Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

\"Pogrom w przyszły wtorek”. Rozmowa z Marcinem Wrońskim o nowej książce

Lublin, 1945 rok. Przez miasto przewalają się tłumy szabrowników, bandytów. Ludzie żyją tu w biedzie, smutku, ciasnocie. Atmosfera jest gęsta, duszna, bardzo nieprzyjemna… - \"Pogrom w przyszły wtorek” to najbardziej mroczna i gangsterska książka, jaką dotąd napisałem – mówi Marcin Wroński, autor kryminałów o Lublinie.
\"Pogrom w przyszły wtorek”. Rozmowa z Marcinem Wrońskim o nowej książce
Rozmowa z Marcinem Wrońskim o nowej książce (Maciej Kaczanowski)
• Ubecy, szmalcownicy, spekulanci, antysemici… W pana najnowszym kryminale o komisarzu Maciejewskim, Lublin jawi się jako miasto pełne podejrzanych postaci i gęste od najbardziej mrocznych klimatów. Taki rzeczywiście był Lublin 1945 roku?

– Był zmęczony, głodny i wściekły. Wprawdzie wojna nie zrównała go z ziemią jak Warszawę, ale znaczna część śródmieścia straszyła ruinami. Zagrożenie pospolitą przestępczością było ogromne, ale najbardziej niebezpieczny był urząd nazywający się Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego. Zwykły człowiek, który przetrwał okupację i teraz pragnął jakiegokolwiek spokoju, miał wszelkie powody, by czuć się oszukanym przez historię. Zaś ironią tej historii jest masa książek wspomnieniowych, albumów i opracowań z różnych okresów PRL-u, które pokazują ówczesny Lublin jako miasto organizowania i umacniania się nowej władzy, i pod tą władzą stające na nogi.

• Jaki historyczny fakt posłużył panu tym razem za tło opowieści?
– Tych było kilka, m.in. zabójstwo jednego z przywódców powstania w obozie zagłady w Sobiborze, Leona Feldhendlera, co jedni z lubością opisują jako wyrok antykomunistycznego podziemia, inni jako podszytą antysemityzmem bandyterkę, do mnie zaś najbardziej przemawia interpretacja, że Feldhendler wiedział coś bardzo niewygodnego... Jednak główną inspiracją do napisania tego kryminału była notatka prasowa w \"Sztandarze Ludu” z jesieni 1945. Według niej 18 września 1945 w Lublinie pod kamienicami żydowskimi zaczął zbierać się tłum, a pretekstem do zajść było zaginięcie pewnej 14-latki, według pogłoski porwanej i zamordowanej przez Żydów w celach rytualnych. Podobna plotka była zarzewiem pogromów w Krakowie i w Kielcach, nic w niej zatem ciekawego. Interesujące natomiast, że w naszym mieście bezpieka nie tylko zapobiegła pogromowi, ale przeprowadziła śledztwo i dziewczynka znalazła się w podlubelskiej wsi. Uciekła z domu, bo bała się lania za to, że nie zdawszy do następnej klasy, podrobiła świadectwo, co w nowej szkole musiało się wydać.

• Pogrom lubelski wisiał na włosku? Wydaje się, że mało o tym wiemy.
– Rzeczywiście, i bardzo prawdopodobne, że z tą niewiedzą pozostaniemy. O antysemickich zajściach 18 września 1945 czytałem tylko u jednego badacza, Adama Kopciowskiego. Pisze on jednak na ten temat jeszcze mniej, niż wynika z notatki prasowej \"Sztandaru”, ale takim propagandowym źródłom historyk nie może przecież ufać bezkrytycznie. Sprawa jest tajemnicza, nie do rozwikłania bez dodatkowych źródeł, a tych brak. Dlaczego ubowcy, którzy biernie przyglądali się miesiąc wcześniej pogromowi w Krakowie, a rok później sami zainspirowali pogrom kielecki, akurat w Lublinie zachowali się jak przedwojenna policja? Zagrożenie wyglądało poważnie: nienawiść, podsycona przesądami o mordzie rytualnym, zaiskrzyła tak samo jak w Krakowie i gdyby jak tam pozwolono jej dojrzeć, rozpalić się, scenariusz byłby taki sam. Osobiście postawiłbym hipotezę, że próba wywołania pogromu w Lublinie była inicjatywą ulicy, nieprzypadkowa wydaje się też data 18 września, dzień po rocznicy sowieckiej inwazji w 1939.

• A czy seryjne morderstwa, którymi zajmuje się komisarz Maciejewski to literacka fikcja, czy takie zdarzenia faktycznie miały miejsce po wojnie?
– Tak, chociaż akurat te konkretne zdarzenia nie rozegrały się u nas. Natomiast to był czas powojennego chaosu, zaś szybkie opanowanie go nie do końca leżało w interesie polskich stalinowców. Każda władza lubi mieć wroga, którego można wskazać jako przyczynę własnych niepowodzeń, a w systemie totalitarnym wróg to wręcz obsesja. Sowieccy maruderzy rabowali, zabijali i gwałcili nawet dziewczynki, co władza przypisywała zbrojnemu podziemiu. Pod zbrojne podziemie podszywali się również zwykli bandyci, a w warunkach powszechnej demoralizacji również partyzanci bywali bandytami. Nie zapomnę rozmowy z pewnym starszym panem spod Krasnegostawu, który opowiadał mi swoją historię z lat 40. i w pewnym momencie padło zdania: \"I z lasu przyszła banda”. \"Jaka banda? Z lasu? Przestępcy, partyzanci?”, dopytywałem. \"A kto by ich tam rozróżnił!”, machnął tylko ręką staruszek.

• \"Pogrom w przyszły wtorek” to już piąty i, moim zdaniem, najciekawszy kryminał o Maciejewskim. Ciężko będzie go przebić kolejną odsłoną, a zapewne nad taką Pan już pracuje. Tym razem będzie o…
– Dla odmiany o koniach wierzchowych, zagadkowym morderstwie podczas II Krajowej Wystawy Koni Remontowych w Lublinie w 1938 oraz o włamaniu do kasy pancernej w browarze Vetterów. Myślę, że moi Czytelnicy też chętnie odpoczną od powojennej ohydy w Lublinie znacznie przyjemniejszym, lecz oczywiście wciąż kryminalnym.
Urodził się w 1972 roku. Pisarz i redaktor. W latach 90. związany z nurtem \"trzeciego obiegu”, napisał wówczas m.in. zbiór opowiadań \"Udo Pani Nocy” (1992) i powieść pijacko-przygodową \"Obsesyjny motyw babiego lata”(1994), prowadził kabaret oraz autorską audycję radiową \"Fikcja o północy”. Jest autorem serii kryminałów retro o komisarzu Maciejewskim: \"Morderstwo pod cenzurą” (2007, książka nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru w 2008), \"Kino \"Venus” (2008, książka zgłoszona do Paszportu \"Polityki” w 2008 i nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru w 2009). W 2011 roku ukazała się trzecia, tym razem wojenna i okupacyjna powieść z cyklu o lubelskim śledczym, \"A na imię jej będzie Aniela” (nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru w 2012), rok później kolejna, \"Skrzydlata trumna”. Za wkład Komisarza Maciejewskiego w budowanie wizerunku miasta w 2009 roku regionalne media przyznały autorowi honorowy tytuł Bene Meritus Terrae Lublinensi (Dobrze Zasłużony dla Ziemi Lubelskiej), a w 2012 roku, podczas uroczystej premiery \"Skrzydlatej trumny”, otrzymał Medal Prezydenta Miasta Lublina. W 2010 roku w ukazało się \"Officium Secretum. Pies Pański”; współczesny thriller polityczno-teologiczny (nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru w 2011). W marcu 2012 roku w ramach międzynarodowego projektu Citybooks autor był rezydentem w Chartres we Francji i napisał o tym mieście opowiadanie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama