Urodził się w Lublinie, rodzice pochodzą z sandomierskiego. - Ojciec był związany z fabryką samochodów, gdzie był technologiem, mama z bankowością - mówi Zbigniew Kominek, prezes firmy Wikpol, która siedzibę ma w gminie Konopnica, a specjalizuje się w realizacjach z wykorzystaniem najnowocześniejszych robotów i technologii.
Siedzimy w ascetycznie urządzonym gabinecie. W rogu miniatura robota. Jak to się zaczęło? W Liceum im. Unii Lubelskiej (wcześniej była podstawówka przy ul. Przyjaźni w Lublinie). Wybrał profil matematyczno - fizyczny. Już wtedy interesował się elektroniką. Szybko też nauczył się języka niemieckiego, co przydało mu się w pilotowaniu wycieczek.
Pierwszy biznes
Nauczyciele namawiali go na studia na Politechnice Warszawskiej. Serce podpowiadało Lublin. W 1983 roku zaczął studia na Politechnice Lubelskiej. Wiedział, że nowoczesne technologie to będzie jego konik. W ramach pracy dyplomowej zaprojektował i wykonał watomierz cyfrowy.
W 1987 roku wziął ślub z Anną, razem pojechali na Światowe Dni Młodzieży do Rzymu. Nie ukrywa, że należą po pokolenia JP II. Jak wyjeżdżali, znajomi byli pewni, że już do Polski nie wrócą. Pojechali, przeżyli wspaniałe chwile, zostali na Sylwestra i wrócili do Lublina.
Po studiach Zbigniew Kominek odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych. Pierwsza praca: Elektromontaż w Lublinie. Następnie spółka akcyjna Flamal, gdzie pracował jako elektronik. W 1991 roku założył wraz ze Zbigniewem Warchockim (kolegą ze studiów) własną firmę Traveller, organizującą m. in. biznesowe wyjazdy na targi i spotkania w Europie.
Ciągnęło ich jednak do techniki i informatyki, w Polsce akurat wprowadzono podatek dochodowy od osób fizycznych. - W ciągu miesiąca stworzyliśmy system informatyczny do rozliczania podatku. To był komputerowy program płacowo podatkowy, który pozwalał stworzyć bazę danych i obsługiwał kadry. Sprzedawaliśmy go bankom i instytucjom. To był nasz pierwszy zarobek. W 1995 roku zmieniliśmy nazwę firmy na Wikpol - relacjonuje Kominek.
Pierwszy robot
Pierwsze zlecenie dostali z Cukrowni Lublin. Przerobili mechaniczne wagi stojące na placu na wagi elektroniczne. Wyposażyli je w system komputerowy. - A jak wy przestaniecie działać za kilka lat, co zrobimy - pytali pracownicy cukrowni. Wikpol działa do tej pory, cukrownię zamknięto.
Jak zrobili elektronizację dla Lublina, odezwały się kolejne polskie cukrownie. Do tego doszły urządzenia wagowe i dozujące, pojawili się nowi klienci, firma zaczęła się rozwijać.
Skąd pierwszy robot? W 2002 roku do Lublina przyjechali Japończycy, produkujący roboty do paletyzacji.
- Zaczęliśmy wprowadzać ich roboty do modernizacji pakowni w polskich cukrowniach. Pierwszą nowoczesną linię z wykorzystaniem robota zaprojektowaliśmy w 2004 roku. Wykorzystujemy roboty różnych firm, naszym głównym partnerem jest FANUC Robotics. Jesteśmy pierwszą polską firmą, która dostała od Japończyków tytuł Partnera Systemowego - opowiada prezes Zbigniew Kominek.
Kolejnym etapem rozwoju firmy było stworzenie własnego ośrodka badawczo rozwojowego wyposażonego w roboty Fanuca, służącego do szkoleń, testowania nowych rozwiązań i aplikacji dla klienta.
Czy robot ma duszę?
Schodzimy na halę. W świetle świetlówek roboty wyglądają niesamowicie. Jeden z nich jest sprzężony z fragmentem linii produkcyjnej. Za chwilę jesteśmy w pracowni informatycznej, gdzie najpierw w trójwymiarowym programie graficznym projektuje się robotowi zadanie w konkretnej przestrzeni.
Czy roboty się psują? - Roboty są jednym z najważniejszych modułów we współczesnych zautomatyzowanych liniach. Firmy produkujące ten moduł starają się doprowadzić go do perfekcji. Niezawodność robota określa się na poziomie 99,99%. Najnowsze roboty mają rozbudowaną autodiagnostykę, profilaktycznie same się \"przeglądają” i wysyłają informacje o konieczności serwisu i wymiany jakiegoś elementu - tłumaczy szef Wikpolu.
Czy roboty mają humory? - Jestem inżynierem i patrzę na to pragmatycznie. Ale podzielę się taką refleksją, że ludzie nadają imiona robotom, które dostarczamy. Gdzieś w podświadomości tkwi w nich przekonanie, że taki robot jakąś swoją duszę ma.
Robot też może się zapracować
Ze względu na systemy bezpieczeństwa, roboty które pracują z ludźmi są tak zbudowane, że nie może dojść do nieprzewidywalnych działań. - Jeśli nawet programista popełni błąd, to są takie zabezpieczenia, że robot nie może stwarzać zagrożenia.
Ale wszystko ma swoje granice. - Robot może \"zapracować się na śmierć”, kiedy będzie nieprawidłowo użytkowany i zostaną zaniedbane przeglądy - mówi prezes Wikpolu.
Ile kosztuje robot? - Nieoprzyrządowany robot to koszt kilkudziesięciu tysięcy euro. Mówimy tu o robotach przemysłowych, bo istnieją roboty do zastosowań domowych, które można kupić taniej. Na targach Automatica w Monachium, gdzie się wystawialiśmy, prezentowana była całą seria robotów serwisowych przeznaczonych do współpracy z człowiekiem np. w gospodarstwach domowych, można było je kupić już od około 50 tysięcy euro.
Dobry kierunek
Wikpol działa już 24 lata. Czy jestem człowiekiem spełnionym? - Tak, robię to, co lubię. Robimy kolejne, ciekawe projekty. Im większe problemy umiem rozwiązywać, tym bardziej się sprawdzam, jestem lepszy - mówi z uśmiechem Zbigniew Kominek.
Zatrudniają już 60 osób. Postawili na oprogramowanie komputerowe i nowe technologie.
Dziś wie, że nowe technologie to kierunek biznesu na Lubelszczyźnie. - Jeżeli do nas nie przychodzą wielkie pieniądze, to możemy rozwinąć biznes w oparciu o nasze umysły i naszą pasję. A to oznacza wykorzystanie nowoczesnych technologii, które są szansą dla młodych ludzi. Nasza firma może być przykładem - mówi z przekonaniem Zbigniew Kominek. - Ostatnio dla potężnego koncernu produkującego herbatę zaprojektowaliśmy i wykonaliśmy modernizację linii wykorzystując kilkanaście robotów, które sortują, paletyzują i przygotowują do spedycji pudełka z herbatą.
Co w życiu jest najważniejsze? - W każdym wieku najważniejsze jest uporządkowanie samego siebie. Czyli wiedzieć, czego się chce. Zrobić sobie plan na życie i swoje działanie. Przełamać bariery wewnętrzne, że ja nic nie mogę zrobić, bo mieszkam w Lublinie. Tyle jesteśmy warci, ile sami widzimy w sobie tej wartości. Swoje bogactwo trzeba wydobyć, nie bać się problemów. A reszta, czyli praca, dom, rodzina są pochodną tego ładu.
Została utworzona przez Zbigniewa Kominka i Zbigniewa Warchockiego w 1991 roku w Lublinie, jako firma inżynierska specjalizująca się w modernizacjach i automatyzacjach procesów produkcyjnych, w których potrzebna jest szeroka wiedza inżynierska i korzystanie z najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych.
Firma zatrudnia odpowiednio wykwalifikowaną kadrę inżynierską mechaników, automatyków, programistów serwisantów - w sumie jest to dziś sześćdziesiąt osób. Jej siedziba mieści się w Konopnicy.
W roku 2008 powstało w firmie laboratorium badawczo-rozwojowe z dziedziny robotyki wyposażone w dwa roboty przemysłowe firmy FANUC Robotics. W 2008 roku firma z naszego regionu została pierwszym w Polsce certyfikowanym „Partnerem Systemowym FANUC Robotics”. Dzięki temu korzysta ze wsparcia tej firmy przy tworzeniu aplikacji na robotach Fanuc Robotics.
Zbigniew Warchocki Prezes firmy Wikpol jest współtwórcą sukcesu firmy. Jest inżynierem i ekspertem od automatyki, robotyki i systemów informatycznych. Jest autorem licznych projektów i wynalazków. Pasjonuje się elektroniką i lotnictwem .
Reklama
Roboty z Konopnicy. \"Nowe technologie to kierunek biznesu na Lubelszczyźnie\"
Najnowocześniejsze roboty japońskiej firmy Fanuc Robotics, zaprogramowane i uzbrojone w precyzyjne głowice w Konopnicy, sortują, paletyzują i przygotowują do spedycji produkty w wielu zakładach przemysłowych. Na pomysł biznesu z robotami wpadli twórcy firmy WIKPOL Zbigniew Kominek i Zbigniew Warchocki. Dziś firma z Konopnicy jest w czołówce branży robotyzacji procesów. Jeden ze współtwórców firmy, Zbigniew Kominek zaczynał całkiem zwyczajnie.
- 06.03.2015 14:59

Reklama












Komentarze