Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Co siedzi w głowie zbrodniarza?

Rozmowa z Janem Gołębiowskim, psychologiem kryminalnym
Co siedzi w głowie zbrodniarza?
• Pracuje pan ze zbrodniarzami i analizuje, co siedzi im w głowach. Śpi pan spokojnie?

– Śpię dobrze. I nic związanego z pracą mi się nie śni. Śpię spokojnie, bo lubię to co robię.

• Brzmi dziwnie.

– Ta praca daje mi dużo satysfakcji i dlatego jej trudy nie są dla mnie dotkliwe. Tak skrajne zachowania jak zabójstwa, naruszają granice i tabu społeczne. Jest to w pewnym sensie fascynujące. Ciekawi mnie zachowanie innych ludzi, dlaczego krzywdzą innych, dlaczego robią to, czego ja bym nie potrafił zrobić? Pracuję z przestępcami, ale też ze studentami na uczelni i to zapewnia mi równowagę psychiczną. Oprócz pracy mam wiele innych zainteresowań i dzięki nim także odreagowuję swoje życie zawodowe.

• Na czym polega pana praca z zabójcami?

– Jestem psychologiem, wcześniej pracowałem w policji, między innymi robiłem analizy na potrzeby wewnętrzne. Teraz jestem biegłym powoływanym przez prokuraturę lub sąd. Profilując typuję, kim może być sprawca przestępstwa. Pracuję przede wszystkim na aktach, zdjęciach z miejsca zbrodni, filmach. Zawsze jednak staram się pojechać na miejsce zabójstwa żeby zobaczyć jak wygląda, dotrzeć do sfery wrażeniowej, sprawdzić czy np. idąc tam można dostać zadyszki. Obecnie pracuję w szpitalu psychiatrycznym na oddziale sądowym.

• W szpitalu sprawdza pan czy sprawcy zabójstw są poczytalni i zajmuje się osobami, które zamiast trafić do więzienia, sąd skierował na przymusowe leczenie.

– W szpitalu wśród niepoczytalnych sprawców 1/3 to mordercy. Większość z nich ma zdiagnozowaną schizofrenię paranoidalną, zdecydowana większość z nich zabiła swoje matki. Mamy też grupę pedofili, osób, które naruszyły kolejne silne tabu. Część kobiet z personelu mówi, że nie są w stanie z nimi pracować. Ja odczuwam ogromną ciekawość, co dzieje się w głowach takich osób. Oni mnie \"fascynują” i to odczucie jest większe niż odraza do ich czynów. Codziennie na przywitanie ściskam im dłoń, choć wiem, że ta dłoń np. odcięła komuś głowę. Uśmiecham się i pytam jak im mija dzień, jak się czują, po czym zabieram się do pracy.

• Jest pan ekspertem CI Polsat przy serialu \"Polskie prywatne zbrodnie”. Co to znaczy prywatna zbrodnia?

– Prywatna, czyli dokonana przez osobę, która miała bliskie relacje z ofiarą – była mężem, żoną, dzieckiem, dziewczyną lub kuzynem. Sprawca jest zazwyczaj pojedynczy, choć był przypadek, że matka z synem spiskowała przeciwko ojcu. Nie są to porachunki gangsterskie.

• Więcej jest zbrodni prywatnych czy dokonywanych na obcych osobach?

– Twarde statystyki policyjne pokazują, że zdecydowana większość zabójstw należy do kategorii \"nieporozumienia rodzinne”. Tak jest też na świecie. Wyjątkiem jest obecnie Meksyk, gdzie zbrodnie popełniają głównie kartele narkotykowe. Podobnie było w Polsce w połowie lat 90. podczas porachunków grup przestępczych np. z Pruszkowa i Wołomina. Na co dzień najczęściej giniemy jednak z rąk bliskich, we własnym domu lub w jego pobliżu.

• Co łączy \"prywatnych zbrodniarzy”?

– Dobre pytanie. Chciałbym powiedzieć, że motywy, ale tak nie jest zawsze. Oprócz powodów emocjonalnych – nierozwiązanych konfliktów czy odczuwanych krzywd – pojawia się też motyw ekonomiczny. Większość z tych zabójców nie jest zbytnio rozwiniętych intelektualnie. Zabijają, bo nie potrafią znaleźć alternatywnego zachowania np. rozwodu. Kluczem często jest ich niedojrzała osobowość. Inni to ludzie o rysie psychopatologicznym, przestępstwem załatwiają swoje interesy. W ich działaniach jest więcej kalkulacji, rozbudowanego planowania. Drugi odcinek serialu opowiada o kobiecie, która z synem otruła męża. Kilka razy dodawała trucizny do jego kanapek, próbowała różnych dawek. Po jego śmierci kobieta dostała duże odszkodowanie i zaczęła kupować przedmioty, które dawały im dużo przyjemności. Wpadła, bo poradziła swojej koleżance, żeby też zabiła męża.

• Jaka sprawa szczególnie zapadła panu w pamięć?

– Jedna z pierwszych, którą się zajmowałem. Zaskakujący był sposób zabójstwa i brak finału w sądzie. Dziewczyna leżała w łóżku bez żadnych ran czy obrażeń z głową owiniętą szarą, pakową taśmą klejącą. Miała ponad 40 zwojów zakrywających jej usta i nos. Przyczyną śmierci było odcięcie dostępu powietrza.

W tej sprawie było dwóch oskarżonych: przyrodni brat zabitej i ich dobry znajomy. Obaj zostali uniewinnieni z powodu braku decydujących dowodów. Razem z kolegą przygotowaliśmy profil nieznanego sprawcy. U ofiary zdiagnozowaliśmy także duży potencjał samobójczy. Rozważaliśmy nawet możliwość popełnienia samobójstwa. Jednak nie odrzucając wersji zabójstwa przeprowadziliśmy wywiad psychologiczny z oskarżonymi. Brat ofiary \"dziwnie” odnosił się do śmierci siostry. Kiedy pytałem o ich relacje, zmieniał temat i mówił o nieistotnych szczegółach dotyczących sprawy. Nie widziałem u niego objawów traumy czy żałoby. Okazało się, w trakcie śledztwa, że zacierał ślady w mieszkaniu siostry, którą znalazł dzień wcześniej niż to podawał początkowo. Brak finału tej sprawy trochę mnie męczy. Czuję, że morderca cieszy się wolnością.

• Czy popełnia pan błędy?

– Oczywiście, ale należę do tych profilerów, którzy się do nich przyznają. W profilu opisujemy wiele rzeczy. Oceniamy, czy podejrzany znał się z ofiarą, jakie były ich relacje, jakie motywy działań, cechy charakteru. Nigdy nie trafia się w 100 procentach, ale też nie schodzi się poniżej 50 procent trafności. Np. bardzo trudno ocenić wiek sprawcy. Bo wiek psychologiczny nie pokrywa się z wiekiem biologicznym. Ktoś ma niedojrzałą osobowość i wydaje się, że jest młodszy niż w rzeczywistości.

Pamiętam, jak w Warszawie analizowaliśmy kilkanaście rozbojów na starszych osobach w wieku 74 – 91 lat. Ofiary opisywały sprawczynię jako prawie rówieśnika. Napastniczka wyszukiwała ofiary w sklepie samoobsługowym, proponowała pomoc w odniesieniu zakupów do domu, a na miejscu częstowała sokiem, w którym były środki usypiające. Ofiara spała, a kobieta plądrowała mieszkanie. Raz nawet odebrała emeryturę od listonosza. Okazało się, że miała 74 lata, niezłą kondycję i zdolności aktorskie. Pomyliłem się, co do miejsca jej zamieszkania. Źle odczytałem wzór, który pojawił się po naniesieniu miejsc napadów na mapę Warszawy. Wskazałem północną część miasta, a ona mieszkała na południu stolicy.


psycholog kryminalny, biegły sądowy, wykładowca Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, jeden z czołowych polskich specjalistów w zakresie profilowania nieznanych sprawców przestępstw. Jest autorem pierwszej w Polsce monografii na temat profilowania kryminalnego. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Stowarzyszenia Psychologów Sądowych w Polsce. Założyciel Centrum Psychologii Kryminalnej. W czasie swojej pracy w policji wykonał ponad 50 profili nieznanych sprawców przestępstw, konsultował ponad 100 spraw o zabójstwa.
\"Druga twarz”
Brzozówka
Czternastoletnia Kamila Suszczyk ze wsi Brzozówka zaginęła na początku listopada 2010 roku. Niedzielnego przedpołudnia dziewczynka wyszła do koleżanki i już nie wróciła do domu. Zaniepokojeni rodzice zawiadomili policję. Rozpoczęły się poszukiwania. Według rodziców, była przykładną córką i uczennicą, ale wkrótce dowiedzieli się, że Kamila miała osiemnastoletniego chłopaka, Karola D. Maturzysta imponował nastolatce. Miał własne auto, którym często zabierał ją na przejażdżki. Karol zapewniał, że nic nie wie o zaginięciu dziewczyny. Poszukiwania trwały ponad miesiąc. W końcu znaleźli się świadkowie, którzy twierdzili, że feralnego dnia widzieli Karola, jak zabierał Kamilę do samochodu. Przyciśnięty do muru chłopak przyznał się do zabójstwa – udusił dziewczynę w samochodzie, a ciało przeniósł i zakopał na polu. Dlaczego zabił? Karol twierdzi, że Kamila szantażowała go ciążą, lecz wyniki sekcji zwłok tego nie potwierdziły. Sąd Okręgowy w Lublinie skazał go na 15 lat więzienia.
Premiera: 8 kwietnia o godzinie 21.30 na kanale CI Polsat.
\"Jestem niewinny”
Dęblin
Karol, jego matka Halina i teściowa zostali zamordowani 2 listopada 2009 roku w Dęblinie poprzez uderzenia ciężkim przedmiotem w tył głowy. Morderca uszkodził instalację gazową w domu, żeby sprowokować pożar. Sprawca jednak zapomniał odkręcić główny zawór gazu i nie doszło do dużej eksplozji. To jest to, co zobaczył Zbigniew, mąż Haliny, kiedy wrócił po południu do domu po pracy. Zadzwonił natychmiast po straż pożarną i policję. Śledczy rozpoczęli szczegółowe śledztwo w dużej części oparte na dowodach poszlakowych, szukali motywów zbrodni. Policjanci ustalili, że Zbigniew miał częste wybuchy zazdrości o żonę. Kiedy 2 listopada 2009 roku oświadczyła, że chce się z nim rozwieść, puściły mu nerwy. Zabił ją oraz syna i teściową, którzy byli też w domu. Następnie próbował podłożyć ogień i wyszedł do pracy. Zbigniew, nawet w obliczu dowodów zebranych przez policję, uważa, że jest niewinny i podtrzymuję wersję, że to ktoś inny zamordował jego najbliższą rodzinę. W jego wersję cały czas wierzą żyjący członkowie jego rodziny. Niemniej jednak śledczy i sąd nie dali wiary jego wersji. Wobec zebranych dowodów w czerwcu 2012 roku Zbigniew został skazany na dożywocie.
Premiera: 15 kwietnia o godzinie 21.30.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama