Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Po czterech kolejkach lubelskiej klasy okręgowej liga wciąż nie ma zdecydowanego lidera

Mecz Janowianki Janów Lubelski z KS Cisowianka Drzewce miał dać odpowiedź na pytanie o najsilniejszy zespół w lidze. Remis jednak sprawił, że grono faworytów do awansu jest jeszcze szersze
Po czterech kolejkach lubelskiej klasy okręgowej liga wciąż nie ma zdecydowanego lidera
Ireneusz Zarczuk ma szansę wprowadzić Janowiankę Janów Lubelski z powrotem do IV ligi

Autor: Piotr Michalski

Po 4 kolejkach lubelskiej klasy okręgowej liga wciąż nie ma zdecydowanego lidera. Wydawało się, że poznamy go po meczu Janowianki Janów Lubelski z KS Cisowianka Drzewce. Spotkanie zakończyło się jednak bezbramkowym remisem, który pozwolił dołączyć do tego duetu jeszcze MKS Ruch Ryki.

Niedzielny mecz pokazał za go, że w Janowie Lubelskim panuje olbrzymi głód dobrego futbolu. Miejscowi kibice jeszcze kilka lat temu byli przyzwyczajeni do występów Janowianki na poziomie IV ligi. Od 6 lat klub jednak błąka się po lubelskiej klasie okręgowej, co również odbiło się na frekwencji na trybunach. W tym sezonie jednak Janowianka gra bardzo dobrą piłkę, a kibice znowu licznie pojawiają się na meczach swojej drużyny. W niedzielę było ich co najmniej pół tysiąca. Ze stadionu wyszli usatysfakcjonowani, bo spotkanie stało na niezłym poziomie. Zabrakło jedynie bramek i dogodnych sytuacji do zdobycia gola. Gospodarzom grę utrudnił fakt, że przez godzinę musieli radzić sobie w dziesiątkę, bo z boiska z czerwoną kartką wyleciał Piotr Kowalczyk. – Nie mam pretensji do mojego zawodnika. Wiadomo, że temu spotkaniu towarzyszyły szczególne emocje i jemu też one się udzieliły. Cieszę się, że mój zespół, mimo tych problemów, nie dał się złamać i wywalczył korzystny wynik – podsumowuje Ireneusz Zarczuk, opiekun Janowianki. – Paradoksalnie, czerwona karta dla Kowalczyka utrudniła nam zadanie. Zanotowaliśmy dobry początek meczu i graliśmy ze sporym rozmachem. Po stracie zawodnika rywale jeszcze bardziej zmobilizowali się i bardzo mądrze się bronili. To sprawiło, że nie byliśmy w stanie zdobyć gola – wyjaśnia Łukasz Giza, opiekun Cisowianki.

Warto wspomnieć, że w niedzielę nie zobaczyliśmy jeszcze najlepszej wersji Janowianki. Ona pojawi się dopiero w momencie, kiedy do normalnych występów wróci Bekzod Akhmedov. Uzbek w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu był jednym z najlepszych piłkarzy biegających po boiskach „okręgówki”. W lecie przeszedł do Lublinianki, ale z przyczyn proceduralnych nie udało mu się zadebiutować w III lidze. Wrócił więc w minionym tygodniu do Janowa Lubelskiego i ma pomóc miejscowej Janowiance w zdobyciu jak największej ilości punktów. – Odbył z nami tylko jeden trening, stąd na boisku pojawił się dopiero w 55 min. Cieszę się, że kibice przyjęli Bekzoda tak owacyjnie. Przy odrobinie szczęścia mógł w meczu z Cisowianką zdobyć nawet gola – mówi Ireneusz Zarczuk.

Przypomnijmy, że promocję z lubelskiej klasy okręgowej do IV ligi uzyskają w tym sezonie aż dwa zespoły. Obecnie jednak ciężko jest wskazać faworytów do zajęcia tych miejsc. Oprócz Cisowianki i Janowianki status niepokonanych mają jeszcze MKS Ruch Ryki i Tur Milejów. – Nie skreślałbym jeszcze chociażby Unii Bełżyce, Sygnału Lublin czy Orionu Niedrzwica. Na papierze możemy wyglądać jak faworyt rozgrywek. Ale trzeba to jeszcze udowodnić na boisku, bo stawka w tym sezonie jest wyjątkowo mocna. A fakt, że z naszej „okręgówki” do IV ligi awansują aż 2 zespoły sprawił, że rywalizacja jest jeszcze bardziej zacięta – uważa Łukasz Giza.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama