Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Szykuje się trzęsienie ziemi w urzędach. Wszyscy dyrektorzy do wymiany?

Rewolucję w administracji rządowej zakłada przygotowywany przez PiS projekt nowelizacji ustawy o służbie cywilnej. Pracę mogą stracić wszyscy dyrektorzy i ich zastępcy do tej pory wyłaniani w konkursach. – Na wysokie stanowiska będą trafiać osoby z klucza partyjnego – alarmuje opozycja
Szykuje się trzęsienie ziemi w urzędach. Wszyscy dyrektorzy do wymiany?
Na wczorajszej konferencji prasowej nowy wojewoda lubelski zapowiadał, że na razie nie planuje roszad na urzędniczych stanowiskach.

Planowane zmiany najkrócej można określić mianem trzęsienia ziemi. Obejmą one 1,6 tys. osób zatrudnionych administracji rządowej w całym kraju.

W naszym województwie chodzi o dyrektorów i ich zastępców w 16 wydziałach Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz kilkunastu instytucjach podległych wojewodzie, m.in.: Kuratorium Oświaty, Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, inspektoratach nadzoru budowlanego, transportu drogowego czy weterynarii.

– Nie mam na razie żadnego pojęcia na ten temat. Myślę, że i posłowie nie do końca mają jeszcze o tym wyobrażenie. Na razie jest to projekt ustawy, a prace nad nim potrwają pewnie kilka miesięcy – mówi Przemysław Czarnek, od wczoraj wojewoda lubelski.

Na wczorajszej konferencji prasowej Czarnek zapowiadał, że na razie nie planuje roszad na urzędniczych stanowiskach.

– Siłą rzeczy jakieś zmiany kadrowe będą, bo to się wiąże z nowym wojewodą, ale na pewno nie będzie żadnych rewolucji – mówił dziennikarzom, tłumacząc, że na większe ruchy nie pozwala obecna ustawa.

Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, projekt nowej ustawy ma trafić do Sejmu jeszcze w grudniu. W życie miałby wejść najpóźniej w marcu przyszłego roku. W ciągu 30 dni od tego momentu zostałby rozwiązany stosunek pracy z osobami, które zajmują obecnie stanowiska kierownicze.

Po zmianach dyrektorzy i ich zastępcy nie byliby wyłaniani w otwartych konkursach, a powoływani na zasadach Kodeksu Pracy przez ministrów i wojewodów. Kandydaci nie będą objęci zakazem przynależności do partii politycznych, nie będą też podlegali ocenom okresowym i obowiązkowej służbie przygotowawczej. Wobec nich nie będzie także wymagane doświadczenie z pracy w budżetówce, w tym na stanowiskach kierowniczych.

– To bardzo zła praktyka. Kadra dyrektorska w tych instytucjach to w większości ludzie powołani w drodze konkursów i o ich ewentualnym odwołaniu powinny decydować wyłącznie względy merytoryczne – ocenia Wojciech Wilk, do niedawna wojewoda lubelski, obecnie poseł PO. – Takie działanie może doprowadzić do destabilizacji urzędów. Zachodzi też obawa, że na te stanowiska nie będą trafiać osoby merytorycznie przygotowane, a wywodzące się z określonych kręgów, również politycznych. W urzędach powinni pracować fachowcy, którzy podlegają przedmiotowej ocenie i mają poczucie stabilizacji. To decyduje o ich sprawnym funkcjonowaniu – dodaje.

– Na razie trudno jest mówić o szczegółowych rozwiązaniach, bo projekt jeszcze nie wpłynął do Sejmu. Ale z pewnością potrzebna będzie debata, czy dalej idziemy drogą hipokryzji organizując pseudokonkursy, czy na wzór amerykański wprowadzamy zasadę, w której rządzący mają prawo dobierać sobie współpracowników do realizacji zadań – komentuje Artur Soboń, poseł PiS ze Świdnika.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama