Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Salada, armet i 8 miesięcy z młotkiem w ręku. Czyli, jak się robi zbroję rycerską

Najpierw się mierzy, później robi szablony, wycina fragmenty blachy, potem kuje na gorąco. Gdy spod młotka wyłonią się odpowiednie kształty, wszystko trzeba dokładnie wyszlifować. Czarna, chropowata powierzchnia staje się gładka i zaczyna lśnić. Cały proces może trwać nawet 8 miesięcy
Salada, armet i 8 miesięcy z młotkiem w ręku. Czyli, jak się robi zbroję rycerską

Rodzajów i marek samochodów nie ma dzisiaj tylu, ile kiedyś było rodzajów zbroi - opowiada Tomasz Samuła, płatnerz z Lublina.

- Pełna zbroja płytowa popularna była na przestrzeni mniej więcej 300 lat. Zupełnie inaczej wyglądała ta z XV wieku i ta z wieku XVII. Na dodatek, dosyć szybko wykształciły się pewne rodzaje w zależności od części Europy, w której zbroja była używana. Inaczej też zbudowany był pancerz przeznaczony dla ciężko zbrojnego kopijnika, a inaczej dla zwykłego żołnierza, który miał być w miarę dobrze zabezpieczony, ale zbroja nie miała za zadanie podkreślać jego statusu społecznego.

Powód do „ubierania”

Płatnerstwem Tomasz Samuła zajmuje się od 15 lat. W wieku 18 lat po raz pierwszy zetknął się ze współczesnym rycerstwem.

- Wtedy jeszcze nie używano słowa rekonstrukcja - wspomina. Jednak główny powód, dla którego postanowił „ubierać” współczesnych wojów, jest inny. - Zacząłem robić zbroje, ponieważ zawsze byłem dobry w plastycznych, manualnych zajęciach. Płatnerstwo bardziej wynikało z moich zainteresowań. Szybko okazało się, że mam dryg, sam mogę uszyć buty, czy zrobić zbroję. Najpierw robiłem to dla kolegów, później pojawiały się zlecenia od obcych osób i tak to się kręci do dzisiaj.

W latach 90., jak wspomina Tomasz Samuła, nie można było po prostu pójść do sklepu i kupić sobie historyczną zbroję.

- Wtedy powstawały przede wszystkim repliki na potrzeby filmów i teatrów, a to zupełnie inna rzecz. Elementy rekonstrukcyjne trzeba było robić samemu. Obecnie rynek jest bardziej profesjonalny i dostępna jest niemal każda część kultury materialnej człowieka.

Muzea i internet

Tomasz Samuła nie zajmuje się bronią białą, jak sam mówi, ukształtowanie blachy w zbroję daje większe pole do popisu dla artystycznych umiejętności.

Jako płatnerz, Tomasz Samuła interesuje się przede wszystkim drugą połową XV wieku. Jednym z założeń płatnerstwa rekonstrukcyjnego jest jak najwierniejsze odwzorowanie zbroi z danej epoki.

- Najchętniej korzystam z zachowanych w muzeach oryginałów, ale większość najciekawszych zabytków znajduje się na zachodzie Europy, więc cały czas trzeba by jeździć za granicę. Korzystam więc z materiałów, które są w internecie. Obecnie bez problemu można znaleźć dobrej jakości zdjęcia ze wszystkimi informacjami co do rozmiarów i wagi - wyjaśnia nasz ekspert.

Salta w zbroi

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, ile waży przeciętna zbroja. Zależy to od okresu, w jakim powstawał pierwowzór oraz miejsca, w którym został wytworzony.

- Można przyjąć, że pełna zbroja płytowa ważyła około 25 kilogramów, 30 to maksimum. Historie o tym, że pancerze w średniowieczu ważyły po 80 kilogramów można włożyć między bajki. Gdyby porównać, okazałoby się, że zbroja średniowiecznego rycerza była lżejsza niż rynsztunek żołnierza z czasów I wojny światowej, którego plecak z pełnym wyposażeniem mógł ważyć nawet 40 kilogramów - opowiada rzemieślnik.

Jak wyjaśnia Samuła, rekonstruktorzy udowadniają, że średniowieczny wojownik, choć zakuty w metal, mógł być w pełni mobilny. – Ciężar zbroi był rozłożony na całe ciało i niemal można było w niej robić salta.

– Rzemiosło płatnerskie, czy kowalskie zdobywa coraz większą popularność, ale płatnerzy, którzy działają na profesjonalnym poziomie jest w kraju ok. pięciu – wyjaśnia.

Przyzbrojenia i taszki

Głównym budulcem zbroi jest oczywiście stal. Grubość blachy zwykle waha się od jednego do trzech milimetrów. To, jakiej grubości blacha zostanie użyta, zależy od fragmentu zbroi, jaki ma być z niej wytworzony.

Tej najgrubszej używa się na hełmy.

- Koszt blachy to szczątkowy wydatek przy sumie kosztów produkcji. Same narzędzia do obróbki, które się zużywają, kosztują więcej, podobnie jest z porządną skórą - podkreśla Samuła.

Najwyżej wyceniana przy tworzeniu zbroi jest praca. W czasach, gdy większość przedmiotów powstaje bardzo szybko na taśmach produkcyjnych, Tomasz Samuła potrafi spędzić nad jedną zbroją pół roku, a czasem i dłużej. Jeden element może powstawać kilka tygodni.

- Kiedyś z jednym kompletem zeszło mi się 8 miesięcy. Znajdowały się w nim dwa ciężkie hełmy rycerskie: salada i armet. Zbroja miała dodatkowe przyzbrojenia, taszki oraz kilka wymiennych części; elementy, które trzeba było odpiąć, by być bardziej mobilnym lub założyć, gdy szykowała się ciężka bitwa - wylicza nasz bohater.

Za hełm z warsztatu Samuły średnio trzeba zapłacić ok. 2 tys. zł. Za pełną zbroję: od 20 do 30 tys. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie zlecenia wycenia się indywidualnie.

Wyciąć, wykuć, wyszlifować na błysk

Pancerze Samuły zwykle są technologicznym odtworzeniem tych średniowiecznych. Oznacza to między innymi to, że poszczególne elementy nie są spawane.

- Oczywiście, nigdy nie ma pełnego odwzorowania przy tworzeniu repliki. Arkusz blachy, który dostaję, jest wykonany inaczej niż półprodukt, na którym pracowali średniowieczni płatnerze.

Praca nad zleceniem rozpoczyna się od uzgodnienia szczegółów z klientem. Zleceniodawcami zwykle są rekonstruktorzy i dokładnie wiedzą, jaki produkt chcą dostać. Na początku trzeba zebrać wszystkie wymiary, później zrobić kwerendę na temat oryginału.

- Po zebraniu materiałów o zbroi, rozrysowuję poszczególne części: korpus, ręce, nogi i - w międzyczasie - hełm. Szablony kładę na blasze i wycinam. Po wycięciu wszystkie elementy stopniowo kształtuję na gorąco. Prawie wszystko obrabiane jest młotkiem. Następnie spasowuję części, one nie pasują, więc zdejmuję i próbuję jeszcze raz. Po uformowaniu części mają kowalską formę: są czarne, zgrzane, faktura jest kuta, chropowata, więc wszystko trzeba wyszlifować - opisuje cały proces Samuła.

Aż zacznie błyszczeć

Szlifowanie to bardzo żmudny i długi proces.

Po usunięciu kowalskiej warstwy trzeba zeszlifować ślady po pierwszym papierze ściernym i dalej szlifować. I tak przez kilka dni, a nawet tygodni, aż powierzchnia zacznie się błyszczeć.

- Przez wiele lat tak szlifowałem zbroję, że mniej zorientowany klient myślał, że jest chromowana. Teraz szlifuje się bardziej matowo - dodaje Samuła.

Po szlifowaniu poszczególne elementy się zmieniają i przestają do siebie odpowiednio przylegać, trzeba więc robić korekty. Następnie zbroję się nituje, poprawia szczegóły i wygładza krawędzie.

Kobiety rycerze

Są zlecenia, których Samuła by nie przyjął. Tak jest chociażby z tzw. cosplayem, czyli hobbystycznym przebieraniem się za postacie z gier wideo, komiksów bądź filmów.

- Nie po to uczyłem się tyle lat jak wygląda i jak jest skonstruowana historyczna zbroja, żebym teraz sobie wymyślał. Cosplaye bez dwóch zdań robią duże wrażenie, ale mnie taka praca nie interesuje - przyznaje. - Zgłaszają się do mnie również rekonstruktorki, które chcą wcielać się w postać rycerza.

W XV wieku, jeśli kobieta miała odpowiedni status społeczny i musiała wejść w rolę typową dla mężczyzny, na przykład króla, często potrzebowała zbroi jako elementu prestiżu i tylko do tego była jej potrzebna. Była to jednak normalna zbroja rycerska, tylko że mniejsza.

Zdarzało się jednak że do warsztatu płatnerza przychodzili ludzie z dużo bardziej fantazyjnymi pomysłami, jak chociażby zbroja „typowo kobieca”; z charakterystycznym uwypukleniem na klatce piersiowej.

Po prostu nie lubię spawać

Nie tylko rekonstruktorzy średniowiecznych bitew, czy turniejów rycerskich chcą się opancerzać. W Polsce istnieje również rycerstwo sportowe, w którym kopie kruszy się naprawdę.

- Tacy ludzie traktują rycerstwo jako sport, a ich repliki mają przede wszystkim pełnić funkcje użytkowe, mniej istotna jest wierność historyczna - wyjaśnia Tomasz Samuła. - Dlatego im na przykład nie przeszkadza spawany hełm. Mnie takie płatnerstwo nie interesuje. Po prostu nie lubię spawać.

Rodzajów i marek samochodów nie ma dzisiaj tylu, ile kiedyś było rodzajów zbroi - opowiada Tomasz Samuła, płatnerz z Lublina.

- Pełna zbroja płytowa popularna była na przestrzeni mniej więcej 300 lat. Zupełnie inaczej wyglądała ta z XV wieku i ta z wieku XVII. Na dodatek, dosyć szybko wykształciły się pewne rodzaje w zależności od części Europy, w której zbroja była używana. Inaczej też zbudowany był pancerz przeznaczony dla ciężko zbrojnego kopijnika, a inaczej dla zwykłego żołnierza, który miał być w miarę dobrze zabezpieczony, ale zbroja nie miała za zadanie podkreślać jego statusu społecznego.

Powód do „ubierania”

Rodzajów i marek samochodów nie ma dzisiaj tylu, ile kiedyś było rodzajów zbroi - opowiada Tomasz Samuła, płatnerz z Lublina.

- Pełna zbroja płytowa popularna była na przestrzeni mniej więcej 300 lat. Zupełnie inaczej wyglądała ta z XV wieku i ta z wieku XVII. Na dodatek, dosyć szybko wykształciły się pewne rodzaje w zależności od części Europy, w której zbroja była używana. Inaczej też zbudowany był pancerz przeznaczony dla ciężko zbrojnego kopijnika, a inaczej dla zwykłego żołnierza, który miał być w miarę dobrze zabezpieczony, ale zbroja nie miała za zadanie podkreślać jego statusu społecznego.

Powód do „ubierania”

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama