Protektor szczyci się coraz lepszą sytuacją finansową. Ubiegłoroczne przychody ze sprzedaży przekroczyły 100 mln zł. To nieco mniej niż rok wcześniej, ale zysk firmy wzrósł o blisko 25 proc., zbliżając się do 6 mln zł. W ubiegłym roku spółka po raz pierwszy od 10 lat wypłaciła akcjonariuszom dywidendę.
Firma szykuje się do budowy nowego zakładu w lubelskiej podstrefie ekonomicznej. Fabryka na Felinie ma liczyć ok. 4 tys. mkw. W nowej hali Protektor zamierza produkować 450 tys. par butów rocznie. Produkcja ma się odbywać w systemie dwuzmianowym.
- W nowym miejscu docelowo pracowałoby około 180 osób, w tym około 100 nowych pracowników - zapowiada Piotr Skrzyński, prezes Protektor SA. - Chcemy podpisać list intencyjny w sprawie budowy jeszcze w pierwszym kwartale, a umowę ostateczną w ciągu kolejnego miesiąca. Od momentu podpisania umowy na budowę hali potrzebnych jest od 9 do 12 miesięcy.Jeśli firma zrealizuje ten scenariusz, to produkcja w nowym zakładzie rozpocznie się w pierwszej połowie 2016 roku. Jednocześnie spółka finalizuje sprzedaż swojej siedziby przy ul. Kunickiego w Lublinie. Notarialna umowa przedwstępna ma być podpisana jeszcze w marcu. - Czekamy na wyznaczenie ostatecznej daty transakcji przez inwestora z Indii - zaznacza Skrzyński.
Za obiekty przy ul. Kunickiego spółka zamierza zainkasować 8 mln zł. Do grudnia 2011 r. działały w tym miejscu należące do Protektora Lubelskie Zakłady Przemysłu Skórzanego. Firmę zlikwidowano, a załoga została zwolniona. Skutkowało to wielodniową okupacją zakładu.
W 2013 r. prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Lublinie akt oskarżenia przeciwko władzom ówczesnych LZPS. Akt oskarżenia dotyczy ówczesnego dyrektora zarządzającego firmy, głównej księgowej oraz obecnego prezesa. Według śledczych nadużyli oni swoich uprawnień, doprowadzając do nieuzasadnionych zakupów butów od spółki Protektor SA. Chodzi o umowę z 2011 r. o wartości 1 mln zł. Według śledczych, kupione buty były stare i zarówno Protektor, jak i później LZPS nie mogły ich sprzedać. Oskarżeni nie przyznali się do winy.
Reklama
Reklama













Komentarze