Alicja J. według dokumentu, którym legitymowała się w Zamościu, ma 59 lat. Mieszka w Poznaniu. Na popularnym portalu społecznościowym wśród znajomych ma osoby pracujące w mediach. W Internecie kobieta zamieściła swoje zdjęcie na tle kamienic w Rynku w Kazimierzu Dolnym. Fotografia pochodzi z ubiegłego roku.
– Jestem zawsze tylko sobą... bez względu na to, czy ktoś mnie akceptuje czy nie – napisała o sobie.
Przypadki Alicji J.
59-latka jest znana w mediach z dwóch rzeczy. Po pierwsze – sama z kilkoma redakcjami współpracowała. Po drugie – bo ma na swoim koncie kilka niezapłaconych rachunków w hotelach. 23 lutego – 2 marca br. była gościem w Kielcach.
– Kobieta podczas pobytu w hotelu korzystała z szeregu usług, w tym gastronomicznych. Dużo też telefonowała – opowiada podkomisarz Kamil Tokarski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. – Pani ta wprowadziła w błąd personel i nie zapłaciła za swój pobyt.
Rachunek: 2 tys. 274 zł.
Wcześniej; od 16 lutego do 24 lutego, była zameldowana w hotelu w Zamościu, gdzie także korzystała z usług hotelarskich i gastronomicznych. – Za swój pobyt nie zapłaciła – zaznacza nadkom. Joanna Kopeć z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – Ulotniła się jak kamfora.
Rachunek: ponad 3 tys. zł.
Na tym nie koniec, pod koniec stycznia Alicja J. odwiedziła Przemyśl. Tam również ją zapamiętali. – 5 lutego jej sprawa zakończyła się sporządzeniem aktu oskarżenia – tłumaczy mł. asp. Bogusława Sebastianka z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. – Kobieta jest podejrzana o wyłudzenie noclegu w hotelu w Przemyślu, w którym była zameldowana 24–28 stycznia br.
Rachunek: 560 zł.
Kiedy ponownie odwiedziła hotel, aby się \"dogadać” ,doszło do kłótni z pracownicą. Ta wezwała policjantów. W międzyczasie właściciel hotelu złożył zawiadomienie na policji. Alicja J. usłyszała zarzut. – Kobieta przyznała się do wyłudzenia. Złożyła obszerne wyjaśniania, dobrowolnie poddała się też karze 6 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata – dodaje policjantka z Przemyśla. – Ma też zapłacić 500 zł grzywny i naprawić wyrządzone szkody w terminie jednego miesiąca od daty uprawomocnienia się wyroku.
Wywiad z prezydentem
Podczas pobytu w Zamościu kobieta podawała się za dziennikarkę TVN. Urzędników przekonywała, że przyjechała, by zrobić materiał o rodzinach zastępczych. I zrobiła. Tyle że emisji w komercyjnej stacji nie było i nie będzie.
– Ta pani skontaktowała się z nami telefonicznie. Mówiła, że przygotowuje reportaż do programu \"Uwaga” – opowiada Wojciech Buczkowski, dyrektor Organizatora Pieczy Zastępczej i Wspierania Rodziny w Zamościu. – Przekonywała, że jest jakaś afera w Polsce związana z tym tematem i że chce przedstawić Zamość jako opozycję do tego. I dodaje: Żadna z rodzin nie została pokazana w złym świetle.
Alicja J. przeprowadziła też wywiad z prezydentem Zamościa. – Ponieważ materiał nie dotyczył miasta, to ta pani bezpośrednio z nami się nie kontaktowała – wyjaśnia Karol Garbula, sekretarz miasta Zamość. – Poprosiła o spotkanie z panem prezydentem.
Sekretarz nie miał okazji porozmawiać z dziennikarką. – Minęliśmy się tylko w korytarzu. Wymieniliśmy jedynie \"dzień dobry” – dodaje Garbula.
Urzędnicy nie czują się poszkodowani. – Bo materiał został wyemitowany przez Telewizję Kablową Zamość – zaznacza sekretarz miasta. – Nie mieliśmy żadnych podejrzeń, bo pani towarzyszyli dziennikarz i operator tej telewizji, których znamy. Merytorycznie była też przygotowana do rozmowy z panem prezydentem. Poza tym, pytała o rzeczy, o których mamy obowiązek informować.
Poszkodowana jest za to lokalna kablówka. Alicja J. wynajęła bowiem operatora, któremu za pracę nie zapłaciła.
Ponieważ Alicja J. naprawdę nie współpracuje z TVN, rzecznik tej stacji Karol Smoląg zapowiedział, że telewizja złoży zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez tę kobietę.
Doświadczenie dziennikarskie
Alicja J. współpracowała z kilkoma redakcjami m.in. diecezjalnym Radiem Nadzieja w Łomży. – Ta pani do czerwca ub. r. prowadziła u nas w soboty audycję \"Być kobietą” – usłyszeliśmy w rozgłośni. – Po wakacjach się już nie pojawiła. Zapraszała różne panie, które też wykorzystała.
Jej artykuły ukazywały się również w gazecie \"Narew Extra Tygodnik”. Współpraca nie była długa.
– Pisała dla nas felietony – wspomina Krzysztof Staniórski z Grupy Medialnej Narew. – Szef zorientował się, że jest coś nie tak. Czekaliśmy na jej dowód osobisty, którego nigdy nie doniosła. Później wyszły na jaw inne sprawy, jakieś niezapłacone rachunki w sklepiku, rachunek ze szpitala.
W przeszłości Alicja J. była też korespondentką redakcji terenowej Katolickiego Radia Podlasie w Mińsku Mazowieckim. – To było 10 lat temu. Pani Alicja współpracowała z nami ok. roku – zaznacza Grzegorz Skwarek, dyrektor strategiczny Katolickiego Radia Podlasie. – Rozstaliśmy się polubownie, za porozumieniem stron. W myśl obowiązujących standardów nic więcej w tym względzie nie mamy do dodania, poza ogólnym podkreśleniem bezkonfliktowego zaprzestania współpracy.
Alicja J. na gościnnych występach
Gość: Alicja J., lat 59. Ostatnio podawała się za dziennikarkę stacji TVN. Goszczący: Hotelarze z Zamościa, Przemyśla i Kielc, którym kobieta nie zapłaciła za usługi, z których korzystała.
- 15.03.2013 13:40

Reklama













Komentarze