Reklama
Marzena Karpińska wraca po dyskwalifikacji. W niedzielę MŚ w podnoszeniu ciężarów
Marzena Karpińska powraca na pomost po dyskwalifikacji. Zawodniczka Znicza Biłgoraj jest poważną kandydatką do medalu w kategorii 48 kg podczas mistrzostw świata we Wrocławiu
- 14.10.2013 19:36

Mistrzyni Europy z Antalyi na razie znajduje się w rezerwie reprezentacji Polski na rozpoczynające się w niedzielę MŚ.
Nie po to jednak prezydium Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów skróciło karę dyskwalifikacji sztangistki z dwóch lat do 16 miesięcy, by teraz nie dać szansy Karpińskiej na zaprezentowanie swoich możliwości.
25-letnia wychowanka Znicza Biłgoraj została zdyskwalifikowana za doping. Przed ubiegłorocznymi igrzyskami olimpijskimi w Londynie w organizmie zawodniczki stwierdzono podwyższony poziom niedozwolonego nandrolonu. Jego obecność wynosiła 4,25, przy dopuszczalnej normie 2.
– Były to ilości śladowe. Obecność tego środka wykrywalna jest przez kilka miesięcy. Tymczasem, przy ponownym badaniu po dwóch tygodniach, wynik był zerowy. Zawodowcy w dopingu mają wskazania 150-200 – tłumaczy Zdzisław Żołopa, prezes Lubelskiego Okręgowego Związku Podnoszenia Ciężarów.
– Dobrze się stało, że PZPC przychylił się do prośby Marzeny o skrócenie kary.
Murem za mistrzynią Europy stanął również prezes PZPC Szymon Kołecki. – Kara, którą na nią nałożono, nie była adekwatna do popełnionego przewinienia. Sztangistka już swoje odpokutowała – uważa szef związku.
Karpińska w poniedziałkowym teście zaliczyła minimum na MŚ. – Wyznaczone było 180 kg w dwuboju. Zrobiłam 183 kg, 83 w rwaniu i 100 w podrzucie – mówi zawodniczka. Tym samym sztangistka Znicza powtórzyła rezultat z weekendowego VI Memoriału Aleksandra Machowskiego we Wrocławiu.
– W piątek trener kadry narodowej Waldemar Ostapski, na tradycyjnej konferencji przed MŚ, poda ostateczny skład reprezentacji Polski kobiet – tłumaczy Karpińska.
W tej chwili na liście zgłoszonych jest dziewięć zawodniczek, w tym dwie rezerwowe. W zawodach wystartuje siedem.
– Już sam start w MŚ rozgrywanych w naszym kraju będzie sporym sukcesem – przekonuje mistrzyni Europy. – Jeśli wystartuję, stres będzie bardzo duży. Przez 16 miesięcy nie brałam udziału w żadnych imprezach rangi mistrzowskiej.
Jestem bardzo wdzięczna trenerowi kadry i prezesowi PZPC za możliwość trenowania od stycznia, za własne pieniądze, z reprezentacją. Nie myślę o medalu. Chciałabym zaliczyć wszystkie sześć podejść.
– Marzena będzie pewnie jedyną kandydatką do kobiecego medal we Wrocławiu – dodaje reprezentantka Ewa Mizdal z Unii Hrubieszów.
Reklama












Komentarze