Google Street View to projekt, który powstał w maju 2007 roku dla pięciu miast w Stanach Zjednoczonych. Początkowo pracownicy Google zabierali ze sobą w podróż kilka komputerów, a na dachu samochodu montowali aparaty. Potem jeździli po okolicy, robiąc zdjęcia wszystkiego, co napotkali na drodze. Gdy projekt się rozwijał, z jednego małego samochodu, zrobiła się cała flota. Aktualnie na drogach możemy spotkać trójkołowce, wózki, skutery śnieżne i specjalne plecaki zakładane przez doświadczonych wędrowców. Dzięki temu, kamery mogą dotrzeć w najmniej dostępne miejsca na świecie.
– Najnowszy model samochodu ma 15 obiektywów wykonujących zdjęcia w formacie 360 stopni. Posiada także dysk twardy do zapisywania danych, niewielki komputer oraz lasery zbierające dane 3D do określania odległości na zdjęciach Street View – wyjaśnia Piotr Zalewski z Google Polska. Podobne pojazdy możemy spotkać też na ulicach Polskich miast.
Od momentu wprowadzenia specjalnego plecaka dla wędrowców, zaczęły pojawiać się zdjęcia miejsc, w które nie było szans, aby dotarł samochód czy skuter śnieżny. Tak było w przypadku Wielkiego Kanionu, gdy po raz pierwszy zastosowano ten pomysł. Nie było to łatwe, bo wszystkie zdjęcia zrobiono idąc pieszo, a uczestnicy wyprawy nosili na sobie 20-kilogramowe plecaki ze sprzętem. Mimo trudnego terenu i dużych różnic temperatury, udało się wykonać prawie 10 000 zdjęć kanionu.
– Zejdźcie wspólnie z nami po wąskich szlakach i ciężko dostępnych ścieżkach Wielkiego Kanionu, powędrujcie w głąb słynnego szlaku Bright Angel, wpatrzcie się w potężną rzekę Kolorado i poznajcie malownicze widoki w pełnych 360-stopniach. Gdy tylko dojdziecie do stromego zbocza szlaku Południowego Kaibab, polubicie wirtualne spacery w tym nieziemskim miejscu – zachęca Ryan Falor, który odpowiada za Google Maps.
Do góry
Najnowszą podróżą ekipy Google było zdobycie najsłynniejszych gór Ziemi, włączając Aconcaguę (Ameryka Południowa), Kilimandżaro (Afryka), Elbrus (Europa) i stację bazową na Evereście (Azja). Te góry należą do tzw. Korony Ziemi, czyli najwyższych szczytów na każdym z siedmiu kontynentów.
– Chociaż nic nie można porównać z osobistym zdobyciem jednego z takich szczytów, dzięki Mapom Google możecie błyskawicznie dostać się na każdy z nich i podziwiać widoki, bez niebezpieczeństwa lawin, wysokości i pogody, z jakimi muszą mierzyć się górale i alpiniści – tłumaczy Dan Fredinburg, jeden z uczestników podróży.
Wędrówka rozpoczyna się od znajdującego się w Tanzanii Kilimandżaro, uśpionego wulkanu. W jej trakcie można podziwiać widoki z góry pokrytej śniegiem, a znajdującej się zaledwie 3 stopnie na południe od równika. Następna w kolejce na wirtualnych podróżników czeka najwyższa góra Europy; rosyjski Elbrus. Tam będzie można zobaczyć schronisko stworzone z beczek na paliwo, pochodzące jeszcze z czasów sowieckich. Wspinający się na Elbrus, mogą się w nich ukryć, gdy pogoda staje się nieznośna. Na podróżników czeka też argentyński szczyt Aconcagua czy baza wypadowa na Plaza Argentina. Wreszcie, wspólnie z ekspedycją odwiedzimy bazę wypadową na Mount Everest, skąd wyruszają ekspedycje, by zdobyć najwyższy szczyt ziemi. Wszystkie zdjęcia zostały wykonane za pomocą statywów, aparatów cyfrowych i obiektywów typu rybie oko.
Miasto duchów
W ten sposób Google chce udokumentować jak najwięcej miejsc na Ziemi. Dzięki kilku kliknięciom myszką można zaplanować swoje wakacje, rozejrzeć się po okolicy, do której planujemy się wybrać, czy odwiedzić miasto po drugiej stronie globu. Ale nie tylko. Niedawno światło dzienne ujrzały niezwykłe zdjęcia japońskiej Fukushimy, w którą dwa lata temu uderzyło potężne tsunami. Żywioł zniszczył nabrzeże i przyczynił się do wybuchu w elektrowni atomowej. Od tamtej pory obowiązuje zakaz wjazdu w tamte rejony.
Do burmistrza Namie wpływało tysiące próśb od ludzi, którzy w pośpiechu musieli opuścić swoje domy. Chcieliby jeszcze raz móc je zobaczyć. Albo to, co z nich zostało. Miasto zdecydowało się zezwolić ekipie Google na wstęp. Pojazdy należące do giganta przejechały po regionie w sumie 44 000 kilometrów, aby jak najdokładniej udokumentować miejsce dwóch kataklizmów, które zabiły 20 tysięcy osób. Przygotowano także specjalne narzędzie, które pokazuje, jak poszczególne miejsca wyglądały przez katastrofą, a jak teraz. Możemy zobaczyć blisko 82 miasta i wsie.
Z plecakiem po Wielkim Kanionie
W dół
Okazało się, że ani pustynie, lodowce, góry ani też podwodny świat nie stanowią problemu dla ekipy Google Street View. Podczas wyprawy do australijskiej Wielkiej Rafy Koralowej, na Filipiny oraz Hawaje, obiektyw aparatu zanurzył się pod wodę. W ten sposób powstało blisko 50 tysięcy zdjęć w wysokiej rozdzielczości, na której można zobaczyć podwodne życie. W ich zrobieniu pomogli specjalnie wyszkoleni nurkowie oraz aparat SVII do robienia zdjęć właśnie na głębokościach.
– Naszym celem jest, aby świat podwodny był dla internautów dostępny w taki sposób, jak ma to miejsce już teraz w przypadku dróg i zabytków z całego świata – mówi Jenifer Austin Foulkes, menedżer programu Google Oceans. Zebrane podczas wypraw dane zostały umieszczone w specjalnej bazie i dostępne są dla naukowców z całego świata.
W przyszłość
Jednym z motywów przewodnich ekipy Google jest chęć udokumentowania wszystkiego, co ciekawe na świecie. Od niedawna pojawią się także panoramiczne zdjęcia wewnątrz zabytków z różnych rejonów świata. W specjalnych kolekcjach można zobaczyć m.in. słynne galerie sztuki, cuda świata, miejsca z listy światowego dziedzictwa UNESCO czy multimedia z aren piłkarskich z mistrzostw Euro w Polsce i na Ukrainie.
– Planujemy w większym stopniu wykorzystać plecak Trekker, którego po raz pierwszy użyliśmy właśnie przy fotografowaniu Wielkiego Kanionu. Daje nam ogromne możliwości i właśnie nasza ekipa wybrała się do Kanady, aby zrobić zdjęcia trudno dostępnych terenów Iqaluit – mówi Piotr Zalewski z Google Polska. Jednocześnie dodaje, że nie wiadomo jeszcze, kiedy dokładnie pojazdy Street View pojawią się znów na naszych drogach. – W najbliższym czasie można spodziewać się publikacji nowych materiałów z całej Polski, które zostały wykonane w ubiegłe wakacje – dodaje Zalewski.
Aktualnie sprzęt Google pracuje także w Polsce. Ekipa wyposażona w wózek Trolley robi właśnie zdjęcia w Kościele Pokoju w Świdnicy. Kolejnym przystankiem na mapie jest Zamek Książ w Wałbrzychu. Nie wiadomo jeszcze, kiedy panoramy obejrzymy w sieci. Od momentu wykonania do ich publikacji mija zazwyczaj kilka miesięcy.
Trekker
Trekkera wraz z zamontowanym na górze systemem fotograficznym operator niesie na plecach. Sprzęt jest lekki i poręczny, dzięki czemu zdjęcia można robić w ciasnych i wąskich miejscach oraz wszędzie tam, gdzie nie można dotrzeć inaczej niż pieszo. Trekker działa pod kontrolą urządzenia z Androidem i składa się z 15 obiektywów. Każdy z nich jest zwrócony w innym kierunku, dzięki czemu zdjęcia można połączyć w panoramy 360°. Podczas pieszej wędrówki operatora Trekker robi zdjęcia średnio co 2,5 sekundy.
Skuter śnieżny
W miejsce trudno dostępne dla zwykłych maszyn wysyłany jest skuter śnieżny. Został zbudowany przy użyciu zaledwie kilku desek, taśmy klejącej i owiniętych w kurtki narciarskie dysków twardych.
Trolley
Wózek używany do dokumentowania wnętrz muzeów na całym świecie. Inżynierowie pracowali nad systemem, który z łatwością zmieściłby się w muzealnych drzwiach i mógłby lawirować pomiędzy rzeźbami. Tak powstał pchany wózek o nazwie Trolley.
Trójkołowiec
ten sprzęt to specjalnie zmodyfikowany rower. Któregoś dnia podczas przejażdżki rowerem górskim, inżynier z Google, Dan Ratner postanowił połączyć ulubione hobby z pracą nad Street View. Samochód nie mógł wjechać w niektóre ciekawe miejsca i trójkołowiec okazał się najlepszych rozwiązaniem. Wykorzystywany jest przy robieniu zdjęć w parkach, miasteczkach akademickich, szlakach
oraz na stadionach sportowych.
Samochód
od auta wszystko się zaczęło. Początkowo było to małe auto osobowe, które woziło ciężki sprzęt. Samochód zamieniono na furgonetkę, aby ostatecznie stworzyć całą flotę samochodów. Wielkie stelaże wypełnione sprzętem zastąpiły małe komputery w niewielkich autach. Obecnie samochody mają zamontowane urządzenie z 15 obiektywami, które robią zdjęcia w formacie 360 stopni. Wyposażone są w czujniki ruchu do rejestrowania własnej pozycji, dysk twardy do zapisywania danych, niewielki komputer obsługujący cały system, a także lasery zbierające dane
3D do celu określania odległości na zdjęciach Street View. Google jednak nie podaje oficjalnie, ile samochodów liczy cała flota. Każdy jednak może zostać jego kierowcą. Odpowiednie ogłoszenia rekrutacyjne gigant zamieszcza w serwisach z ofertami pracy w Internecie, także w polskich serwisach.
Gdzie człowiek nie może, tam Google pośle. Jak powstaje Street View?
Specjalne pojazdy największej wyszukiwarki na świecie dokumentują coraz mniej dostępne miejsca na Ziemi. Dzięki temu możemy zobaczyć australijską Wielką Rafę Koralową, wybrane podwodne miejsca na Filipinach i na Hawajach, zakamarki Wielkiego Kanionu oraz opustoszałą po katastrofie i awarii elektrowni Fukushimę. Ostatnio na wirtualnej mapie pojawiły się największe szczyty siedmiu gór z całego świata.
- 05.04.2013 14:40

Reklama













Komentarze