Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

"Pan Tadeusz" w Teatrze Osterwy. Trochę się zdziwicie

Premiera "Pana Tadeusza" w Teatrze Osterwy 5 marca o godz. 19, spektakle od 6 do 13 marca. O spektaklu mówią reżyser Mikołaj Grabowski i kompozytor muzyki Zygmunt Konieczny.
"Pan Tadeusz" w Teatrze Osterwy. Trochę się zdziwicie
Mikołaj Grabowski, reżyser (fot. Dorota Awiorko)

Oto grupa pielgrzymów polskich z biblią pod ręką, czyli z „Panem Tadeuszem” szuka Polski. Czyli idzie z Polski do Polski. Po drodze czytają. W końcu zamieniają się w postaci z Pana Tadeusza. I to jest nasz punkt wyjścia.

Nie opowiadamy „Pana Tadeusza” z dworku szlacheckiego, do którego przyjechał Pan Tadeusz. Opowiadamy go w drodze polskiego pielgrzymstwa, które to pielgrzymstwo szuka swojego miejsca. Odczytuje to miejsce na stronach tej księgi.

„Pan Tadeusz” trwa trzy godziny, więc nie jestem w stanie obiecać, że to będzie cały „Pan Tadeusz”. Adaptacja jest bardzo skrócona. Nie ma Księgi XI i XII, spektakl kończy się na Księdze X. Trudno mi opowiadać o czymś, co powinniście zobaczyć sami.

Kod polskości

O „Panu Tadeuszu” trzeba mówić. Trzeba o nim opowiadać. Jak ktoś mówi, tam zawarty jest kod polskości. Spróbujemy znaleźć ten kod polskości, który pojawia się w różnych miejscach „Pana Tadeusza”. Nie będę wskazywał, gdzie on jest. Duża porcja tego polskiego kodu jest zawarta w obrzędowości „Pana Tadeusza”. Prawie wszystkie sceny są scenami obrzędowymi. Począwszy od polowania, przez grzybobranie, śniadanie, kolację, przebieranie Zosi, zajazd szlachecki też jest pewnym obrzędem, wojna z Moskalami także jest obrzędem. „Pan Tadeusz” jest poematem obrzędowym. Cała siła narracji poetyckiej, aktorskiej i muzycznej jest skierowana w tę stronę.

Wydaje mi się, że opowiadam „Pana Tadeusza” z całym szacunkiem. Ten Pan Tadeusz siedzi w nas w pewnym miejscu. Ktoś go zna lepiej, ktoś gorzej. Mój ojciec znał całe strofy „Pana Tadeusza”, nieomal księgi, bo takie było wychowanie. Dzisiejsza młodzież być może go nie zna. Ale gdzieś tego „Pana Tadeusza” - mówiąc kolokwialnie - mamy za uszami.

Bliskość

Dotykanie tych sytuacji z „Pana Tadeusza”, wskazywanie palcem, wchodzenie tam do środka, zaglądanie do tego - z determinacją przyglądania się temu - czasem poważnie, czasem ironicznie, czasem zjadliwie. Przecież mamy w „Panu Tadeuszu” rzeczy piękne, mamy sceny okropne. Mamy postaci świetliste, mamy też postaci okropne. Mamy bardzo przykrą historię zajazdu szlacheckiego. Przykrą bo „nasza własna wszystkich zgodziła nienawiść”.

Jest to tekst strasznie nam bliski. Tak bliski, że aż na dłoni siedzi. Staramy się go jeszcze bardziej zbliżyć. Chcę zbliżyć to do naszej koszuli, do naszego ciała, naszej ręki, do naszego policzka - bo coś takiego dopiero powoduje, że „Pan Tadeusz” zaczyna z nami współgrać. Zaczyna być blisko nas. To jest dopiero zabawa.
Muszę powiedzieć, że bez tej miłości do „Pana Tadeusza” - za dużo powiedziałem, ale ja lubię „Pana Tadeusza” i dzięki temu chyba mogłem się za niego zabrać. Kto nie lubi: niech się za niego nie zabiera, bo będzie go kroił żywcem, tratował, ćwiartował, trzynastozgłoskowiec będzie rozwalał, że to nic niewarte, że to jakaś obrzydliwa fraza.

Dwa miesiące

Myślę, że nasz „Pan Tadeusz” będzie blisko ludzi. Chciałbym, żeby tak było. „Pan Tadeusz” opisuje zjawiska szerokiego formatu. Ten pejzaż polski jest dość szeroki. To taki pejzaż, którym można się zachwycić lub przerazić. Tak to jest, że musimy siebie trochę szanować i trochę siebie nie lubić za to, co wyczyniamy. Przynajmniej ostatnio.

Nasza praca była bardzo szybka. Dwa miesiące na zrobienie „Pana Tadeusza” to jest karkołomna sprawa. Musiałem się szybko nauczyć zespołu, zrozumieć gdzie są, a oni musieli zrozumieć, gdzie ja jestem. To była praca nad tekstem, ale także nad bardzo trudną, piękną, strasznie trudną muzyką Zygmunta Koniecznego. Do tej pory zespół ma kłopot z umieszczeniem śpiewaka w sobie. Konieczny śpiewa „Pana Tadeusza” i to śpiewa nutami trudnymi. Muzyka jest zaskakująca, histeryczna i wspaniała. Musiałem połowę swoich prób oddać na próby muzyczne. Bez muzyki nie ma tutaj „Pana Tadeusza”.

Dziś, w związku z tym, że sytuacja polityczna jest taka jaka jest, warto sięgnąć do tych strof. Posłuchać tego, co o nas samych mówił Mickiewicz, bo mamy takie zdolności, że albo się tak strasznie wybielamy, albo tak strasznie gnoimy się wzajemnie. Przypatrzmy się zatem z pokorą i ze skromnością na to, co na nasz temat pisał Adam Mickiewicz. A niewiele się zmieniło.

• Bez muzyki nie ma tutaj „Pana Tadeusza” - mówi Mikołaj Grabowski, reżyser spektaklu.

- Przesada. W takim spektaklu jak „Pan Tadeusz” najważniejszy jest reżyser, kompozytor jest ten drugi, trzeci.

• Pierwszy raz pisał pan muzykę do „Pana Tadeusza”?

- Tyle rzeczy już robiłem, że tak dokładnie to nie pamiętam. Ale tak, pierwszy raz komponowałem.

• Najpierw przeczytał pan tekst?

- Zacznijmy od tego, że robiłem Mikołajowi Grabowskiemu kilka muzyk. Między innymi do „Opisu Obyczajów” Jędrzeja Kitowicza. Wiem, jaki ma rodzaj propozycji artystycznej, więc pracując nad „Panem Tadeuszem” czułem się jak w domu. Wiedziałem, że to będzie takie, jak on chce. Nie sprawiło mi to specjalnej trudności. Byłem w klimacie jego koncepcji spektaklu.

• Opowiedział panu swoją ideę, czy pisał pan muzykę po swojemu?

- Po swojemu. Nawiązując do jego wizji, zbliżając się do niej.

• W spektaklu pojawią się antyfony?

- Tak, to są śpiewane fragmenty „Pana Tadeusza”, wybrane do śpiewania przez Mikołaja Grabowskiego i Tadeusza Nyczka.

• O jakim „Panu Tadeuszu” pisał pan muzykę?

- O „Panu Tadeuszu” Mikołaja Grabowskiego. Jakim? Musicie to zobaczyć na scenie. Wydaje mi się, że z Grabowskim dobrze się rozumiemy, że mamy podobne myślenie. I w związku z tym robię tak, jak on chce. I tak jak trzeba robić w teatrze. Oczywiście, czasem trzeba się buntować, ale tu się nie buntowałem.

• Dlaczego „Pan Tadeusz” dzisiaj zaczyna być tak aktualny?

- To jest narodowa sztuka, która bez względu na sugestie polityczne i patriotyczne jest aktualna. Zwłaszcza, że Grabowski robi tak, że wszystkie przywary Polaków, o których pisze Mickiewicz, przydarzą się dzisiaj. Mickiewicz jest tu jakby dziś. Poza satyrą i ironią Mickiewicza wobec Polaków, autor „Pana Tadeusza” pisze też lirycznie o kniejach i drzewach. Tęsknota biednych Polaków na emigracji, którzy tak tęsknią za Polską jest wzruszająca. A przecież Polacy nie zawsze byli tacy szlachetni i tacy piękni.

• Pisze także, że „nasza własna wszystkich zgodziła nienawiść”.

- Tak, ale ta nienawiść w „Panu Tadeuszu” przeszła potem w łagodność. Kiedy dziś patrzymy na to, co było, to dobrze, żeby się dzisiejsze problemy Polaków tak kończyły, jak u Mickiewicza.

• To, co pan skomponował, „pójdzie” na żywo?

- Na żywo. Tak to zostało pomyślane, aktorom towarzyszy zespół, który gra moją muzykę.

• Będą słynne chóry Koniecznego?

- Tak, aktorzy zbiorowo czasem zaśpiewają.

• Rozmawiamy przed pierwszą próbą generalną. Zostanie pan na premierę?

- Zobaczę dwie generalne i wracam do Krakowa. Na premierze mnie nie będzie. Cieszę się, bo 20 lat temu pisałem muzykę dla Leszka Mądzika, 10 lat później byłem na jubileuszu jego teatru.

• Grabowski z Krakowa, pan z Krakowa. Czy w lubelskiem „Panu Tadeuszu” zobaczymy trochę Krakowa? Usłyszymy Kraków, poczujemy jego atmosferę?

- Tu w Lublinie chciałem kiedyś zrobić muzyczny festiwal. Dlatego w Lublinie, że wasze miasto ma coś takiego podobnego, jak Kraków. Taką siermiężną polskość. Kraków i Lublin mają podobne spojrzenie na kulturę. My z Krakowa, czujemy się bardzo dobrze w Lublinie.

Rozmawiał: Waldemar Sulisz

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama