Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Od Brazylii do Syberii, czyli Lato Polonijne w Lublinie

Aktor z Moskwy, lektorka z Kiszyniowa, nauczycielka z Antwerpii i informatyk z Lyonu. Co ich łączy? Ostatnie trzy tygodnie spędzili w Lublinie ucząc się języka polskiego. Podobnie jak ich koleżanki i koledzy z 20 krajów świata, którzy wzięli udział w 40. edycji Lata Polonijnego na UMCS.
Od Brazylii do Syberii, czyli Lato Polonijne w Lublinie
Egor Rybakov, Karin Van Alphen, Irina Kadro i Vincent Paya

Uczestnicy tegorocznego Lata Polonijnego organizowanego przez Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców UMCS w Lublinie są od 11 lipca.

W tym czasie uczestniczyli w warsztatach, poznając nasz język i kulturę oraz zwiedzając miasto i region. Dziś oficjalnie zakończą zajęcia, ale spędzą tu jeszcze weekend. Odwiedzą Ogród Botaniczny i Muzeum Wsi Lubelskiej, wezmą też udział w Carnavalu Sztukmistrzów. Potem wrócą do swoich krajów.

Prestiż wzrasta

- W tym roku gościmy 160 osób z 20 krajów na trzech kontynentach, od Brazylii po Syberię - mówi dr hab. Anna Dunin-Dudkowska, dyrektor Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców UMCS.
Goście z zagranicy mieli do wyboru trzy kursy.

Szkoła Letnia obejmuje prawie 60 godzin lektoratu z języka polskiego, wykłady z historii kultury polskiej oraz program kulturalno-turystyczny: wycieczki, zwiedzanie muzeów oraz liczne wydarzenia towarzyszące.
Drugi kurs to warsztaty kwalifikacyjne dla nauczycieli języka polskiego, a trzeci przeznaczony jest dla animatorów środowisk polonijnych.

- Część naszych gości to studenci, którzy studiują slawistykę, lingwistykę stosowaną, czy polonistykę i z tej racji są zainteresowani nauką naszego języka. Nauczyciele i animatorzy życia polonijnego to najczęściej osoby związane z Polską, mające polskie pochodzenie, które odkrywają swoje korzenie, albo od lat są wychowywani w polskiej tradycji i chcą doskonalić swoje umiejętności i mieć kontakt z ojczyzną - mówi Anna Dunin-Dudkowska. - Dosyć dużą grupą są też osoby, które nie mają polskich korzeni i nie są związani z naszym krajem. Świadczy to o tym, że prestiż języka polskiego i zainteresowanie nim wzrasta i rzeczywiście, w ostatnich latach obserwujemy dużo większe zainteresowanie nauką naszego języka w Europie Zachodniej, Ameryce Północnej i Południowej oraz na Wschodzie.

Już tęsknię

- Jestem aktorem - zaczyna opowiadać Egor Rybakov z Moskwy.

- Jest popularnym aktorem - przerywa mu Anna Dunin-Dudkowska. - W Polsce nie był znany, ale już zostaliśmy w tej kwestii doedukowani.

- Faktycznie, są tu studenci z Ukrainy i Białorusi, którzy mnie kojarzyli. Teraz chyba jestem bardziej popularny tam, niż w Moskwie - śmieje się Egor, który ukończył szkołę teatralną przy moskiewskim Teatrze Małym. Ma w dorobku role teatralne i filmowe. Decyzję o przyjeździe na Lato Polonijne podjął z dnia na dzień, gdy zwolniło się miejsce. - Byłem akurat na festiwalu w Krasnodarze. Drugiego dnia zadzwoniła moja nauczycielka i powiedziała, że mogę przyjechać na kurs do Lublina. Nie zastanawiałem się długo. Wróciłem do Moskwy i dwa dni później byłem już na miejscu.

Języka polskiego uczy się od pół roku w polskim centrum kultury przy ambasadzie naszego kraju w Moskwie. – Ciężko mi powiedzieć, dlaczego zacząłem naukę. Moi przodkowie pochodzili z Polski. Do tej pory byłem tu dwukrotnie. Lubię Polaków i podoba mi się wasz język. Wiem, że tu z moim zawodem może nie być mi łatwo o pracę, ale wierzę, że ta umiejętność nie okaże się bezużyteczna - mówi Rybakov. - Już tęsknię za Polską. Jeszcze jestem tutaj, ale już myślę o ty, jak tu wrócić.

Jak w domu

Znacznie dłużej polskiego uczy się Karin Van Alphen z Belgii.

- To już prawie dziesięć lat. To dla mnie bardzo trudny język, jest zupełnie inny od niderlandzkiego - przyznaje. - Wiele lat temu poznałam grupę Polaków we Francji. Najpierw pisaliśmy listy po angielsku, a później oni zaprosili mnie do Polski. Bardzo mi się tu spodobało, poczułam się tu jak w domu. Od tamtej pory przyjeżdżam tu na wakacje.

Na pierwsze lekcje chodziła do klubu polskiego w Antwerpii.

- Była tam starsza pani, która nauczyła mnie wielu słów, ale nie mogła wytłumaczyć mi gramatyki, z która do dziś mam problemy. Później uczyłam się w szkole dla dorosłych - opowiada Karin, która pracuje w szkole jako sekretarka. Z zawodu jest nauczycielką mody i techniki, ale pochodzącym z Polski uczniom pomaga w nauce niderlandzkiego. - Ponieważ znam oba języki, jest mi łatwiej wytłumaczyć im różne rzeczy. Działam też w klubie, w którym co dwa tygodnie spotykamy się i konwersujemy z Polakami mieszkającymi w Antwerpii. Rozmawiamy godzinę po niderlandzku i godzinę po polsku. My uczymy ich, a oni nas.

Zamiłowanie do języków

Irina Kadro pracuje jako lektor języka angielskiego na Państwowym Uniwersytecie Mołdawskim w Kiszyniowie. W Lublinie jest po raz drugi. Za pierwszym razem przyjechała tu w kwietniu tego roku w ramach wymiany nauczycieli akademickich.

- Wtedy jeszcze nie rozumiałam za wiele i nie mówiłam dobrze po polsku. Teraz jest dużo lepiej - opowiada. Faktycznie, dogadujemy się bez problemu. Gdy pytam, dlaczego zaczęła uczyć się polskiego, odpowiada, że ten język znały jej babcie. Jedna urodziła się na Ukrainie, a druga na Białorusi. Ale dodaje, że to nie jedyny powód. I wylicza: - Mówię po angielsku, turecku, grecku, rosyjsku, ukraińsku i rumuńsku. Teraz także po polsku.

Książka i słownik

W niektórych przypadkach o rozpoczęciu nauki naszego języka decydowały względy towarzyskie.
- Mam sporo znajomych z Polski i wolę z nimi rozmawiać po polsku, niż po angielsku - mówi Vincent Paya, informatyk z Lyonu we Francji. Wylicza, że w naszym kraju jest już po raz dziesiąty. Pierwszym polskim miastem, jakie odwiedził był Kraków. Było to cztery lata temu. - Waszego języka zacząłem się uczyć przed rokiem. Zaczynałem sam, korzystałem z książek i słowników. Gdy miałem jakieś wątpliwości, pytałem znajomych. Dopiero teraz zdecydowałem się na udział w kursie.

Uczestnicy tegorocznego Lata Polonijnego organizowanego przez Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców UMCS w Lublinie są od 11 lipca.

W tym czasie uczestniczyli w warsztatach, poznając nasz język i kulturę oraz zwiedzając miasto i region. Dziś oficjalnie zakończą zajęcia, ale spędzą tu jeszcze weekend. Odwiedzą Ogród Botaniczny i Muzeum Wsi Lubelskiej, wezmą też udział w Carnavalu Sztukmistrzów. Potem wrócą do swoich krajów.

Prestiż wzrasta

- W tym roku gościmy 160 osób z 20 krajów na trzech kontynentach, od Brazylii po Syberię - mówi dr hab. Anna Dunin-Dudkowska, dyrektor Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców UMCS.
Goście z zagranicy mieli do wyboru trzy kursy.

Szkoła Letnia obejmuje prawie 60 godzin lektoratu z języka polskiego, wykłady z historii kultury polskiej oraz program kulturalno-turystyczny: wycieczki, zwiedzanie muzeów oraz liczne wydarzenia towarzyszące.
Drugi kurs to warsztaty kwalifikacyjne dla nauczycieli języka polskiego, a trzeci przeznaczony jest dla animatorów środowisk polonijnych.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama