Reklama
"Jadę na łeb na szyję, a to zwykły pijak". Pogotowie wyjaśnia sprawę
"To ja tu jadę na łeb na szyję, że człowiek umiera, potrzebuje pomocy, a to zwykły pijak" - tak słowa kierowcy karetki relacjonuje nasza Czytelniczka. Po naszej interwencji pogotowie zapowiedziało, że wyjaśni sprawę.
- 27.02.2014 16:08

- Jeśli to się potwierdzi, to jestem zbulwersowany zachowaniem pracownika. Nie jesteśmy od oceniania, tylko od udzielania pomocy - stwierdza ostro Zdzisław Kulesza, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie.
Chodzi o przypadek mężczyzny, którego nasza Czytelniczka zobaczyła w środę ok. godz. 15. Leżał na ławce w okolicach sklepów przy ul. Tumidajskiego w Lublinie. Kobieta zauważyła, że mężczyzna ma worek stomijny (torebkę foliową przymocowaną do brzucha w celu odprowadzania fekaliów - red.). - Z tego wynika, że to była osoba chora. Nie wyczułam od niego woni alkoholu - relacjonuje.
Kobieta zadzwoniła na numer alarmowy 112 i wezwała pogotowie. Podeszła też do mężczyzny i zapytała, czy potrzebuje pomocy. - On otwierał oczy, ale nie reagował. Jego zachowanie pasowało mi do stanu hipoglikemii, ale nie jestem tego pewna - opisuje nasza Czytelniczka i dodaje, iż na podstawie własnych doświadczeń czuła, że sprawa jest naprawdę poważna.
Szyderczy uśmiech
- Gdy karetka podjechała, wysiadł kierowca, który jeszcze nie podszedł do człowieka i powiedział do mnie: "To ja tu jadę na łeb na szyję, że człowiek umiera, potrzebuje pomocy, a to zwykły pijak”. Powiedziałam mu, żeby nie wydawał osądów, bo nie wie, co się dzieje, co się stało z tym człowiekiem. Nawet jeśli był pijany, miał prawo do pomocy - opisuje nasza Czytelniczka. - Kierowcy karetki powiedziałam również, że pan ma worek stomijny, więc na pewno jest chory, a kierowca wówczas odpowiedział "od tego się nie umiera”. Ja na to, że owszem, to może być powód ciężkiej choroby i w konsekwencji śmierci, bo moja córka umarła. To wysilił się jedynie, z szyderczym uśmiechem na "współczuję pani”.
Postępowanie wyjaśniające
- Nie będę tolerował żadnych komentarzy ze strony naszych pracowników w tego typu przypadkach. Dlatego wydałem polecenie, żeby przeprowadzić postępowanie wyjaśniające - zapowiada Zdzisław Kulesza.
Karetka ostatecznie zabrała mężczyznę do szpitala. - Nie wiemy, czy był pod wpływem alkoholu, bo nie mamy możliwości sprawdzenia tego. Ale skoro został zabrany do szpitala, to nie był zdrowym człowiekiem - dodaje Kulesza.
Nasza Czytelniczka ma żal nie tylko do kierowcy karetki, ale również do świadków zdarzenia. - Przechodnie komentowali: "na pewno pijany”, "szkoda czasu”, albo po prostu przechodzili obojętnie. A młodych ludzi cała ta sytuacja bawiła, robili zdjęcia telefonami komórkowymi.
Reklama












Komentarze