Kobieta, wraz z towarzyszącą jej rodziną, została odwieziona odpowiednio przygotowaną karetką. Pokład maszyny musieli opuścić także pozostali pasażerowie. O zdarzeniu opowiedział jeden z podróżujących.
- Było zamieszanie, przyszedł pan w specjalnym kombinezonie. Wszedł przednimi drzwiami, przemaszerował przez cały samolot, poszedł do końca. Poproszono jeszcze kogoś z rodziny, także w sumie trzy osoby wyszły – relacjonował Paweł Strzelecki.
- Wypełniliśmy takie arkusze z informacjami osobowymi. Później była informacja, że w poniedziałek mamy skontaktować się z sanepidem ze swojej okolicy. I do tego czasu mamy we własnym zakresie dotrzeć do domu i nie wychodzić, unikać kontaktu z innymi osobami – dodał pasażer.















Komentarze