Najpierw „Akademiczki” po raz kolejny potwierdziły, że ich gra w I lidze dłużej nie ma sensu. W meczu z wiceliderem tabeli grupy południowej rozbiły na wyjeździe Orion Branda Bukowice aż 8:2.
– Nasza drużyna stanęła na wysokości zadania. Na drugim stole Sylwia Pawlak i Katia Sivakova nie dały szans rywalkom – ocenia Marcin Pawlak, prezes AZS UMCS Optima. I dodaje, co jeszcze działo się podczas spotkania na szczycie.
– Dużo emocji było też na pierwszym stole. Najpierw Ania Urbańczyk przycisnęła liderkę gospodarzy Renatę Gumulę. Dosłownie wypuściła zwycięstwo z rąk, prowadząc w piątym secie 7:5, choć chwilę wcześniej przegrywała aż 2:5. W ostatniej partii Gumula zrewanżowała się Wenwen Liu za wcześniejsze porażki.
W niedzielę lublinianki też miały sporo powodów do radości. W turnieju Final Four, który odbył się w Gdańsku wystąpiły cztery ekipy, w tym przedstawiciele ekstraklasy. Już w pierwszym występie nasze tenisistki sprawiły niespodziankę, bo rozgromiły gospodynie imprezy MRKS aż 4:0.
W wielkim finale zmierzyły się z kolejnym zespołem z najwyższej klasy rozgrywkowej, aktualnym wiceliderem SKTS Sochaczew. Przegrały 1:4, jednak pozostawiły po sobie bardzo dobre wrażenie.
– Ania Urbańczyk zagrała dobry pojedynek z Katarzyną Grzybowską, aktualną Mistrzynią Polski. W kolejnej partii Sylwia Pawlak sprawiła miłą niespodziankę i po zaciętym meczu pokonała Dong Rui Fang, która jest ubiegłoroczną, brązową medalistką Mistrzostw Polski w singlu. Mimo porażki, to jeden z największych sukcesów w historii naszego klubu – przekonuje prezes Pawlak.
Reklama
AZS UMCS Optima ciągle w formie
Pracowity, ale bardzo udany weekend mają za sobą tenisistki AZS UMCS Optima. W sobotę lublinianki przedłużyły passę ligowych zwycięstw z rzędu do… 17. W niedzielę zajęły z kolei drugie miejsce w turnieju Final Four Drużynowego Pucharu Polski
- 14.04.2015 12:00

Reklama












Komentarze