołączenie do firmy – jako prezesa – Iana Middlemasa, wysoko cenionego fachowca i przedstawiciela światowego górnictwa oraz wprowadzenie nowej strategii i struktury celów. Nowy zarząd kompanii został ustanowiony pod kątem realizacji Lubelskiego Projektu Węglowego (Lublin Coal Project). To w tej chwili nasz projekt flagowy.

• Co właściwie planujecie? Wybudowanie kopalni od A do Z i uruchomienie wydobycia? Sceptycy już mówią, że być może po przebadaniu geologicznym złoża, skompletujecie wszystkie niezbędne koncesje do rozpoczęcia budowy kopalni i... sprzedacie projekt innemu inwestorowi.
– Naszym planem jest wybudowanie kopalni w Zagłębiu Lubelskim. Tu jest węgiel i do tego wysokiej jakości. I tu jest miejsce na niejedną jeszcze kopalnię. Mamy w Prairie Downs zespół ze znaczącym doświadczeniem w eksploracji, finansowaniu i budowie wielkich kopalni. Na miejscu także mamy właściwy zespół prowadzący program intensywnych badań geologicznych i projektowania studiów technicznych, tak aby stworzyć optymalny program realizacji przedsięwzięcia. To zajmie nam około dwóch lat i pozwoli na dojście do gotowości podjęcia pierwszych prac budowlanych w 2016 roku.
Od samego początku naszego projektu dbamy o to, by jego realizacja przebiegała z zastosowaniem najwyższych standardów światowych, włączając w to aspekty ochrony środowiska i społeczne. Dlatego ściśle współpracujemy zarówno z władzami wojewódzkimi, jak i społecznościami lokalnymi

• W jaki sposób zamierzacie finansować tak wielkie przedsięwzięcie? Jaki jest jego przewidywany koszt?
– Jest za wcześnie, by mówić o kosztach finalnych, kiedy prowadzone są prace studyjne zmierzające do ich oszacowania. Ogromną część mego czasu i zaangażowania pochłaniają starania, aby połączyć to, co najlepsze z doświadczeń polskich i z ekspertyzy międzynarodowego górnictwa, po to, by osiągnąć jak najbardziej korzystny wynik handlowy, przy równoczesnym zminimalizowaniu początkowych kosztów. Tak zresztą jak w każdym przedsięwzięciu biznesowym. Na podstawie znajomości realiów mogę powiedzieć, że istnieje międzynarodowy kapitał gotowy do zaangażowania w budowę kilku kopalni w Polsce, a my mamy właściwy zespół, aby uczynić to możliwym. Zależy to – powtórzę – od jakości naszych prac technicznych.

• Komu zamierzacie sprzedawać lubelski węgiel?
– Odbiorcom w Polsce i innych krajach europejskich, na przykład w Niemczech. Od 2008 roku Polska stała się importerem węgla, co generalnie miało związek z załamaniem wydobycia w regionie śląskim. Znacząca część napływającego do Polski węgla pochodzi obecnie z Rosji. Uważam, że możemy zastąpić znaczną część rosyjskiego eksportu na rynki europejskie węglem lubelskim.

• Jaka będzie struktura własnościowa planowanej kopalni?
– W tej chwili nasza spółka polska PD&Co jest stuprocentowym właścicielem lubelskiego projektu. Być może nowi inwestorzy przyłączą się w przyszłości. To zależy jednak od pakietu finansowania, jaki uda nam się złożyć. W stosownym czasie zapewne rozważymy wejście na jedną z europejskich giełd papierów wartościowych, w tym – potencjalnie – na warszawską.

• Jakie będą wasze relacje z Bogdanką? Rywalizacja? Kooperacja?
– Bogdanka jest kopalnią klasy światowej, z kompetentnym teamem zarządzającym. Dlatego spodziewamy się pozytywnych relacji z naszym sąsiadem. Naszym celem jest produkcja głównie innego rodzaju węgla niż ten z Bogdanki, dlatego nie przewidujemy konkurowania z nią na tych samych rynkach. Lubelskie Zagłębie Węglowe jest naprawdę wielkie i posiada ogromny potencjał, by stać się potencjalnym dostawcą węgla dla Europy, gdy zasoby tradycyjnych zagłębi węglowych ulegną znaczącemu zmniejszeniu czy wyczerpaniu. Uważam, że eksploatacja Lubelskiego Zagłębia Węglowego to zadanie dla dużo większej liczby nowych kopalń, niż jedna czy dwie. Inwestowanie w kopalnie tworzy tysiące nowych miejsc pracy nie tylko w górnictwie. Moim zdaniem Lubelszczyzna stoi u progu intensywnego rozwoju gospodarczego związanego z węglem. Sytuacja przypomina historycznie Górny Śląsk we wczesnej fazie rozwoju przed ponad 200 laty, dla którego węgiel stał się szansą cywilizacyjną.
Bogdanka wykonała znakomitą robotę w tworzeniu kopalni odnoszącej wielkie sukcesy. Możemy czerpać z jej doświadczeń i uniknąć błędów, które jej się przydarzyły w pierwszej fazie jej operacji.

• Jakie ma pan doświadczenie w górnictwie?
– Swoją karierę rozpoczynałem w 1996 roku w Australii, jako inżynier w największej kompanii górniczej świata, BHP Billiton. Pracowałem pod ziemią przy eksploatacji złóż na największych w Australii głębokościach: ponad 600 metrów. Kwalifikacje menadżerskie w 2004 roku zaprowadziły mnie do Londynu, gdzie zostałem dyrektorem biura kompanii Lonmim PLC, wydobywającej platynę z głębokich kopalni w RPA. Praca ta nauczyła mnie, czym jest finansowanie korporacyjne i finansowanie operacji górniczych. Zanim przeszedłem do Prairie Downs, byłem bankierem inwestycyjnym w międzynarodowych projektach górniczych. Byłem zaangażowany w finansowanie przedsięwzięć górniczych związanych przede wszystkim z wydobyciem węgla na całym świecie. Dzięki temu łatwo zwróciłem uwagę na wielki i niewykorzystany potencjał Lubelskiego Zagłębia Węglowego. To stało się motywem przyłączenia do Prairie Downs, jako dyrektor generalny, z zamiarem realizacji projektu na Lubelszczyźnie. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to dziś jeden z najlepszych nowych projektów, jakie widziałem.
• Pańskie nazwisko wskazuje na bałkańskie pochodzenie…
– Urodziłem się w Sydney. Mój ojciec przybył tam po drugiej wojnie z ówczesnej Jugosławii, a konkretnie z Serbii. Na studia wyjechałem do Perth; stolicy australijskiego przemysłu górniczego. Jest to zresztą jedno z najlepszych miejsc do życia na świecie, świetnie zorganizowane, przyjazne mieszkańcom, o wspaniałej pogodzie i rewelacyjnych plażach. Tam uzyskałem dyplom z ekonomii mineralnej, czyli planowania i organizacji wydobycia zasobów mineralnych. W Australii mieszkałem do trzydziestego roku życia. Potem przeniosłem się do Londynu, gdzie mieszkam już ponad dekadę.

• W Londynie poznał pan swoją polską żonę. Nie psuję efektu i nie mówię skąd...
– Z... Zemborzyc pod Lublinem, gdzie do dziś mieszkają moi teściowie. I gdzie często przyjeżdżamy. Prawdę mówiąc czuję się w Lublinie jak w domu. Pobraliśmy się w Krakowie. Mamy dwóch synków: starszego Maksymiliana i młodszego Aleksandra. Obaj są obywatelami Polski. Obaj byli chrzczeni w kościele zemborzyckim. Starszy najpierw mówił po polsku, nim zaczął się uczyć angielskiego. Mieszkamy pod Londynem, a od sześciu lat każde Boże Narodzenie spędzamy jednak w Lublinie.

• Co pan myśli o Polakach? Churchill powiadał, że dla nich można zrobić wszystko, z nimi: nie da się nic.
– Nie mam negatywnych doświadczeń z Polakami. Tylko bardzo dobre. Uważam ich za ludzi honoru, uczciwych, ciężko pracujących i niezwykle gościnnych. Darzę wielką sympatią. Odwiedzam Polskę regularnie od 2004 roku, kiedy to przejechałem cały niemal wasz kraj motocyklem. Od tego czasu wiele się zmieniło. Polska rozwija się i stwarza nadzieję, że stanie się poważnym graczem w europejskiej i światowej ekonomii. Mam nadzieję, że wraz z naszym projektem staniemy się uczestnikami tego sukcesu.

• A jakie życzenia świąteczne chciałby pan złożyć lublinianom?
– Już czekam na przyjazd do Lublina na święta z żoną i dziećmi oraz spotkanie z całą tutejszą rodziną. Siądziemy do wigilii, będziemy sobie składać życzenia, potem pójdziemy do kościoła. Zawsze na to czekam... Wszystkim lublinianom i ich bliskim życzę na Boże Narodzenie radości i szczęścia. Na Nowy Rok: zdrowia i wszelkich sukcesów. Wszystkich tych, którzy wiążą osobiste nadzieje z obecnością Prairie Downs na Lubelszczyźnie chciałbym zapewnić, że przyszłość tego regionu jest naszym celem, podobnie jak stworzenie dla Was jak największej ilości miejsc pracy.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama