Australia zmaga się teraz z jednymi z największych pożarów lasów w historii. Żywioł sieje spustoszenie już piąty miesiąc. Według szacunków prof. Christophera Dickmana z Uniwersytetu w Sydney, dotkniętych przez pożar zostało już 480 milionów zwierząt. Nie oznacza to jednak, że wszystkie one zginęły, ale zostały, na przykład, pozbawione pokarmu lub schronienia.
Australijski naukowiec opierał się w swoich szacunkach na pracy stworzonej w 2007 roku dla Światowego Funduszu na rzecz Przyrody (WWF), której był współautorem. Określił on wtedy, że na jeden hektar terenu (obszar wielkości boiska do rugby) w Nowej Południowej Walii przypada 17.5 ssaka, 20.7 ptaka i 129.5 gada. Następnie te wartości przemnożył przez liczbę, określającą wielkość obszaru, przez który przeszedł żywioł.
- Oceniliśmy, że na trzy miliony hektarów Nowej Południowej Walii, która spłonęła jeszcze te 10 dni temu, doktniętych pożarem zostało 480 milionów ssaków, ptaków i gadów - powiedział prof. Christopher Dickman, cytowany przez BBC.
Należy pamiętać, że szacunki nie są jednak perfekcyjne, bo dotyczą okresu sprzed kilku dni i zaledwie części terenu objętego pożarem.
Skalę kataklizmu pokazują nie tylko same liczby, ale przede wszystkim zdjęcia i nagrania, które ludzie publikują w internecie.
Dziennikarka "The Daily Telegraph" Lucy Hughes Jones zamieściła na swoim Twitterze nagranie, na którym widać nie tylko spalone drzewa, ale także martwe zwierzęta.
Z kolei Australijski Rządowy Departament Zdrowia od kilku dni ostrzega meiszkańców przed pogarszającą się jakością powietrza.
Wczoraj portal Onet podał, że do tej pory w pożarze lasów zginęły 23 osoby. Z szalejącymi płomieniami walczą nie tylko zawodowi strażacy, ale także ochotnicy. Władze ewakuują mieszkańców oraz turystów z zagrożonych terenów.













Komentarze