Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

„Polister Duszambr”. Wyrok w głośnej sprawie. Znany artysta kontra urzędnik

Jarosław Koziara nie musi przepraszać byłego dyrektora Centrum Spotkania Kultur za nazwanie go m.in. „szkodnikiem”, „ignorantem” i „barbarzyńcą”. Sąd przyznał, że artysta mógł naruszyć dobra osobiste Marka Krakowskiego, ale miał prawo do oceny osoby pełniącej funkcję publiczną.
„Polister Duszambr”. Wyrok w głośnej sprawie. Znany artysta kontra urzędnik
Jarosław Koziara i Marek Krakowski po wyjściu z sali rozpraw

Autor: Tomasz Maciuszczak

– Osoba, która pełni funkcję publiczną, musi mieć trochę grubszą skórę. Musi pozwolić innym na trochę więcej. Gdybyśmy przyjęli, że nie można danej osoby krytykować, nawet w sposób bardziej ostry, nie mielibyśmy wolności słowa i demokracji – mówił uzasadniając wyrok sędzia Mariusz Kurzępa.

To finał trwającego prawie dwa lata procesu.

Poszło o „Drzewo”

Marek Krakowski kierował Centrum Spotkania Kultur w Lublinie od połowy marca do końca lipca 2019 r. Spór z Jarosławem Koziarą rozpoczął się w maju, gdy artysta na Facebooku w niewybrednych słowach opisał jedną z decyzji ówczesnego szefa CSK. Chodziło o demontaż instalacji „Drzewo” w budynku instytucji.

– Wszystko prowadziło do szczęśliwego finału, powstała kilkutonowa konstrukcja wewnątrz dziedzińca aż… aż władzę przejął ignorant Polister Duszambr, sekretarz partii PiS i były kierownik poczty, „specjalista od postmodernizmu”. I ten barbarzyńca właśnie usuwa moją pracę z budynku, bo jest zbyt ograniczony, by ją zrozumieć. Szkodnik, który za parę miesięcy opuści w niesławie placówkę, musi jeszcze zniszczyć to, czego nie wyprodukował – napisał Koziara.

Krakowski jeszcze przed odejściem z CSK złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych.

– Wiele osób zaczęło mi zwracać uwagę na to, że ten wpis wywołuje w środowisku pewne negatywne ustosunkowanie do mnie, że mnie ośmiesza i deprecjonuje – mówił podczas pierwszej rozprawy.

Od Koziary domagał się przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na rzecz Hospicjum im. Małego Księcia. Chciał też, by sąd zakazał artyście dalszego naruszania jego dóbr osobistych, w tym wizerunku, autorytetu i dobrego imienia.

– To nie jest atak personalnie na pana Krakowskiego, tylko na człowieka, który pełni funkcję publiczną w mieście, w którym mieszkam. W tym momencie oceniałem jego przydatność do pełnienia tego rodzaju funkcji – tłumaczył przed sądem Koziara.

Interes publiczny ważniejszy

Sąd nie miał wątpliwości, że Koziara działał w interesie publicznym.

– Dokonywał oceny pracy osoby pełniącej funkcję publiczną, szefa wiodącej jednostki kultury. Te wypowiedzi były niezbyt ciepłe i przyjemne dla powoda, to jednak nie przekraczały pewnej granicy. Taka wypowiedź w debacie publicznej jest jak najbardziej dopuszczalna – stwierdził sędzia Kurzępa.

Środowy wyrok nie jest prawomocny. Markowi Krakowskiemu przysługuje prawo do apelacji.

– Sąd wyważył argumenty „za” i „przeciw” i ja je przyjmuję. Nie będę się odwoływał. Nie widzę takiej potrzeby, tym bardziej, że nawiązana w międzyczasie relacja z panem Koziarą pokazuje, że tutaj nie było złych intencji i złej woli – mówił tuż po wyjściu z sali sądowej Krakowski, który obecnie jest dyrektorem Departamentu Infrastruktury i Majątku Województwa w Urzędzie Marszałkowskim.

– To jedyny słuszny wyrok, jaki mógł zapaść w tej sprawie – komentuje z kolei Jarosław Koziara. – Obserwując współczesną rzeczywistość, obsadzanie kluczowych placówek ludźmi, którzy nie mają do tego kwalifikacji, będzie skutkowało regresem. Zawsze będę się temu sprzeciwiał. Ale myślę, że reprezentowałem większą społeczność.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama