Reklama
\"Bezcenny”, Zygmunt Miłoszewski
Bardzo udany dreszczowiec, który bez problemu wytrzymuje porównanie z najlepszymi książkami Roberta Ludluma, a na głowę bije pomysły Dana Browna.
- 30.09.2013 12:03
Mamy w \"Bezcennym” historię poszukiwań \"Portretu młodzieńca” pędzla Rafaela Santiego. To najcenniejsze dzieło z polskich muzeów, która przepadło podczas zawieruchy II wojny światowej. Punktem wyjścia powieści jest zorganizowana przez polski rząd akcja odzyskania obrazu. Zadanie powierzono niezwykłej grupie bohaterów: komandosowi, złodziejce dzieł sztuki, marszandowi i nietuzinkowej urzędnik. To dopiero początek, bo szybko okazuje się, że \"Portret młodzieńca” skrywa tajemnicę, której ujawnienie może wstrząsnąć światem.
Miłoszewski ma talent do konstruowania barwnych postaci. Nie mówię tylko o głównych bohaterach. Nawet trzecio, czy czwarto planowe postaci zapadają w pamięć. Równie dobrze autor radzi sobie z konstrukcją powieści. Czytając \"Bezcennego” trzeba uważać żeby nie zarwać nocy. Smaku powieści dodają ironiczne, a czasem ostre komentarze dotyczące polskich realiów. Miłoszewski nie ma litości dla premiera, amerykańskich sojuszników, a np. minister kultury to w jego powieści w gruncie rzeczy idiota. Największą wartością dodaną powieści są informacje o malarstwie, historii sztuki, poszukiwaniach zaginionych obrazów. Zajmują w powieści dużo miejsca, ale czytałem je z dużą przyjemnością.
Wady \"Bezcennego”? To powieść popularna – jeśli kogoś irytuje charakterystyczna dla takiej literatury naiwność, nie przepada za spiskami, zamachami, samochodowymi pościgami, najemnymi mordercami i tym wszystkim co jest kręgosłupem, ciałem i krwią sensacyjnych dreszczowców, może być niezadowolony. Chyba, że da się uwieść niezwykłemu światu zaginionych dzieł sztuki.
W sumie o dziele Miłoszewskiego można powiedzieć, że nie napisał nic nowego. Jednak jak zauważył klasyk: \"wyważył otwarte drzwi, ale w jakim stylu to zrobił!”.
Reklama












Komentarze