Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lubelski "Tulipan". Rozkochiwał kobiety, a potem je okradał

Wybierał samotne i starsze od siebie. Rozkochiwał je, wprowadzał się do ich domów, a potem okradał. Tak działał 26-latek ze Świdnika. Z uwodzenia kobiet uczynił sobie źródło dochodów.
Lubelski "Tulipan". Rozkochiwał kobiety, a potem je okradał
Bartłomiej M. wcielił w życie scenariusz znany z serialowego Tulipana. Romansował z kobietami, aby później je ograbić. Zaczynał od internetowych portali randkowych. Tam szukał swoich ofiar i nawiązywał znajomości. Kontakty szybko przenosiły się do „realu”. - 26-latek oczarowywał kobiety i zyskiwał ich zaufanie - mówi Renata Laszczka-Rusek, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Kiedy nadarzyła się odpowiednia chwila okradał je. Zabierał wszystko, co przedstawiało wartość. Mężczyzna zwykle spotykał się z kobietami po kilka razy. Kiedy nabierały do niego zaufania, wprowadzał się do ich domów. Romanse nie trwały długo. Gdy Bartłomiej M. orientował się, gdzie szukać kosztowności, kradł je i wstawiał do lombardów w Lublinie i Świdniku. Sięgał głównie po złote kolczyki, łańcuszki i pierścionki. Jednej z kobiet ukradł też dwa telefony komórkowe i konsolę do gier. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Bartłomiej M. potrafił oczarować kobiety rozmową. Opanował tę sztukę niemal do perfekcji. Jako bezrobotny bez wykształcenia nie mógł zaimponować majątkiem lub erudycją. Wybierał kobiety samotne i nieco starsze od siebie. Jego ofiary były dobrze sytuowane. Jednocześnie jednak miały za sobą nieudane związki. Bartłomiej M. bezlitośnie to wykorzystywał. Często uwodził kobiety „na litość”. Jednej z nich miał opowiadać np., że jest samotnym ojcem, który opiekuje się niepełnosprawnym dzieckiem. Bartłomiej M. działał przynajmniej od lipca ubiegłego roku. Został zatrzymany w środę, w jednym z mieszkań w Świdniku. - Usłyszał zarzuty dotyczące kradzieży - dodaje Laszczka-Rusek. - Po uzgodnieniu z prokuratorem dobrowolnie poddał się karze roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lat oraz karze grzywny. Mężczyzna przyznał, że jego główną motywacją była chęć łatwego zarobku. Do tej pory policjanci dotarli do trzech ofiar Bartłomieja M. To kobiety z naszego województwa, w wieku od 35 do 41 lat. W sumie straciły blisko 7 tys. zł. Tylko jedna z nich zgłosiła sprawę policjantom. Śledczy sami dotarli do kolejnych poszkodowanych. Podejrzewają jednak, że okradzionych kobiet może być więcej. Policjanci apelują więc, by zgłaszały się do nich wszystkie kobiety, które padły ofiarą 26-latka.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama