Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Szacują straty rolników z powodu suszy. "Hodowcy bydła mogą zacząć wybijać stada"

Kukurydza uschła i nie nadaje się na kiszonkę. Zbiory zbóż w niektórych rejonach też będą mniejsze. – Skutki suszy mogą być takie, że hodowcy bydła zaczną wybijać stada – przewiduje dyrektor lubelskiego oddziału ARR. Straty w uprawach szacuje już ponad setka specjalnych komisji.
Szacują straty rolników z powodu suszy. "Hodowcy bydła mogą zacząć wybijać stada"
– Jeszcze na miesiąc mam zapasy kiszonki z ubiegłego roku – przyznaje Stanisław Paruch z podlubelskiego Bogucina (na zdjęciu), których hoduje bydło. – Gdyby teraz przyszło mi tylko wypasać krowy to zdechłyby z głodu. (fot. Maciej Kaczanowski)

Pogoda na żniwa i wakacje wymarzona, ale natura chyba trochę przesadziła – stwierdza Adam Rychliczek, dyrektor oddziału terenowego Agencji Rynku Rolnego w Lublinie, który wczoraj zwołał konferencję prasową dotyczącą m.in. suszy.

Plony zbóż nie powinny bardzo różnić od poprzedniego roku. – W niektórych rejonach np. w powiecie hrubieszowskim są nawet lepsze – wskazuje Rychliczek. – Ale w powiatach bialskim, włodawskim, radzyńskim, parczewskim czy opolskim, gdzie gleby są piaszczyste, straty w zbożach są znaczne.

Rolnicy liczą straty praktycznie w całym województwie.

– Obecnie jest powołanych (przez wojewodę na wniosek gmin-red.) 111 komisji szacujących straty w 19 powiatach – podaje Marcin Bielesz, rzecznik wojewody lubelskiego.

Susze najgorzej znosi kukurydza, ziemniaki, tytoń i rośliny strączkowe.

– Z kukurydzą jest dramat. Tam gdzie było mniej opadów to uschła kompletnie. Nie nadaje się na robienie kiszonki – mówi Rychliczek. – A główną bazą paszową dla przeżuwaczy jest właśnie kiszonka z kukurydzy i siano. Tak potężny niedobór paszy może skutkować tym, że jesienią czy wczesną wiosną ludzie zaczną wybijać swoje stada.

– Jeszcze na miesiąc mam zapasy kiszonki z ubiegłego roku – przyznaje Stanisław Paruch z podlubelskiego Bogucina (na zdjęciu), których hoduje bydło. – Gdyby teraz przyszło mi tylko wypasać krowy to zdechłyby z głodu.

Czy to oznacza, że ceny żywności pójdą w górę?

– Na cenę składają się nie tylko ceny surowca i koszt pozyskania. Są jeszcze koszty przetwórstwa. Transport nie podrożeje, dostawy nie podrożeją, bo ropa jest tania – tłumaczy prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie. – Wzrost cen będzie minimalny, myślę, że na poziomie 1-2 proc. Warzywa mogą podrożeć, bo jest ich mało, ale nie tylko przez suszę. W ubiegłym roku był urodzaj i rolnicy zmniejszyli areał uprawy. To jednak przewidywaliśmy od dawna.

– Jest mniej sprzedających i towaru zarówno w przypadku warzyw jak też owoców, a ceny są wyższe – przyznaje Ryszard Nowak, prezes Lubelskiego Rynku Hurtowego w Elizówce.
Podrożała m.in. marchew, papryka czerwona i śliwki. – Cena marchwi rok temu kształtowała się średnio na poziomie 82 groszy za kg. Teraz kosztuje średnio 2 zł – podaje Nowak.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama