– Funkcjonariusze zainteresowali się myszołowem, kiedy ten na ich widok nie poderwał się do lotu – mówi por. Dariusz Sienicki, rzecznik komendanta Nadbużańskiego Oddziału SG. – Dlatego zgłosili ten fakt powiatowemu lekarzowi weterynarii.
Na miejsce przyjechał Piotr Łachnio, kierownik schroniska dla zwierząt w Zamościu. Pieczołowicie zajął się myszołowem i zabrał go prosto do lecznicy.
– Zwierzę trafiło do nas w stanie skrajnego wycieńczenia – mówi lek. wet. Patryk Królikowski z lecznicy przy ZOO. – Do tego stopnia, że nastąpił u niego zanik mięśnia piersiowego. Nie pomogło mu podanie kroplówki i leków. Po pół godzinie zdechł.
Myszołowy to ptaki drapieżne, które w Polsce objęte są całkowitą ochroną gatunkową. Akurat dla funkcjonariuszy SG z Placówki w Hrubieszowie to nie był pierwszy przypadek ratowania zwierzęcia. Również podczas patrolu wypatrzyli kota. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że zwierzę miało zawiązany na szyi sznurek z przymocowanymi do niego metalowymi puszkami.
– Funkcjonariusze złapali kota, uwolnili go od sznurka z puszkami, a o całym zdarzeniu powiadomili hrubieszowskich policjantów i tamtejszego weterynarza. Tak jak teraz myszołów, tak i kot trafił do schroniska w Zamościu.













Komentarze