Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jurkiewicz, Jarząbek i głęboki muzyczny ocean Nohavicy

Od czterech lat grają własne wersje utworów Jaromira Nohavicy. Lubelski duet Jarząbek-Jurkiewicz właśnie wydał drugą płytę z piosenkami czeskiego barda. Pochwał nie szczędził nawet sam mistrz.
Jurkiewicz, Jarząbek i głęboki muzyczny ocean Nohavicy
Duetu Jarząbek Jurkiewicz na żywo będzie można posłuchać na początku przyszłego miesiąca. W czwartek, 8 marca zagrają w Whisky Pubie w Lublinie. Dzień później wystąpią w Corner Pubie w Zamościu, a 10 marca w Trzecim Księżycu w Kazimierzu Dolnym. Podczas występów będzie można usłyszeć nie tylko utwory wydane na „Lublin-Ostrava 0:30” i „Grzebieniach”

Autor: Wojciech Nieśpiałowski

Adam Jarząbek i Jarek Jurkiewicz znają się od lat, ale ich muzyczne drogi zbiegły się pod koniec 2013 roku.

– Wcześniej zajmowałem się głównie graniem piosenek Jacka Kaczmarskiego. W pewnym momencie przyjaciel zachęcił mnie do zainteresowania się twórczością wybitnego czeskiego barda, Jaromira Nohavicy. Kiedy w nią wniknąłem, okazało się, ze jest to bardzo głęboki ocean muzyczny. W międzyczasie, przy okazji grania Kaczmarskiego, na horyzoncie pojawił się Jarek. Wtedy obopólnie podjęliśmy decyzję, żeby zająć się Nohavicą – opowiada Adam Jarząbek.

Płyta z przypadku

Po kilku miesiącach prób zaczęli koncertować, głównie w Lublinie i okolicach. – Pierwsze wspólne koncerty dzieliliśmy na trzy części. Graliśmy trochę autorskich piosenek Adama, trochę Kaczmarskiego i trochę Nohavicy. Dopiero z czasem utwory Nohavicy zaczęły wypierać te inne – wspomina Jarek Jurkiewicz.

– Nasze założenie od początku było takie, że jesteśmy bandem koncertowym. Dlatego planowaliśmy nagrać kilka numerów, które moglibyśmy rozdawać.

– I tak, trochę z przypadku powstała pierwsza płyta – dodaje Jarząbek. – Chcieliśmy po prostu nagrać materiał demo. Wtedy nasza znajoma Agnieszka Mocarska zaczęła nas przekonywać, żeby zrobić coś większego. Skontaktowała nas z ojcem Mieczysławem Śmierciakiem z wydawnictwa Fanfara. On też zachęcał nas, żeby nagrać coś więcej, niż trzy kawałki. Tak właściwie to dzięki ich namowom nagraliśmy osiem utworów.

W ten sposób powstał wydany w 2015 roku album „Lublin-Ostrava 0:30”. Spotkał się z dobrym odbiorem słuchaczy, został też doceniony przez samego Nohavicę.

Dobre, a nawet bardzo dobre Grzebienie

Przed wydaniem płyty muzycy skontaktowali się z Jaromirem Nohavicą. – Siłą rzeczy musiał wyrazić zgodę na to, żebyśmy mogli nagrać jego piosenki – mówi Jarząbek. – To artysta, który pomimo tego, że potrafi być bardzo zdecydowany i stanowczy, to ma taką klasę, że wszelkie kontakty z nim odbywają się na najwyższym poziomie kultury. Jest przy tym bardzo sympatyczny i poszedł do nas niezwykle życzliwie.
Najpierw były rozmowy z polską menadżerką czeskiego barda, wzajemne telefony i wymiana maili. Na początku 2016 roku udało się zaaranżować osobiste spotkanie z Nohavicą. Było to przy okazji jego koncertu w Zabrzu.

– Podczas spotkania z fanami po występie wręczyliśmy mu gotową płytę. Zapytał wtedy: „To jesteście wy?”. I oznajmił publiczności: „To je k… dobre!” – wspomina Jarząbek.

Później duet na zaproszenie mistrza wystąpił w jego klubie Heligonka w Ostrawie. Kolejną okazją do kontaktu było zakończenie pracy nad materiałem na drugi album. „Grzebienie” ukazały się kilka tygodni temu. Po kilkukrotnym przesłuchaniu mistrz napisał: „Dobra, a nawet bardzo dobra robota”.

– Wskazał też piosenkę, która podoba mu się najbardziej. Podobnie było przy pierwszym albumie. To miłe, bo najwyraźniej wsłuchał się w to, co mu wysłaliśmy – mówi Jurkiewicz.

Poszli w drugą stronę

Na koncertach grają przy akompaniamencie dwóch gitar akustycznych. Nagrywając drugi album postanowili wzbogacić instrumentarium, dlatego do współpracy przy kilku utworach zaprosili gości: wiolonczelistkę Zuzę Nierubcę, saksofonistę Tomasza Piątka, kontrabasistę Michała Zunia oraz grającego na perkusjonaliach Łukasza Szulca.

Lubelscy muzycy podkreślają, że zależy im na autorskim charakterze ich interpretacji twórczości Nohavicy.

– Aranżacje są zupełnie inne. Często na koncertach zderzamy się z pewnym problemem, kiedy wśród publiczności pojawiają się puryści, znający Nohavicę i słuchający go od wielu lat. Nagle słyszą to, co robimy i pierwsze utwory są swego rodzaju przełamywaniem się, ale ostatecznie odbiór jest bardzo dobry – opowiada Jurkiewicz. – Od wielu ludzi słyszę, zresztą sam się pod tym podpisuję, że to jest rockowa płyta. A Nohavica jest bardzo spokojny, wyciszony. Nawet te mocne piosenki śpiewa delikatnie.

– Słuchałem wielu nagrań z utworami Nohavicy wykonywanymi przez polskich artystów i nie spotkałem nikogo, kto by to robił tak, jak my. Większość z nich stara się śpiewać blisko do oryginału. My chcieliśmy pójść w zupełnie drugą stronę. Bardzo cieszy nas komplement, który słyszeliśmy kilkukrotnie od znawców twórczości czeskiego barda, że słuchając nas mieli wrażenie, że są to nasze piosenki - dodaje Jarząbek.

Wsparcie

Kiedy w ubiegłym roku zaczęli pracować nad drugą płytą, o pomoc w jej wydaniu poprosili słuchaczy. W internecie zorganizowali zbiórkę pieniędzy. Każdy, kto zdecydował się wesprzeć ich projekt, mógł liczyć na dowód wdzięczności, adekwatne do wysokości udzielonego wsparcia. W przypadku mniejszych kwot miały to być m.in. imienne podziękowania na Facebooku, pierwsza płyta muzyków z dedykacją, bilet na ich wybrany koncert czy gwarancja otrzymania najnowszego albumu z dedykacją tuż po jego wydaniu. Za 300 zł oferowali dwugodzinną naukę gry na gitarze, a za 500 zł wspólny występ podczas jednego z występów duetu.

– Teraz jesteśmy w trakcie realizacji tych zobowiązań. Idzie powoli, dostarczamy ludziom płyty, dałem już kilka lekcji. Na szczęście nasi słuchacze są w tej kwestii bardzo cierpliwi. Okazuje się też, że nie wszyscy liczą na te nagrody. Skontaktowałem się z dziewczyną spod Krakowa, która wpłaciła 500 zł, należał jej się więc album, dwie lekcje gry na gitarze i udział w naszym koncercie. Była zaskoczona, bo o tym nie wiedziała. Po prostu chciała nas wesprzeć - opowiada Jurkiewicz.

Gdzie ich posłuchać?

Duetu Jarząbek Jurkiewicz na żywo będzie można posłuchać na początku przyszłego miesiąca. W czwartek, 8 marca zagrają w Whisky Pubie w Lublinie. Dzień później wystąpią w Corner Pubie w Zamościu, a 10 marca w Trzecim Księżycu w Kazimierzu Dolnym. Podczas występów będzie można usłyszeć nie tylko utwory wydane na „Lublin-Ostrava 0:30” i „Grzebieniach”.

– Na obu płytach w sumie jest 16 piosenek, a w repertuarze mamy ich ponad 30 - wyjasnia Adam Jarząbek. – Na albumy staraliśmy się wybierać te mniej znane utwory. Na koncerty musieliśmy przygotować tak zwane hity Nohavicy, czyli to, co każdy zna, a jeśli nie zna, to przynajmniej słyszał. Nie chcieliśmy ich jednak nagrywać, bo w Polsce sporo osób już to zrobiło – podsumowuje Jarek Jurkiewicz.

Adam Jarząbek i Jarek Jurkiewicz znają się od lat, ale ich muzyczne drogi zbiegły się pod koniec 2013 roku.

– Wcześniej zajmowałem się głównie graniem piosenek Jacka Kaczmarskiego. W pewnym momencie przyjaciel zachęcił mnie do zainteresowania się twórczością wybitnego czeskiego barda, Jaromira Nohavicy. Kiedy w nią wniknąłem, okazało się, ze jest to bardzo głęboki ocean muzyczny. W międzyczasie, przy okazji grania Kaczmarskiego, na horyzoncie pojawił się Jarek. Wtedy obopólnie podjęliśmy decyzję, żeby zająć się Nohavicą – opowiada Adam Jarząbek.

Płyta z przypadku

Po kilku miesiącach prób zaczęli koncertować, głównie w Lublinie i okolicach. – Pierwsze wspólne koncerty dzieliliśmy na trzy części. Graliśmy trochę autorskich piosenek Adama, trochę Kaczmarskiego i trochę Nohavicy. Dopiero z czasem utwory Nohavicy zaczęły wypierać te inne – wspomina Jarek Jurkiewicz.

– Nasze założenie od początku było takie, że jesteśmy bandem koncertowym. Dlatego planowaliśmy nagrać kilka numerów, które moglibyśmy rozdawać.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama