Zobacz także: Złota Setka 2016: Ranking Najlepszych Firm Lubelszczyzny [LISTA]
Był rok 2006. Grzegorz Cioczek pracował w Wielkiej Brytanii. Wielu ówczesnych emigrantów poszukiwało rodzimych smaków za granicą, a polskich sklepów było wtedy jak na lekarstwo i oferowały zazwyczaj bardzo drogą żywność z racji braku konkurencji. Migranci zarobkowi mogli sobie na nią pozwolić tylko z okazji świąt lub większych uroczystości.
Jeden tu, drugi za morzem
– Paweł był wtedy w Polsce. Jeden z kolegów podsunął pomysł handlu polskimi wędlinami w Anglii. Myśl trafiła na dobry grunt, ale droga od pomysłu do realizacji była – jak się później okazało – długa i wyboista – opowiada Grzegorz Cioczek. Na rozpoczęcie działalności potrzebna była gotówka, pomogli najbliżsi: rodzina, znajomi, to oni uwierzyli, że nam się uda. Bez ich pomocy i wiary oraz wsparcia nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy teraz. Pierwsze kursy busem to były przede wszystkim paczkowane wędliny. Paweł je pakował w Polsce z pomocą żony i znajomych, jechał do Anglii, razem je wypakowywaliśmy. Potem wracał do Polski po kolejną partię, a ja je sprzedawałem w Wielkiej Brytanii.
Życie na walizkach trwało rok. Potem obaj wspólnicy osiedli w Anglii. Katarzyna Zdybicka–Wójciak, żona Pawła Wójciaka oraz jego ojciec czuwali w Polsce nad załadunkiem tira, a oni rozładowywali go na tyłach zaprzyjaźnionego sklepu w Anglii.
– Dzięki takim początkom znamy pracę na wszystkich stanowiskach w naszej firmie. Przeszliśmy drogę od kierowcy, magazyniera, po księgowość. Znamy problemy naszych pracowników i je rozumiemy. Nie patrzymy na nie z wysokości zajmowanych stanowisk – mówi Paweł Wójciak.
W ślad za rodakami
Większość osób, które rozwijało Mastermedia, pracuje tu do dziś. Przez ponad 10 lat funkcjonowania z firmy działającej pod gołym niebem stała się jednym z największych dystrybutorów polskiej żywności do Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemiec oraz Belgii. Towar (blisko 10 tys. pozycji) bezpośrednio od producentów trafia do magazynów w Lublinie oraz Wysogotowa pod Poznaniem. W poniedziałki i piątki ruch jest tam największy, wtedy kompletowane są zamówienia klientów do wysyłki. Tygodniowo z obu magazynów w Polsce wyjeżdża 70-80 tirów. Auta jadą do magazynów przeładunkowych w Southall, Sheffield (Anglia) oraz De Meern w pobliżu Utrechtu (Holandia), gdzie towar z nich trafia na mniejsze samochody, którymi docierają do poszczególnych sklepów. Aby zapewnić krótkie terminy dostaw do klientów i atrakcyjną ofertę cenową, firma zatrudnia ok. 350 pracowników zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Pytani o Brexit i jego możliwe skutki dla firm z Lubelszczyzny, współwłaściciele Mastermedia odpowiadają, że należy być ostrożnym, ale – jak to w biznesie bywa – wciąż podejmować ryzyko, poszukiwać nowych rynków i nisz do zapełnienia.
Wyjechali i zostali
– Odkąd funkcjonujemy, zapowiedzi masowych powrotów Polaków z Anglii było już kilka. Gdyby tak się stało, zapotrzebowanie na rodzime produkty znacznie by spadło i pewnie stracilibyśmy rację bytu. Wtedy się nie przejęliśmy. Widzimy z własnych obserwacji, że Polaków za granicą wciąż jest bardzo wielu. Zmienia się tylko charakter emigracji. Kiedyś byli to głównie ojcowie rodzin, pracujący przez pewien czas i wysyłający pieniądze rodzinom w kraju. Teraz są to całe rodziny, często dzieci osób, które zdecydowały się na wyjazd i które nie myślą o powrocie, bo związały swoją przyszłość z Anglią – mówi Grzegorz Cioczek.
– Odkąd działamy, tylko jeden nasz pracownik z Anglii zdecydował się na powrót i pracuje w firmie w Lublinie. To pokazuje szerszą tendencję – dodaje Paweł Wójciak. – Wracając jednak do Brexitu, nie sądzę, żeby Wielka Brytania zdecydowała się na zerwanie wszelkich kontaktów handlowych, czy wprowadzenie wysokiego cła. Szacuję, że duże firmy, a my się do takich zaliczamy, nie odczują negatywnych skutków Brexitu. Problem mogą mieć mniejsi eksporterzy. Dla nich sposobem na przyszłość może być m.in. szukanie nowych rynków zbytu.
Food Plus
Mastermedia idzie za ciosem, realizując kolejny etap rozwoju. W 2016 roku rozpoczęła działalność sieć Food Plus. Jest pierwszą polską siecią franczyzową, zrzeszającą pod wspólnym szyldem sklepy na terenie Wielkiej Brytanii, Niemiec i Holandii. Wszystkie placówki stowarzyszone w sieci funkcjonują w oparciu o jednolite standardy, bez względu na lokalizację oraz powierzchnię sprzedaży.
Każdy sklep otrzymuje wizualizację, pakiet materiałów reklamowych, wsparcie merytoryczne, dodatkowe rabaty oraz promocje konsumenckie organizowane we współpracy z 13. partnerami strategicznymi – polskimi producentami żywności.
Liczba sklepów korzystających ze wsparcia Food Plus zwiększyła się prawie 10-krotnie w ciągu roku i teraz działa około 120 zrzeszonych pod tym szyldem placówek.
– Dzięki takiej strategii rozwoju mamy duże szanse na pozostanie i rozwój na obecnych obszarach działania oraz planujemy rozszerzenie rynków sprzedaży – mówią właściciele Mastermedia.
>>> Artykuł pochodzi z dodatku Złota Setka 2016 - Ranking Najlepszych Firm Lubelszczyzny. Czytaj więcej: Złota Setka 2016: Ranking Najlepszych Firm Lubelszczyzny [LISTA]
Zobacz także: Złota Setka 2016: Ranking Najlepszych Firm Lubelszczyzny [LISTA]
Był rok 2006. Grzegorz Cioczek pracował w Wielkiej Brytanii. Wielu ówczesnych emigrantów poszukiwało rodzimych smaków za granicą, a polskich sklepów było wtedy jak na lekarstwo i oferowały zazwyczaj bardzo drogą żywność z racji braku konkurencji. Migranci zarobkowi mogli sobie na nią pozwolić tylko z okazji świąt lub większych uroczystości.
Jeden tu, drugi za morzem
– Paweł był wtedy w Polsce. Jeden z kolegów podsunął pomysł handlu polskimi wędlinami w Anglii. Myśl trafiła na dobry grunt, ale droga od pomysłu do realizacji była – jak się później okazało – długa i wyboista – opowiada Grzegorz Cioczek. Na rozpoczęcie działalności potrzebna była gotówka...















Komentarze