Na początku była sielanka: Lublin był wyjątkowym przykładem współpracy PiS i Platformy Obywatelskiej. W Radzie Miasta większość miało PiS, zaś Platforma miała prezydenta. Zgodna współpraca nie trwała długo.
Krytykujcie!
– Pamiętam spotkanie z senatorem Grzegorzem Czelejem, który powiedział, że kandydat PiS musi wygrać następne wybory na prezydenta Lublina i dlatego mamy przejść do opozycji i podjąć krytykę obecnego prezydenta. Na to nie było zgody części radnych – mówi Piotr Kowalczyk, przewodniczący Rady Miasta. Wcześniej był w klubie PiS, skąd odszedł wraz z tymi, którzy nie chcieli prowadzić wojny z Żukiem.
Były też inne, mniej oficjalne naciski.
– Przed głosowaniem w sprawie górek czechowskich dostałem z Warszawy SMS, że lepiej, abym zagłosował przeciw temu projektowi – mówi jeden z radnych Wspólnego Lublina.
Nic się nie stało
Temperatura debat w Radzie Miasta wzrosła po tym, jak w styczniu ukazały się badania przeprowadzone na zlecenie \"Dziennika Gazety Prawnej” przez instytut Homo Homini dotyczące poparcia prezydentów największych miast. W sondażu tym okazało się, że spora część lubelskiego elektoratu partii Jarosława Kaczyńskiego jest skłonna w najbliższych przyszłorocznych wyborach samorządowych poprzeć Krzysztofa Żuka jako kandydata na prezydenta miasta. A Żuk to człowiek Platformy Obywatelskiej.
Informacja o tym, że ponad 31 proc. zwolenników PiS chce głosować na Żuka zaniepokoiła lubelskich działaczy tej partii. Reakcja, którą w pewien sposób można uznać za oficjalną, była chłodna.
Szef klubu radnych PiS Sylwester Tułajew skomentował sondaż na swojej stronie internetowej. Stwierdził, że wyniki obnażają słabość Żuka. – Okazuje się, że fakt rozbicia Klubu Radnych PiS przez prezydenta Krzysztofa Żuka oraz przygarnięcia do siebie znacznej liczby radnych PiS, niewiele mu daje… zaledwie 31 proc., przy tak wielkim zaangażowaniu – napisał Tułajew. Aż dwukrotnie używa w tym wpisie nazwiska Janusza Palikota podkreślając, że to jego poparciu Żuk zawdzięcza swoją pozycję.
Lewicowa łatka
To właśnie nazwisko Palikota jest mocną bronią w walce o centroprawicowy i prawicowy elektorat, do którego odwołują się zarówno PiS, jak i Wspólny Lublin. A dla tej grupy wyborców Palikot nie jest ani wiarygodny, ani pożądany. Podobnie jak ci, którzy z nim współpracują. Tymczasem, nazwiska Żuk i Palikot są coraz częściej wymieniane przez ratuszową opozycję na jednym oddechu.
– Dobrym straszakiem dla tego elektoratu jest próba wmówienia wyborcom, że obecna prezydentura miasta ma lewicowy czy wręcz lewacki charakter – mówi nam jedna z osób z otoczenia Żuka. – Kolejną metodą jest zestawianie prezydenta z postrzeganymi jako lewackie środowiskami związanymi z Tekturą.
Tekturowa wpadka
Pod koniec lutego PiS rozesłał do mediów list otwarty sygnowany przez kilku działaczy katolickich z wyrazami oburzenia okładką lutowego wydania miejskiego informatora kulturalnego \"ZOOM”. Na okładce znalazło się zdjęcie kanapy ustawionej na krześle, które radnym opozycji kojarzyło się z penisem.
W liście mowa jest nie tylko o lutowym \"ZOOMie”, ale też o innych kontrowersyjnych wydarzeniach, takich jak np. Nekromantyczne walentynki zorganizowane przez klub Tektura. Autorzy listu stwierdzili, że klub jest \"wspierany z kasy miejskiej”. Zaraz po tym zareagowała Tektura zaprzeczając, jakoby brała pieniądze od miasta. – Nie dajemy na ten klub ani złotówki, utrzymuje się z innych źródeł – potwierdza Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, zastępca prezydenta odpowiedzialna za kulturę.
Te same sformułowania, co w liście działaczy katolickich, znalazły się w projekcie stanowiska Rady Miasta \"w sprawie tworzenia pozytywnego klimatu wychowawczego dla młodego pokolenia lublinian” skierowanym na wczorajszą sesję rady. Nie ma już zdania o Tekturze, pozostała za to wzmianka, że \"dominacja w przestrzeni kultury ludzi ideowo związanych z Ruchem Palikota generuje cały szereg skandali w naszym mieście”.
Toksyczne pocałunki
Dla Ruchu Palikota światopoglądowe odezwy ze strony PiS są okazją do kontry. Lutowe oświadczenie partii w sprawie okładki ZOOM było sformułowane charakterystycznym, ostrym językiem. Były też w nim zdania takie jak \"Powinniśmy pełni dumy, z otwartymi umysłami patrzeć na rozwój lubelskiego świata artystów, dzięki którym budujemy nową historię Lublina, jako miasta inspiracji” sprowadzające się w istocie do tego, co oficjalnie mówi prezydent: artyści mają swobodę, ogranicza ich tylko prawo i nie mogą krzywdzić innych.
Dla Żuka takie wystąpienia Ruchu Palikota mogą być niewygodne, bo dla PiS to pośredni dowód na \"palikotyzację” prezydenta. – Współpracy z Ruchem Palikota nie było żadnej. Poseł Kabaciński nie jest moim miłośnikiem i na odwrót: staram się nie używać jego nazwiska, bo je buduje na atakach na mnie – komentuje Krzysztof Żuk.
Wartości na sztandary
Światopoglądowy ton zabrzmiał też miesiąc temu podczas debaty nad projektem Strategii Rozwoju Miasta do roku 2020. Debata ciągnęła się niemiłosiernie, ale nie padły w niej pytania o rozwój gospodarczy, czy pozyskiwanie pracodawców. – Kiedy uchwalaliśmy Strategię Rozwoju Miasta w trakcie długiej dyskusji upominaliśmy się o wartości chrześcijańskie. Zostały one dopisane dzięki naszej inicjatywie i dyskusji, którą prowadziliśmy na podstawie tego dokumentu – mówi Sylwester Tułajew, szef klubu PiS. Jego klubowi koledzy wykorzystali też tę debatę do wskrzeszenia tematu okładki. – Co autor miał na myśli? Co jest tematem tej okładki? Czyj to materac i czyje krzesło? – pytała Małgorzata Suchanowska z PiS.
Monopol na Smoleńsk
Kilka dni temu Wspólny Lublin złożył projekt stanowiska w sprawie budowy pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. – To propozycja, która powinna łączyć, a nie dzielić – podkreślał Piotr Kowalczyk ze Wspólnego Lublina, przewodniczący RM.
Czy nie było to pewnego rodzaju wkroczenie w sferę, o której mówi głównie PiS – pytamy Kowalczyka.
– Prawo i Sprawiedliwość nie ma monopolu na mówienie o tych sprawach. Jestem ciekaw, czy w gabinetach lubelskich członków tej partii wisi portret Lecha Kaczyńskiego przepasany kirem? U mnie wisi, a kir zdejmę dopiero, gdy w Lublinie stanie pomnik ofiar katastrofy – dodaje. Ale przyznaje, że nie należy się dziwić, że stara się zabiegać o wyborców z centrum i prawicy.
– To cenna inicjatywa ze strony radnych wpisująca się w szereg działań podejmowanych przez PiS, który jest inicjatorem miesięcznic katastrofy – mówi Tulajew. I wylicza wiele innych przykładów na zaangażowanie jego partii w upamiętnianie tego, co zdarzyło się w Smoleńsku. Pod takim dokumentem trudno było jednak nie podpisać się ani jemu, ani jego kolegom, ani też członkom Platformy Obywatelskiej.
Przeciw zagłosował tylko jeden radny z PO, Mateusz Zaczyński. Projekt nazwał \"wyścigiem intencyjnym o prawicowość”.
Reklama
Kto kogo straszy Palikotem
Wartości chrześcijańskie w strategii miasta, pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, dyskusje o moralności i obrzucanie się Januszem Palikotem. Każdy sposób jest dobry, by powalczyć o wyborców. A w Radzie Miasta zaostrza się wzajemna rywalizacja o ten sam, prawicowy, elektorat.
- 22.03.2013 12:04

Reklama













Komentarze