Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zachować owady w mieście. "Nie przesadzajmy ze sprzątaniem"

Właściwe planowanie zieleni miejskiej sprzyja zachowaniu bioróżnorodności, m.in. owadów. Liczy się m.in. dostępność bazy pokarmowej, miejsc rozrodu i unikanie koszenia. „Dbajmy o różnorodność roślin w naszych ogródkach i nie przesadzajmy z ich sprzątaniem” - mówi dr inż. Katarzyna Roguz z Ogrodu Botanicznego UW.
Zachować owady w mieście. "Nie przesadzajmy ze sprzątaniem"
Lublin ul. Głęboka. Kwiecista łąka w miejscu tradycyjnego trawnika na pasie zieleni oddzielającym jezdnie

Autor: Maciej Kaczanowski/archiwum

Miasta się rozrastają - najnowsze prognozy wskazują na to, że do 2050 r. prawie 70 proc. ludzi na Ziemi będzie zamieszkiwać w miastach. Procesy urbanizacyjne mają wiele konsekwencji, a jedne z najważniejszych dotyczą wpływu na świat fauny i flory. W jaki sposób kształtować miasta, by sprzyjały dzikim gatunkom roślin i zwierząt, i aby zapewniały ich dobre interakcje - jak np. zapylanie w przypadku roślin i owadów?

- W grupie zmian środowiskowych spowodowanych przez człowieka urbanizacja jest prawdopodobnie jedną z najszybciej postępujących i raczej trudną do zatrzymania. Żeby odpowiedzieć na powyższe pytania, potrzebujemy badań, przeprowadzonych właśnie w miastach - zauważa dr inż. Katarzyna Roguz, pracowniczka naukowo-dydaktyczna Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego.

- Wciąż bowiem mamy pewne braki w rozumieniu interakcji zachodzących w obszarach zurbanizowanych. Na szczęście różne badania i zaangażowanie społeczne dają początek korzystnym zmianom w planowaniu i tworzeniu zieleni miejskiej. Tym, na co już teraz możemy wskazywać, jest dostępność dobrej jakości bazy pokarmowej. Rośliny dostarczają owadom pokarmu - w kwiatach roślin okrytonasiennych zapylacze znajdą nektar i/lub pyłek (tzw. nagroda kwiatowa), który jest dla wielu zapylaczy jedynym pokarmem - opowiada botaniczka.

Nie kośmy

Bardzo ważna jest także dostępność pokarmu od samego początku sezonu do jego końca.

- Zapylacze nie przetrwają, jeśli na jakimkolwiek etapie ich rozwoju zabraknie im pokarmu. Na terenach miejskich ludzie dość łatwo mogą zapobiegać brakom pokarmu dla owadów, które często występują w okresie wczesnowiosennym, np. na początku kwietnia - sadząc w ogródkach czy na balkonach gatunki wcześnie kwitnące - precyzuje.

Dr Roguz dodaje, że w trakcie sezonu należy unikać koszenia tam, gdzie nie jest to niezbędne: - Dajmy rozkwitnąć stokrotkom, koniczynom czy komonicom, a zapewnimy zapylaczom świetne żerowiska - podkreśla.

Poza zasobną bazą pokarmową do funkcjonowania zapylaczy niezbędne są odpowiednie miejsca rozrodu. Ich rodzaj zależy od preferencji poszczególnych grup owadów - tłumaczy botaniczka z UW. W przypadku gatunków tworzących rodziny, takich jak trzmiele, miejsce rozrodu zajmie docelowo cała rodzina. Natomiast u samotnych pszczół miejscem rozrodu jest lokalizacja, w której samica złoży jaja do uprzednio przygotowanej komórki lęgowej. Zarówno owady tworzące rodziny, jak i pszczoły samotne, na miejsca rozrodu wybierają najczęściej suche i ciepłe lokalizacje, gdzie larwy będą miały zapewnione dobre warunki i bezpieczny rozwój.

Domek w kupce kamieni

- Przygotowanie gniazda to duży wysiłek, więc owady chętnie wykorzystują już istniejące lokalizacje, umożliwiające składanie jaj. Rodziny trzmieli zakładają rodziny w kupkach kamieni, porzuconych gniazdach gryzoni czy w budkach lęgowych dla ptaków. Bardziej wyraźne preferencje co do miejsca składania jaj mają zwykle pszczoły samotne - chodzi tu głównie o rodzaj materiału, w którym samica tworzy komórki lęgowe. Poszukiwane są: piaszczysta gleba, glina, drewno, suche źdźbła roślin, muszle ślimaków. Jeśli to możliwe - warto zadbać o sprzyjające miejsca lęgowe w swoich przydomowych ogródkach. Warto przypomnieć, że jednym z ważniejszych czynników decydujących o jakości danej lokalizacji jest łatwy dostęp do pokarmu, czyli kwiatów, ponieważ samotnice to z reguły niewielkie owady, niepokonujące dużych dystansów - wymienia badaczka.

- Nieco inaczej sytuacja wygląda u zapylaczy, które w stadiach larwalnych nie odżywiają się pokarmem kwiatowym – mówi botaniczka. -  Przykładowo samice motyli i ciem będą poszukiwały odpowiednich roślin pokarmowych, które dostarczą ich potomstwu preferowanego pokarmu roślinnego. Tu znów mamy dość proste rozwiązanie - dajmy szansę pospolitym chwastom - na przykład pokrzywa jest rośliną pokarmową dla gąsienic rusałki pokrzywnika (Aglais urticae) i rusałki admirała (Vanessa atalanta), a marchew zwyczajna (Daucus carota) będzie dobrym pokarmem dla larw zjawiskowego pazia królowej (Papilio machaon).

Martwe drzewo też się przyda

Według Roguz warto pomyśleć także o muchówkach - jednych z ważniejszych, choć niedocenianych zapylaczy, np. marchwi czy kopru. Wśród muchówek znajdują się gatunki związane z brzegami zbiorników wodnych, jak choćby bzygi z rodzaju gnojka (Eristalis), zaś mszycówki (bzygi z rodzaju Syrphus) składają jaja na roślinach, gdzie później ich larwy polują na mszyce.

- Dobrym zabiegiem - jak mówi - jest także pozostawianie martwego drewna. Jednymi z wielu organizmów, które na tym skorzystają - także w przestrzeni miejskiej - są chrząszcze. Niektóre kózkowate (Cerambycidae) spotykane na kwiatach składają jaja pod korą, a ich larwy drążą korytarze w drewnie. Podsumowując: dbajmy o różnorodność roślin w naszych ogródkach. I nie przesadzajmy z ich sprzątaniem.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama