Każda z 19 róż miała symbolizować rok małżeństwa Przemysława i Moniki. Z akt spawy wynika, że przynajmniej 10 ostatnich lat wspólnego życia, było dla kobiety koszmarem. Małżonek – 44-letni inżynier budowlany poniżał kobietę i regularnie się nad nią znęcał.
45-letnia Monika K. pracowała w chełmskim zakładzie karnym, robiła doktorat na KUL. Nie miała dzieci.
– Patrzyłyby się, jak tatuś bije mamusię – tłumaczyła to swojej matce.
Z akt sprawy wynika, że Przemysław K. latami szantażował żonę. Robił jej nagie zdjęcia i groził, że je upubliczni. W 2006 pobił Monikę, ale sprawa zakończyła się dla niego tylko rozmową ostrzegawczą z policjantami. Według śledczych, później mąż regularnie bił kobietę. Wyzywał ją przy tym od dz..ek, szmat, k..ew, i kretynek. O koszmarze, który rozgrywał się w mieszkaniu przy ul. Mickiewicza w Chełmie, wiedzieli matka, rodzeństwo i szwagier Moniki.
W maju ubiegłego roku kobieta znowu została dotkliwie pobita. Zgłosiła sprawę na policję. Mundurowi założyli rodzinie niebieską kartę, a Przemysław wyprowadził się do matki. Z akt sprawy wynika, że kobieta już rok wcześniej chciała odejść od swojego prześladowcy. Bała się jednak i była przekonana, że mąż nie da jej rozwodu.
– Prędzej ją uśmierci, bo ma mentalność Czeczena – ocenił przyjaciel Moniki, z którym planowała wspólne życie po rozwodzie.
W czerwcu ubiegłego roku chełmska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie znęcania się nad Moniką K. Śledczy uznali, że brak jest znamion przestępstwa. W tym czasie jej mąż próbował zwabić kobietę do mieszkania. Prosił, by przychodziła karmić koty. Obiecywał, że jego w tym czasie nie będzie w domu. Raz Monika przyszła po swoje rzeczy w towarzystwie szwagra. Okazało się, że Przemysław z nożem w dłoni czeka w mieszkaniu.
Na początku lipca 45-latek dostał pozew rozwodowy. Dzień później ponownie czekał na Monikę, kiedy przyszła nakarmić koty. Wcześniej odebrał z kwiaciarni 19 róż. Miał „zrobić niespodziankę żonie”. Kobieta powiedziała mu jednak, że to koniec ich związku.
Według śledczych, Przemysław K. chwycił wtedy blisko 30-centymetrowy nóż. Dźgnął nim żonę w klatkę piersiową, pchnął w brzuch, przekręcił ostrze i jeszcze mocniej wbił w ciało kobiety. Po wszystkim ułożył na jej ciele bukiet róż. Podciął sobie żyły i wyskoczył z 3 piętra. Przeżył, ale doznał poważnych złamań. Z akt sprawy wynika, że w sądzie będzie odpowiadał leżąc.
Przemysław K. nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że to Monika miała nóż i wbiła go sobie w brzuch, kiedy doszło miedzy nimi do szarpaniny. Śledczy ustalili, że mężczyzna zgromadził blisko 4 tysiące nagich zdjęć swojej żony. Miał ją nimi szantażować. Zabezpieczono też jego korespondencję.
– Byłem niewiarygodnym idiotą, że nie umiałem traktować cię jak żonę. W domu zachowywałem się, jak na budowie. Zas..ny pan inżynier z nadętym ego – pisał do Moniki.
Przemysławowi K. grozi dożywocie.
Każda z 19 róż miała symbolizować rok małżeństwa Przemysława i Moniki. Z akt spawy wynika, że przynajmniej 10 ostatnich lat wspólnego życia, było dla kobiety koszmarem. Małżonek – 44-letni inżynier budowlany poniżał kobietę i regularnie się nad nią znęcał.
45-letnia Monika K. pracowała w chełmskim zakładzie karnym, robiła doktorat na KUL. Nie miała dzieci.
– Patrzyłyby się, jak tatuś bije mamusię – tłumaczyła to swojej matce.














Komentarze