Wiesław Stec z spokojem spogląda na kolejną karoserię forda fiesty. Rozebrana do rosołu „paka”, przykręcona do wózka, czeka na następny etap montażu.
Wspawana klatka bezpieczeństwa oznajmia, że to nie będzie zwykły samochód, ale rasowa rajdówka.
- Nazywa się proto fiesta. Proto to jest nowa klasa samochodów dopuszczona do rajdów przez Polski Związek Motorowy. A fiesta, to oczywiście po dawcy nadwozia, czyli popularnego modelu Forda na polskich i europejskich trasach, nie tylko rajdowych - mówi Wiesław Stec.
Jest jeszcze jeden ważny składnik DNA tego auta: silnik, napęd, zawieszenie pochodzą z mitsubishi lancer evo IX- lub X-generacji, w zależności od preferencji i możliwości budżetowych zamawiającego.
Prędkość w genach
W Urzędowie każdy wie, że nazwisko Stec jest synonimem samochodów. Senior Wiesław, syn Mariusz, 3-letni junior Szymon czy wuj Zbigniew - wszyscy mają benzynę zamiast krwi i po uszy siedzą w motoryzacji. Ich życie od lat orbituje wokół motorsportu, choć brutalne finanse nie zawsze im pozwalają bez ograniczeń cieszyć się pasją. I to właśnie finanse zainspirowały Wiesława Steca do konstruowanie rajdówek w Urzędowie.

Wiesław, niegdyś jeden z najlepszych polskich zawodników motorsportu, synowi przekazał rajdy w genach. Mariusz wielokrotnie wygrywała w Mistrzostwa Polski w wyścigach górskich, zajmował czołowe miejsca w wielu rajdach, eliminacjach mistrzostw kraju.
- Niestety, nie stać nas na auto ze „stajni” typu angielskiego M-Sport. Stąd pomysł na serię proto. Pierwsza była proto fabia. Po niej przyszła kolej na fiestę. Dlaczego Ford? Bo jeździ na nim cała czołówka europejska - mówi Wiesław Stec.
W 2013 roku Polski Związek Motorowy pozwolił na start autom klasy Proto w rajdach. Debiut Stecowie zaliczyli na rajdzie świdnickim fabią proto. - Ta klasa pozwala na ściganie się w dużym formacie, rywalizację z najlepszymi, ale za znacznie mniejsze pieniądze. Proto jest przepustką do wielkiego ścigania, w ramach rozsądnego, polskiego budżetu - dodaje Mariusz Stec.
„Misiek” w skórze fiesty
Wiesław Stec przez cztery lata pracował nad tym pomysłem.
- Włożyłem w te auta całą swoją wiedzę, doświadczenie, spory kawałek mojego „ja” - mówi Wiesław Stec. W zakończonym już sezonie rajdowym „proto by Stec” z powodzeniem rywalizowało z markowymi autami z M-Sportu czy innych „stajni” firmowanych przez zespoły fabryczne.
Sekwencyjna skrzynia, mosty, osie, hamulce: te podzespoły posiadają n-grupową homologację. Natomiast silnik powstaje niemal od nowa, na bazie dwulitrowego motoru Mitsubishi z lancera evo. Kute tłoki, korbowody, chłodnice, potężne turbo, zmodyfikowany wał napędowy - to tylko niektóre elementy serca proto fiesty. - W samochodzie demonstracyjnym z dwulitrowego silnika Mitsubishi bez trudu uzyskaliśmy moc ok. 400 koni i 720 Nm. Te parametry, przy masie auta w granicach 1300 kg, pozwalają uzyskanie osiągów supersamochodu, czyli ok. od 3 do 4 sekund do setki i maksymalną dobrze ponad 250 km/h.
Oczywiście te wartości zależą od umiejętności kierowcy i mogą być wykorzystywane wyłącznie na torach czy zamkniętych trasach rajdowych - dodaje Wiesław Stec, który sam używa demonstracyjnego proto w codziennym życiu.
Poza wersją stricte rajdową Stec Motorsport konstruuje cywilne proto.
- Tak jak w rajdówce podzespoły pochodzą z lancera evo IX lub X. Wszystko zależy od zasobności portfela zleceniodawcy. Nawet deska, po lekkim przycięciu, pochodzi od lancera. Teraz mamy zamówienie na auto z kanapą z tyłu, taką do wożenia dzieci - dodaje Wiesław Stec.
Takie unikalne auto to koszt 170 tysięcy złotych, czyli nieco więcej od rasowego hot-hatcha z salonu.
Sukces przyjechał
Proto fiesta od Stec Motorsport, prowadzona przez Brayan Bouffier, zakończyła tegoroczną edycję Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski na II miejscu w klasyfikacji generalnej. I to tylko za sprawą pecha podczas ostatniej eliminacji w Arłamowie. Druga fiesta proto z Urzędowa, ale z Mariuszem Stecem za kierownicą, zakończyła sezon na 10. miejscu w generalce i 3. w klasie proto. Rajdówki z Urzędowa bez kompleksów rywalizują z samochodami przygotowanymi przez europejskie, renomowane stajnie.
- Czy moje auta są lepsze od aut firmowych? Nie wiem. Wyniki tego sezonu mówią same za siebie. Jedno jest pewne, fiesta proto jest uszyta pod potrzeby polskich realiów budżetowych w motorsporcie. Tylko nielicznych stać na wydatek kilku milionów złotych na auto, np. z M-Sport - mówi Wiesław Stec.

Mariusz Stec z spokojem patrzy w przyszłość.
- Tegoroczne wyniki proto są więcej niż obiecujące. Oczywiście, jest to owoc pracy całej ekipy serwisowej Stec Motorsport. Rajdy to nasze życie, choć wspólnie z tatą zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na początku drogi w motorsporcie, w kontekście firmy dostarczającej auta profesjonalnym ekipom rajdowym - mówi Mariusz Stec. - Przed nami kolejny sezon, kolejne wyzwania. Proto to chyba najlepsze auto, jakim miałem okazje ścigać się w mojej karierze.
Czas jednak płynie i już pojawia się nowe pokolenie. - Mój 3-letni syn, Szymon, już teraz z nami „pracuje” przy autach. Chętnie dodaje gazu. Myślę, że i on ma ten nasz gen rajdowy - dodaje Mariusz Stec.
Senior Stec natomiast od czasu, do czasu również wyskoczy na lokalny „rajdzik”. Tak dla sportu, aby nie wyjść z prawy. W końcu słynny transparent, ongiś wywieszony przez kibiców z hasłem „Jazda Steca na podnieca” zobowiązuje.
A co do Kena Blocka: - Chętnie zmierzę się z nim jeździe pokazowej. Proto na pewno pokaże klasę - deklaruje Mariusz Stec.














Komentarze