Jeszcze w piątek głosy zliczane były w pięciu stanach: Nevadzie, Georgii, Pensylwanii, Karolinie Północnej oraz na Alasce. Tego samego dnia o godz. 18 czasu polskiego stacja Fox News podawała, że Donald Trump prowadził w dwóch ostatnich - różnicą 1.4 punktu procentowego (przy 94 proc. zliczonych głosów) w Karolinie Północnej oraz 28.6 punkta procentowego na Alasce (przy zliczonych 50 proc. głosów). Natomiast Joe Biden miał przewagę w: Nevadzie 1.7 punkta procentowego (przy 86 proc. zliczonych głosów) i w Pensylwanii 0.1 punktu procentowego (przy 98 proc. zliczonych głosów). Za to w Georgii był remis po 49.4 proc. (przy 99 proc. zliczonych głosów), ale więcej osób zagłosowało tam na Bidena.
Te wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych również nie obyły się bez emocji. Kiedy szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Bidena, obecny prezydent USA zaczął wysuwać oskarżenia pod adresem Demokratów o sfałszowanie wyborów. Co ciekawe, Trump już wcześniej ogłosił się triumfatorem elekcji. Domagał się również ponownego liczenia głosów, ale przegrywał procesy wyborcze.
Jego kontrakandydat był bardziej stonowany w swoich wypowiedziach. Wierzył w swoje zwycięstwo, ale jednocześnie apelował o spokój i cierpliwość.
Joe Biden został 46. prezydentem USA w historii oraz 17. z obozu demokratycznego. Warto dodać, że za czasów prezydentury Baracka Obamy (2009-2017) był wiceprezydentem.














Komentarze