Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Radosnych Świąt Bożego Narodzenia naszym drogim Czytelnikom życzy Redakcja Dziennika Wschodniego
Reklama

Przyszedł na SOR, wyprowadzili go na przystanek. "Pacjent jest nam znany"

Ochroniarze mieli wyprowadzić ze szpitala bezdomnego, wyraźnie cierpiącego mężczyznę, a potem zostawić go samego na przystanku. – Ten człowiek nie był pijany, wyglądał na bardzo chorego. Jak można kogoś tak potraktować tylko dlatego, że nie ma dachu nad głową? – pyta poruszona Czytelniczka, która była świadkiem zdarzenia
Przyszedł na SOR, wyprowadzili go na przystanek. "Pacjent jest nam znany"
Zdjęcie ilustracyjne

– Widziałam jak dwóch mężczyzn w bluzach z napisem „ochrona” prowadzi człowieka pod ręce. Nie miał siły iść sam, ale nie był pijany. Wyglądał natomiast na bardzo chorego, trzęsła mu się cała lewa strona ciała. Był bardzo zaniedbany, w brudnym ubraniu – opowiadała Czytelniczka, która zadzwoniła do naszej redakcji.

Do zdarzenia, którego była świadkiem, miało dojść w ubiegły piątek przed południem na przystanku przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Kobieta była mocno poruszona.

– Mężczyźni wyprowadzili tego człowieka ze szpitala. Kiedy przyszli na przystanek, posadzili go na ławce i ostentacyjnie zdjęli i wyrzucili do kosza rękawiczki ochronne – opowiadała nam zdenerwowana Czytelniczka. – Kiedy zaczęli odchodzić, zapytałam, dlaczego go zostawiają samego, w takim stanie, czy nie można wezwać jakichś służb, żeby go gdzieś przewieźć. Jak można traktować kogoś jak śmiecia, tylko dlatego, że nie ma dachu nad głową i nie ma kto się za nim ująć? – pytała przez łzy kobieta.
Ochroniarze mieli tylko odpowiedzieć, że ze względu na remont, praca SOR-u jest ograniczona i mężczyzna musi jechać do innego szpitala.

Jak relacjonowała nasza Czytelniczka, bezdomny wsiadł do autobusu, ale trudno powiedzieć, dokąd pojechał.

W SPSK4 do końca tego tygodnia trwają prace modernizacyjne, m.in. wymieniane są okna, parapety, instalacja ciepłownicza. Jak tłumaczyła jeszcze w listopadzie rzeczniczka szpitala, w związku z remontem, SOR przy Jaczewskiego nie może działać w pełnym wymiarze. Przyjmuje tylko chorych z ostrymi udarami oraz tych, którzy kwalifikują się do centrum urazowego. Reszta jest odsyłana do innych szpitali, m.in. na Kraśnicką.

– Mężczyzna zgłosił się na SOR twierdząc, że ma bóle brzucha. Badania, które u nas przeszedł, nie dały jednak podstaw do hospitalizacji. Pacjent jest nam znany, bo często odwiedza nasz szpital bez wskazań medycznych – tłumaczy Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie. – Zaproponowaliśmy mu transport do noclegowni, ale odmówił, upierając się, że chce pojechać do innego szpitala z SOR-em.

Jak zaznacza rzeczniczka SPSK4, szpital w takich przypadkach nie ma obowiązku, żeby przewieźć pacjenta do innej placówki. – Transport sanitarny wzywamy w sytuacjach, kiedy pacjent jest w stanie zagrożenia życia. Tutaj nie było takiego ryzyka, a dodatkowo, ze względu na remont, działamy teraz w ograniczonym zakresie – mówi Podgórska.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama