Do zatrzymania Piotra Kowalczyka oraz właścicieli biura architektonicznego Adama M. i Mariusza P. oraz agenta nieruchomości Macieja Sz. doszło na początku grudnia ubiegłego roku. Mężczyźni trafili do aresztu w wyniku prowokacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Jeden z agentów podawał się za słowackiego przedsiębiorcę zainteresowanego budową wieżowca przy ul. Zana w Lublinie. Według ustaleń CBA, w sprawie miało chodzić o ujętą w umowie łapówkę w wysokości 1 mln zł w zamian za pomoc w realizacji inwestycji.
– Zgromadzony przez śledczych materiał dowodowy wskazuje, że osoby te działały w porozumieniu i powoływały się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych, m.in. w Urzędzie Miasta Lublin – informował wówczas rzecznik CBA Temistokles Brodowski.
Śledztwo w tej sprawie trafiło do Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Przed świętami Bożego Narodzenia tamtejszy sąd zdecydował, że zatrzymani po ponad dwóch tygodniach spędzonych w areszcie mogą wyjść na wolność, ale orzekł wobec nich środki zapobiegawcze. W przypadku Kowalczyka chodziło m.in. o poręczenie majątkowe w wysokości 30 tys. zł, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Do tej pory śledczy wciąż jednak nie ujawnili stawianych w sprawie zarzutów. Dzisiaj lakonicznej informacji na ten temat udzielił rzecznik zamojskiej prokuratury Artur Szykuła.
– Wszyscy podejrzani mają postawione zarzuty z art. 230 par. 1 Kodeksu Karnego. Postępowanie jest w toku. To wszystko, co w tej chwili mogę powiedzieć – stwierdza prokurator Szykuła.
Przytoczony przepis mówi: „Kto, powołując się na wpływy w instytucji państwowej, samorządowej, organizacji międzynarodowej albo krajowej lub w zagranicznej jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi albo wywołując przekonanie innej osoby lub utwierdzając ją w przekonaniu o istnieniu takich wpływów, podejmuje się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
Oficjalnie zarzuty stawiane byłemu samorządowcowi do tej pory nie były znane.
– Ja je oczywiście znam i muszę powiedzieć, że brew mi się podniosła jak je usłyszałem – mówił Kowalczyk 9 stycznia, gdy po raz pierwszy po wyjściu z aresztu spotkał się z dziennikarzami.
Dzisiaj, proszony o komentarz do informacji prokuratury, powtarza to, co mówił na wspomnianej konferencji prasowej: – Nie przyjąłem i nigdy nie żądałem żadnej korzyści majątkowej w zamian za załatwienie jakiejkolwiek decyzji.
Według naszych ustaleń, mimo wydanego przez sąd zakazu opuszczania kraju, Piotr Kowalczyk przebywa obecnie za granicą. Tę informację potwierdził nam sam zainteresowany.
– Wystąpiłem do prokuratury o wyrażenie zgody na wyjazd na ferie i takie pozwolenie otrzymałem – mówi nam były przewodniczący Rady Miasta.
I dodaje, że taką informację przekazał policjantom z komisariatu, na którym powinien meldować się na policyjny, choć według jego wiedzy postanowienie w tej sprawie wciąż tam nie dotarło.














Komentarze