Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Ktoś rozwiesił ładunki wybuchowe na drzewach. Taki sygnał postawił na nogi strażaków i policjantów

Informacja o ładunkach wybuchowych rozmieszczonych na drzewach wzdłuż drogi Sosnowica–Białka postawiła służby na nogi. Okazało się, że zamieszanie spowodował żartowniś.
Ktoś rozwiesił ładunki wybuchowe na drzewach. Taki sygnał postawił na nogi strażaków i policjantów

Autor: Archiwum / zdjęcie ilustracyjne

W niedzielę po południu ktoś zaalarmował policję, że na w lesie pod Sosnowicą (powiat parczewski) mogą znajdować się ładunki wybuchowe. Na miejsce przyjechali strażacy i policjanci, w tym z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

– Znalezisko wyglądało dosyć poważnie, ale jak się okazało, były to petardy, które ktoś zawiesił na drzewach. Tuby połączono linką, przez co sprawiały wrażenie ładunków wybuchowych – opisuje asp. Artur Łopacki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Parczewie.

Materiały pirotechniczne znajdowały się w bliskiej odległości od siebie w pobliżu drogi Sosnowica–Białka.

– Teraz ustalamy, kto mógł te petardy zawiesić i po co to zrobił. Czy to miała być jakaś zabawa czy żart? Do przestępstwa nie doszło. Nie było żadnego zagrożenia dla osób, które ewentualnie mogły znajdować się w tym rejonie.

W związku z niedzielną interwencją policji i straży pożarnej pojawiła się informacja, że na tym terenie odbywały się szkolenia proobronne.

– W Sosnowicy nie organizowaliśmy żadnych ćwiczeń – mówi kpt. Damian Stanula, oficer prasowy 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Natomiast Nadleśnictwo Parczew wydało zgodę na pobyt w lesie członkom Lubelskiego Środowiska 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.

– Zajęcia terenowe topograficzne, bez użycia materiałów pirotechnicznych miały zostać przeprowadzone w piątek, sobotę i niedzielę w rejonie Ostrowa Lubelskiego, między wsiami Makoszka, Bobrówka i Buradów – podaje Witold Zakościelny, nadleśniczy Nadleśnictwa Parczew.

Czyli na terenie oddalonym od Sosnowicy o ponad 20 km. – Z całą pewnością to nie my ćwiczyliśmy w okolicy Sosnowicy. Od tej miejscowości dzielił nas spory kawałek – zaznacza Andrzej Mazurek, prezes Lubelskiego Środowiska 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.

Grupa prezesa Mazurka nie używała petard, miała zajęcia sportowe o charakterze proobronnym. – Marsze na orientację, ale nastawione bardziej na cele militarne – piesze patrole i poszukiwania – wyjaśnia i zapewnia: – Przeprowadzając różnego rodzaju zajęcia staramy się zachować wszelkie procedury związane z bezpieczeństwem.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama