Reklama
Małgorzata Rejmer \"Bukareszt. Kurz i krew”
Sięgnęłam po tę książkę z wielką niecierpliwością. I powinnam zacząć ją czytać od ostatniego rozdziału.
- 24.10.2013 11:23

Od tego, który autorka zaczyna tak: \"Postanowiłam, że w ostatnim rozdziale książki napiszę o pięknie Bukaresztu”. Tymczasem nie, Jak szkolną lekturę rozpoczęłam od pierwszego, i chyba przy piątym, może później, ogarnęło mnie lekkie zniecierpliwienie.
Mniej brałam pod uwagę podtytuł książki \"Kurz i krew”, a raczej nastawiałam się na \"Bukareszt”. Tymczasem wpadam od razu w epokę Słońca Karpat, którym – co tam mówić, my onegdaj też byliśmy w jakiś sposób zafascynowani.. Dlaczego? Bo w tamtych czasach postawił się ruskim i jako taki, był godzien podziwu. Tym bardziej, że bariera dostępu do informacji raczej nie przepuszczała tych o jego zbrodniach.
Więc właśnie pierwszy, drugi, kolejny rozdział książki, a tu martyrologia Rumunów w czasach Ceauşescu. Historie straszne, okrutne, ponure niemal wyciskające łzy, choć nie ma w nich sentymentalizmu czy litości. Odkładam czytanie, bo myślę sobie, my przeszliśmy przez takie piekło w latach tak zwanej powojennej wolności, znamy to, znamy. Miało być o Bukareszcie, nie o tym.
Jednak ta książka wciąga jak magma i niepokoi, drażni swoją prawdą, a może też przede wszystkim wspaniałym językiem reporterskim, jakim operuje autorka, obrazami jakie potrafi fascynująco namalować słowem. Więc znów sięgam po nią jak nałogowiec, który wydobywa z paczki papierosa choć wie, że jest on be.
I czytanie, czytanie, przeżywanie dramatów, które odcisnęły piętno na mieszkańcach i szaleństw prostaka, który dorwał się do władzy i tak trwale okaleczył to piękne miasto. To intrygujące miasto, ale też straszne, jak ludzkie wnętrzności, w których i bije serce, ale też cuchną bebechy.
\"Bukareszt jest słodko-gorzki. Nie znajdzie się w nim łatwego piękna” – mówi jeden z rozmówców. Może dlatego nie jest tak łatwo zaakceptować prawdę o tym mieście, ale autorka nie ma zamiaru lukrować. Jest jak jest. \"Bukareszt zbiera grzechy całej Rumunii, żeby reszta kraju pozostała piękna” – pisze Małgorzata Rejmer.
Czasem książka irytuje i odkładasz ją, ale za chwilę po nią sięgasz, by czytać o watahach bezpańskich psów, o konduktorce w pociągu, kurach hodowanych na balkonach wieżowców, architekturze, trzęsieniach ziemi. Ta książka jest jak Bukareszt.
Małgorzata Rejmer \"Bukareszt. Kurz i krew”
Wydawnictwo Czarne 2013
Reklama












Komentarze