Oferował pracę w Bogdance za 6 tys. zł. Bezrobotny Paweł M. zatrzymany
Brali kredyty i rzucali pracę. Wszystko po to, by dostać etat w kopalni Bogdanka. Wszyscy padli ofiarą Pawła M., który w zamian za kilka tysięcy złotych obiecywał załatwienie wymarzonej posady.
- 03.02.2014 13:25

Sprawę jako pierwszy opisał "Dziennik Wschodni".
- Mężczyzna nie obiecywał konkretnych stanowisk, nie powoływał się też na żadne konkretne osoby - mówi Dorota Kawa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lublinie. - Składał dość ogólne zapewnienia, że jest w stanie załatwić pracę w kopalni.
Ludzie ufali
Słowa wystarczyły. Wieść o możliwościach Pawła M. rozchodziła się pocztą pantoflową. Ludzie przekazywali sobie jego numer telefonu. Mężczyzna mieszka w Wierzbicy, w pow. chełmskim. Oficjalnie jest bezrobotny. Żona zapewnia, że nie wiedziała skąd bierze pieniądze. Jej małżonek codziennie wychodził z domu utrzymując, że idzie do pracy.
W rzeczywistości naciągał ludzi, poszukujących stabilnego zatrudnienia. Według prokuratury oszukał przynajmniej osiem osób. Każdą z nich zapewniał, że ma znajomości w dyrekcji kopalni w Bogdance. Mówił, że w zamian za kilka tysięcy złotych może załatwić pracę. Z ustaleń śledczych wynika, że "pośrednictwo” brał od 4,5 do 6,5 tys. zł.
- Niektórzy z pokrzywdzonych, skuszeni wizją dobrej posady brali pożyczki w banku, by zapłacić Pawłowi M. - dodaje Kawa. - Niektóre osoby porzucały swoje obecne zajęcie, licząc na szybkie przyjęcie do pracy w kopalni.
Skończyło się jednak na obietnicach. Paweł M. nie miał żadnych znajomości i nic nikomu nie załatwił. Czas mijał, a ludzie zaczęli upominać się o pracę.
- Wtedy M. nie odbierał telefonu. Kiedy pokrzywdzeni domagali się zwrotu pieniędzy, zaczął im grozić - wyjaśnia Kawa.
Wyłudził 40 tys. zł
Śledczy wyliczyli, że bezrobotny z Wierzbicy wyłudził ponad 40 tys. zł. Umawiał się ze swoimi ofiarami na spotkania i odbierał gotówkę. Wpadł 29 stycznia.
- Przyznał się do większości zarzutów. Zaprzeczył jedynie, jakoby groził pokrzywdzonym - dodaje Kawa.
Mężczyzna został aresztowany na dwa miesiące. Będzie mógł wyjść wcześniej, jeśli wpłaci 30 tysięcy złotych. Prokuratura zabezpieczyła również należący do Pawła M. motocykl. Jednoślad wart jest 11 tys. zł.
Pieniądze z kaucji i ewentualnej sprzedaży motocykla mają pozwolić na pokrycie szkód. Mężczyzna żył na dobrym poziomie, ale oficjalnie posiadał jedynie motocykl. Wszystko inne należy do żony. Paweł M. tłumaczył, że dostatnie życie zapewniały mu pieniądze od krewnych, pracujących za granicą. Wyjaśnił też śledczym, że wyłudzoną gotówkę wydał na ubrania i jedzenie.
Długa lista oszukanych
Prokuratura podejrzewa, że lista oszukanych przez Pawła M. może być dłuższa. Śledczy apelują do oszukanych, którzy do tej pory nie zgłosili się na policję, by kontaktowali się z komendą policji w Łęcznej pod numerem telefonu: 81 752 7210
Reklama













Komentarze