Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wojciech Małecki (Górnik Łęczna): Nikt nie kopie pod nikim dołków

Rozmowa z Wojciechem Małeckim, bramkarzem Górnika Łęczna
Wojciech Małecki (Górnik Łęczna): Nikt nie kopie pod nikim dołków
Wojciech Małecki rywalizuje o miejsce w bramce Górnika z Sergiuszem Prusakiem

Autor: Wojciech Nieśpiałowski

  • Z Wisłą Płock nie zagraliście źle, ale dwie szybko stracone bramki przy stanie 1:0 dla was zadecydowały, że przegraliście z nią kolejny raz.

– Od samego początku ten mecz układał się dla nas dobrze. Udało się szybko strzelić bramkę, ale później rywale dostali rzut karny. Można powiedzieć, że na chwilę straciliśmy kontrolę i to kosztowało nas utratę dwóch goli. Potem odzyskaliśmy rytm i graliśmy lepiej, ale po zmianie stron dostaliśmy bramkę na 3:1 i trzeba było gonić wynik. W końcówce udało się strzelić gola na 2:3 i było jeszcze trochę emocji. Mieliśmy dużo sytuacji, ale Wisła gdy tylko zbliżyła się pod nasze pole karne to zdobywała bramki.

  • Panu też brakowało trochę szczęścia. Skapitulował pan trzy razy, ale w każdej sytuacji nie miał pan zbytnich szans...

– Jestem po to żeby pomagać kolegom, ale tym razem nie do końca mi się udało. Nie ma co rozpaczać, to już za nami. A przed nami jeszcze kilka meczów i zrobimy wszystko by jak najszybciej utrzymać się w ekstraklasie.

  • Trener Smuda powiedział na konferencji prasowej, że sędzia wypaczył wynik meczu z Wisłą. Zgadza się pan z tym?

– Jeżeli trener tak powiedział to trzeba się pod tym podpisać. Nie widziałem powtórek, ale pewne głosy do nas dochodziły, że sędzia popełniał błędy. Ale czasu nie cofniemy i trzeba wygrać kolejne spotkanie.

  • Z kolei Paweł Sasin ocenił, że za bardzo się zagotowaliście po stracie goli i błędach sędziowskich....

– W nasze poczynania wkradł się chaos. Mieliśmy kontrolę nad spotkaniem, a potem nagle ją straciliśmy. Trochę nam zajęło, aby wrócić do swojego rytmu. Niestety, są takie mecze, że prowadzi się grę, ale to przeciwnik był skuteczniejszy.

  • Przerwaliście zwycięską passę. To może was zdemobilizować?

– Nie wydaje mi się. Byliśmy w stanie do końca naciskać Wisłę. To nie jest tak, że jedna przegrana zniweczy całą naszą pracę wykonaną na treningach. Trzeba zrobić analizę błędów, zregenerować się i pojechać do Gdyni po trzy punkty.

  • Sergiusz Prusak mocno na pana naciska na treningach?

– Oczywiście. Ale fajne jest to, że nasza rywalizacja odbywa się na zdrowych zasadach. Nikt nie kopie pod nikim dołków. Dopingujemy się wzajemnie.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama