• Co powinno charakteryzować dobrego biznesmena?
- Gdy w różnych rankingach pada pytanie o dane przedsiębiorstw; osiągnięcia finansowe, zyski netto, zatrudnienie, jaka jest średnia płaca itd., wiele firm milczy. U mnie nie ma tajemnic. Gdy moja firma bierze udział w rankingach, wszystkie rubryki są zawsze wypełnione. To nieprawda, że ujawnianie takich spraw ma złe skutki dla przedsiębiorcy. Jeśli człowiek jest pewny swojego biznesu powinien się nim chwalić, a nie taić.
Druga ważna rzecz, to oczywiście dzielenie się tym, co się osiągnęło. Zarówno w formie doświadczenia zawodowego jak i finansów. Ważne jest wspieranie sportu, kultury, udzielanie się w społeczeństwie. Moja firma sponsoruje zarówno sport jak i kulturę, wspieramy również działania charytatywne.
• W którą stronę zmierza lubelski biznes?
- Faktem jest, że coraz więcej firm odchodzi, naszego biznesu jest mniej niż przed laty: Henpol, który kiedyś zdobywał pierwsze miejsca w różnych rankingach; Interbud, praktycznie w stanie likwidacji; Aldik, jakiś czas temu sprzedany Litwinom.
• Z czego to wynika?
- W dużej mierze odpowiada za to konkurencja, która w niekontrolowany sposób wchodzi na rynek. Powinniśmy mieć pod tym względem więcej regulacji. Przykładem dobrych praktyk może być tutaj Szwajcaria, gdzie kontroluje się nawet ilość powierzchni handlowej na ilość mieszkańców. Rynek powinien być odpowiednio chroniony, a u nas się przyjęło, że jak będzie więcej sklepów, to ceny będą niższe i handel będzie się lepiej rozwijał. To tak nie działa. Wyobraźmy sobie, że ktoś inwestuje pieniądze, kupuje powierzchnię handlową w jakimś nowym bloku, na nowym osiedlu i chce otworzyć swój sklep, następnie po roku, czy dwóch latach obok otwiera się dyskont. Jak on może konkurować z potężną siecią? Ludzie często w takich sytuacjach tracą dorobek całego życia. Właśnie przez nasycenie rynku ludzie musieli pozamykać swoje sklepy. To nie dotyczy oczywiście tylko handlu. Rozmawiam z producentami mleczarskimi czy mięsnymi i słyszę od nich: „my przeżywamy gehennę”. Przeżywają gehennę, bo dochodzi już właściwie do tego, że potężna sieć sklepów dyktuje ceny skupu. Podobnie jest w innych obszarach. Proszę zauważyć, że praktycznie nie mamy na terenie Lublina firm budowlanych, większość to firmy austriackie albo hiszpańskie. Nasze nie wytrzymały konkurencji, zostały tylko te małe, które mogą być jedynie podwykonawcami.
• Jak można temu zaradzić? Mamy w końcu wolny rynek.
- Problem polega na tym, że u nas niewystarczająco docenia się nasz kapitał, a wspiera się ten zachodni. Przecież jeszcze niedawno mieliśmy firmy, które można było wykorzystać, szczególnie w budżetówce. Mamy budżet zbudowany z naszych podatków, a korzysta się z firm z kapitałem zachodnim, które niekoniecznie u nas podatki płacą. To jest bardzo przykre.
• Z jakimi jeszcze problemami musi się borykać lubelski przedsiębiorca?
- Nie chcę, by ludzie mieli do mnie pretensje, że narzekam, ale na pewno wysokie są koszty utrzymania firmy. Szykuje nam się podwyżka ceny wody, a w moim przypadku to ważne, bo dużo jej zużywam, podobnie jest z energią.
Podatki również nie są niskie, niedługo pewnie pójdzie w górę podatek od nieruchomości. Podwyżka sprawia, że rosną koszty utrzymania, a przez to pracodawca często nie jest w stanie podnosić płac, najpierw musi pokryć tamte koszty. Właśnie przez to, choć gospodarczo poszliśmy do przodu, średnia płaca nadal jest u nas 4 razy niższa niż na zachodzie.
• Jak pan wspomina początki w biznesie?
- Firmę Transbud, która zajmowała się transportem materiałów budowlanych, przejąłem w konkursie w 1990 r. Miałem pod sobą oddziały w Zamościu, Chełmie, Białej Podlaskiej, Kraśniku, dwa oddziały w Lublinie, zatrudnienie wynosiło wówczas ponad tysiąc osób. Miałem wtedy 30 lat, nigdy nie byłem dyrektorem, najwyższe stanowisko na jakim pracowałem to główny mechanik. Akurat zmieniał się ustrój i przyszedł kryzys, przez który na początku lat 90. wszystkie inwestycje budowlane były wstrzymane. Firma była zagrożona upadkiem, nie byliśmy w stanie utrzymać całej załogi. Trochę było pracy na wschodzie, wtedy jeszcze w Związku Radzieckim, gdzie pracowało mnóstwo osób. Przyszedł jednak czas, że wymówiono umowy międzynarodowe, co było zagraniem politycznym. Polacy musieli wrócić, ale nie było ich gdzie zatrudnić. Takie czasy.
• Co dalej?
- W 1992 r. powstała giełda „Na górce”, to był u nas pierwszy tego typu biznes; podpatrzyłem co się dzieje na rynku, pomyślałem, że mam potężne utwardzone place, które warto wykorzystać. Postanowiliśmy więc uruchomić giełdę, w porywach mieliśmy 380 pawilonów handlowych. W 1994 r. powstało Centrum Motoryzacyjne, coś jak galeria handlowa, ale nie z odzieżą, tylko częściami samochodowymi oraz warsztatami. Olimp pierwszy powstał w 2000 r., to była pierwsza galeria handlowa w Lublinie. Początki były bardzo trudne, lubelscy handlowcy nie chcieli u mnie handlować, mówili, że jak handel to tylko Krakowskie Przedmieście i okolice, przychodzili do mnie i trochę się nawet naśmiewali. Później nastąpił przełom, po trzech latach postanowiłem rozbudowywać galerię. Dzisiaj ci handlowcy z Krakowskiego Przedmieścia w większości są u mnie.
• Albo w ogóle ich nie ma.
- Tak, niektórzy zniknęli z rynku, stracili wszystko, bo trzymali się Krakowskiego i okolic. Dzisiaj już wiadomo, że handel odbywa się przede wszystkim w galeriach. Dlatego właśnie w kolejnych latach pojawiały się kolejne rozbudowy galerii, rynek pokazywał, że to ma sens.
• Dzisiaj Olimp to kolos, a pan ma na swoim koncie kolejną nagrodę i tytuł Człowieka Roku. Czym trzeba się kierować w życiu, by mieć takie osiągnięcia?
- Trzeba pamiętać, że na sukces nie pracuje tylko jedna osoba. To zasługa wielu osób, żony czy załogi, dzięki której człowiek może w dobrych warunkach pracować i osiągać sukcesy.
• Kiedy możemy mówić o sukcesie w życiu?
- Oczywiście, wszelkie nagrody i wyróżnienia są ważne. To miłe, że docenia się zasłużone osoby. Prawdziwy sukces jest jednak wtedy, gdy osoba, która zdobyła pewną pozycję, jest szanowana. Gdy wita się ją z uśmiechem. Jeśli ktoś przychodzi do mnie po poradę lub mi czegoś pogratulować i jest przy tym szczery, to moim zdaniem jest ogromny sukces.
• Co powinno charakteryzować dobrego biznesmena?
- Gdy w różnych rankingach pada pytanie o dane przedsiębiorstw; osiągnięcia finansowe, zyski netto, zatrudnienie, jaka jest średnia płaca itd., wiele firm milczy. U mnie nie ma tajemnic. Gdy moja firma bierze udział w rankingach, wszystkie rubryki są zawsze wypełnione. To nieprawda, że ujawnianie takich spraw ma złe skutki dla przedsiębiorcy. Jeśli człowiek jest pewny swojego biznesu powinien się nim chwalić, a nie taić.
Druga ważna rzecz, to oczywiście dzielenie się tym, co się osiągnęło. Zarówno w formie doświadczenia zawodowego jak i finansów. Ważne jest wspieranie sportu, kultury, udzielanie się w społeczeństwie. Moja firma sponsoruje zarówno sport jak i kulturę, wspieramy również działania charytatywne.
• W którą stronę zmierza lubelski biznes?
- Faktem jest, że coraz więcej firm odchodzi, naszego biznesu jest mniej niż przed laty: Hempol, który kiedyś zdobywał pierwsze miejsca w różnych rankingach; Interbud, praktycznie w stanie likwidacji; Aldik, jakiś czas temu sprzedany Litwinom.
We wtorek zakończyło się głosowanie w naszym plebiscycie Człowiek Roku 2016. Konkurs miał na celu wyróżnienie najaktywniejszych przedsiębiorców, artystów, animatorów i społeczników w naszym regionie.
Uroczystość wieńcząca konkurs rozpoczęła się w środę, o godzinie 18 w hotelu Trzy Róże w Zemborzycach Dolnych. Podczas gali nagrodzono statuetkami zwycięzców konkursu. W sumie do czterech kategorii (Biznes, Działalność społeczna, Kultura i Zwykły bohater) zgłoszono 20 kandydatur.
W kategorii „Biznes” zwyciężył Grzegorz Dębiec, prezes firmy Transhurt, do której należy galeria Olimp. Nasi czytelnicy poprzez głosowanie SMS-owe oraz za pośrednictwem kuponów przyznali prezesowi Dębcowi aż 3585 punktów. Na drugim miejscu znalazł się Jan Kidaj. Prezes firmy Aliplast uzyskał w głosowaniu 2255 punktów. Pozostali nominowani w tej kategorii to Paweł Jamróz, Tomasz Nowowiejski i Kaja Suchora, Tomasz Zwolan, Rafał Stachura oraz Matej Hojnik.
Człowiekiem Roku w kategorii „Działalność społeczna” została Marta Włosek, założycielka i prezes Fundacji Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE. Działaczka w konkursie uzyskała aż 6995 punktów. Na drugim miejscu, z 4690 punktami, znalazła się Barbara Skowronek, sołtys Nowego Stawu. W „Działalności społecznej” głosy oddawano również na Agnieszkę Szczebiot, Marię Pietruszę-Budzyńską oraz Katarzynę Zasadniewską.
W kategorii „Kultura” zwyciężył Paweł Adamiec, uznany fotograf kreatywny, autor cyklów „Królowie Nadbużańscy” i „Królowie Lubelscy”, który uzyskał 815 punktów. Na drugim miejscu znalazł się ks. Krzysztof Góźdź. Kolejni kandydaci to Joanna Wawiórka-Kamieniecka oraz Sebastian Buczek.
„Zwykłym bohaterem” został natomiast Artur Banasik, który od wielu lat organizuje Charytatywny Turniej Sportowy. Pan Artur uzyskał 935 punktów. Drugie miejsce zajął Kamil Wroński, 9-letni student Politechniki Lubelskiej. W tej kategorii nominowani byli również: Julia Chmielarska i Zbigniew Furman.
Swojego kandydata nagrodziła również powołana przez Krzysztofa Wiejaka, redaktora naczelnego Dziennika Wschodniego kapituła plebiscytu. Nagrodę kapituły za „wzorowe wypełnianie funkcji lidera lokalnej społeczności, świadomej swojej roli osoby zaufania publicznego” otrzymała Barbara Skowronek, lokalna aktywistka, sołtyska w Nowym Stawie w gm. Niemce.
Poza statuetkami zwycięzcy w poszczególnych kategoriach wygrali pobyt dla 2 osób w Pensjonacie Kazimierskim w Kazimierzu Dolnym. Nagrodą kapituły zaś jest karnet do strefy BEAUTY i 2 wejściówki NO LIMIT do strefy Wody i Saun w Spa Orkana.
Dodatkową atrakcją podczas gali była loteria wizytówkowa, w której można było wygrać dwudniowe użytkowanie samochodu marki Jaguar. Auto na weekend wygrał Paweł Adamiec.
(dd)















Komentarze