Na zajęciach klubu z Wieniawy mają się zameldować czterej gracze z Ukrainy.
– Przyjadą do nas z Akademii Piłkarskiej we Lwowie. Spodziewam się, że dotrą do nas: lewy obrońca, boczny pomocnik, środkowy pomocnik i napastnik – zdradza Marek Sadowski, trener Lublinianki. I zastanawia się, czy odwołany sparing nie wyjdzie Lubliniance na dobre.
– Ja też nie miałbym do dyspozycji kilku chłopaków, bo kilku z nich wypadły jakieś sprawy osobiste. Część wybrała się też na Akademickie mistrzostwa Polski. A tak będzie okazja, żeby przyjrzeć się dokładnie testowanym piłkarzom. Mam nadzieję, że uda się skompletować dwa składy. Zaczynamy o godz. 13, na bocznym boisku Areny Lublin.
Nie tylko piłkarze zza wschodniej granicy będą uczestniczyli w gierce. Ma pojawić się także bramkarz Wisły Puławy Jakub Zolech. W poprzednim sezonie 21-latek zaliczył 13 występów w II lidze, ale teraz może liczyć jedynie na pozycję trzeciego golkipera w „Dumie Powiśla”. Znacznie wyżej stoją akcje Nazara Penkowca i Michała Leszczyńskiego. Zolech w rundzie jesiennej wystąpił tylko w jednym spotkaniu, w którym puławianie przegrali z Energetykiem ROW Rybnik 0:3.
Do Lublinianki wrócił także Łukasz Mazurek, który niedawno próbował swoich sił w szwedzkim klubie z niższych lig. I wszystko wskazuje na to, że na wiosnę będzie do supozycji trenera Sadowskiego. Popularny „Sadek” nie może za to liczyć na Przemysława Kanarka. Ten jest coraz bliższy przenosin do Dolcanu Ząbki. Jeszcze przynajmniej dwa tygodnie potrwa z kolei leczenie Huberta Kotowicza. Zgodnie z pierwszymi diagnozami na wiosnę kolegom nie pomoże z kolei Stefan Kucharzewski. – Czeka go długa przerwa, dlatego lepiej go nie pośpieszać. My jakoś sobie poradzimy, a Stefan niech porządnie się wykuruje – mówi trener Sadowski.
Szkoleniowiec klubu z Wieniawy przyznał też, że po ostatnim meczu kontrolnym z Orionem Niedrzwica cieszy go liczba sytuacji, jaką stworzyli sobie jego gracze, ale martwi skuteczność. – Wiem, że Orion nie przyjechał na sparing w najmocniejszym składzie, ale cieszy, że po zmianie stylu gry z łatwością dochodziliśmy do sytuacji. Było ich naprawdę sporo, już po pierwszej połowie powinniśmy mieć na koncie przynajmniej kilka goli. Zdaję sobie sprawę, że trafianie do siatki rywali, to była jedna z bolączek tej drużyny w pierwszej rundzie. Trzeba mocno pracować, żeby to poprawić.
Reklama
Wielkie testy w Lubliniance
Nie dojdzie do skutku dzisiejszy sparing Lublinianki z Czarnymi Dęblin. Rywale nie byli w stanie zebrać składu. W zamian trener Marek Sadowski zorganizuje wewnętrzną gierkę. Szkoleniowiec będzie sprawdzał kilku nowych zawodników
- 31.01.2015 07:00

Reklama












Komentarze