– W obozie „Budzyń” i obozie Auschwitz-Birkenau metody działania oprawców były podobne – mówi dr Dominik Szulc, historyk z PAN w Warszawie, społeczny opiekun zabytków w Kraśniku. A także inicjator upamiętniania przeszłości miasta, kiedy funkcjonował w nim podległy SS obóz pracy (od 1942 r.), przekształcony w 1944 roku w obóz koncentracyjny podlegający Majdankowi.
W ciągu trzech lat Niemcy uwięzili tam ok. 6 tys. osób, przede wszystkim Żydów z wielu krajów Europy, m.in. z Polski, Czechosłowacji i Austrii.
– Inicjatywa przypomnienia historii związanej z funkcjonowaniem obozu „Budzyń” wyszła właściwie przypadkiem – przyznaje dr Szulc.
1 listopada ub.r. na cmentarzu parafialnym w Kraśniku rozdawano broszurę informacyjną poświęconą historii tej nekropolii. Współautorem wydawnictwa był właśnie dr Szulc. – Podczas zbierania materiałów dotyczących cmentarza natrafiłem na protokół ekshumacji więźniów z niemieckiego obozu „Budzyń” – wspomina historyk. – To wzbudziło moje zainteresowanie. Zrobiłem kwerendę archiwalną, przejrzałem niemieckie dokumenty.
Dr Szulc ustalił, że wśród więźniów obozu byli m.in. mieszkańcy warszawskiego getta, a także ok. 500 żołnierzy Wojska Polskiego żydowskiego pochodzenia, w tym także oficerowie. Ogółem w obozie Niemcy wymordowali ok. 2 tys. osób, które spoczęły w zbiorowych mogiłach. Mało kto też wie o tym, że więźniów z „Budzynia” ratował sam Oskar Schindler.
– W filmie „Lista Schindlera” pada nawet słowo „Budzyń”, na co pewnie niewielu zwróciło uwagę – mówi dr Szulc.
„Budzyń” naziści zlokalizowali w pobliżu Fabryki Amunicji, teraz Fabryki Łożysk Tocznych. Pierwotnie pole więźniarskie z ośmioma barakami zajmowało teren między dzisiejszymi ulicami Kasprowicza, Krasińskiego, Słowackiego i Cichą.
Gdy latem 1944 roku do „Budzynia” zbliżała się Armia Czerwona, Niemcy wywieźli więźniów do podobozu Auschwitz na Śląsku.
Dr Szulc wyszedł z inicjatywą upamiętnienia historii związanej z obozem, m.in. poprzez pamiątkową tablicę. Pojawił się też pomysł, by część terenu byłego obozu nazwać Placem ofiar obozu „Budzyń”.
– Będziemy wspierać inicjatywę doktora Szulca ze względu na jej duży walor edukacyjny – mówi Daniel Niedziałek, rzecznik Starostwa Powiatowego w Kraśniku. – Widać wyraźnie, że w ostatnich latach lokalna historia budzi coraz większe zainteresowanie mieszkańców, ale o samym obozie, jego lokalizacji i losach więźniów kraśniczanie wiedzą mało. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że obóz pracy „Budzyń” znajdował się w centrum dzisiejszej dzielnicy fabrycznej. Jeszcze mniej osób wie, że ciągle są tu zbiorowe mogiły pomordowanych więźniów. Ich tragiczny los zasługuje na uhonorowanie.













Komentarze