Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dawid Podsiadło: Sukces jest bardzo przyjemny

Rozmowa z Dawidem Podsiadło, muzykiem
Dawid Podsiadło: Sukces jest bardzo przyjemny
(Paweł Buczkowski)
• Jakie to uczucie stać na scenie w ogromnym namiocie przed kilkoma tysiącami ludzi? Pytam o twój występ podczas Open\'era.

– Piękne. Open\'er to był jeden z pierwszych naszych koncertów i od razu takie wielkie wydarzenie muzyczne obok wielkich artystów. I jeszcze to, że bardzo wiele osób przyszło mimo, że to był pierwszy dzień i chyba drugi występ tego dnia. Byłem bardzo zestresowany, jeszcze nie byłem tak spokojny scenicznie jak teraz, podczas trasy. Dużo stresu, duża świadomość tego, że trzeba to zrobić na dobrym poziomie, żeby to zostało zaakceptowane przez wymagającą publiczność. Była duża presja, ale byłem szczęśliwy po koncercie.

• A po swoim koncercie zostałeś na festiwalu?

– Ja w ogóle w styczniu tego roku kupiłem bilety na festiwal, jak usłyszałem listę wykonawców. A dowiedzieliśmy się, że będziemy tam występowali dwa tygodnie przed festiwalem, więc wynikła fajna sytuacja. Jestem ogromnym fanem Artic Monkeys, więc ich chciałem zobaczyć. Poza tym Blur i Queens of the Stone Age. To były trzy bardzo poważne powody, dla których chciałem tam pojechać i zobaczyłem każdy z nich.

• Teraz ruszyłeś w swoją pierwszą klubową trasę koncertową. Każdy twój koncert jest wyprzedawany na pniu z dużym wyprzedzeniem. To dla ciebie zaskoczenie?

– Często jest tak, że jeżeli nawet płyta odnosi sukces komercyjny to koncerty niekoniecznie, albo płyta się nie sprzedaje, ale koncerty się fajnie sprzedają. A tutaj mamy sytuację, że i płyta się fantastycznie sprzedała i koncerty są wyprzedane, co jest niewiarygodne. Nie da się tego spodziewać albo oczekiwać. Ale jest to bardzo, bardzo przyjemne.

• Czytam relację na jednym z dużych portali o tym, że dostałeś Platynową Płytę. Zamiast jednak o twojej muzyce jest tam więcej o tym, że dla Kuby Wojewódzkiego było to pierwsze publiczne wyjście po oblaniu tajemniczą substancją. Media mogą doskonale wypromować, ale to co robią potem to chyba przekleństwo?

– Spoko, nic złego się nie dzieje. Wspomnieli o tym, że jest ta podwójna platyna i że ją odebrałem i jest sukces. No, ale potem też trzeba było zachęcić ludzi, żeby kliknęli w link. Więc sytuacja traumatyczna, atak na jedną z najbardziej kolorowych postaci w showbusinessie jest czymś ważnym i jego pojawienie się publiczne jest na pewno ważne. Ja Kubę uwielbiam osobiście; cieszę się, że o nim wspomnieli, że był na koncercie. Mam z tym totalny luz. Kiedy ktoś mówi o muzyce to fajnie. Ale ja się cieszę za każdym razem, kiedy coś się pojawia, czy pozytywnie, czy negatywnie. Fajnie, że w ogóle ktoś czuje powiedzieć coś o tym, że to ma jakieś znaczenie i nie jest mu to obojętne.

• Nie przeszkadzają ci artykuł na portalach plotkarskich nie mające nic wspólnego z muzyką?

– Na pewno byłoby fajnie, żeby patrzeć na moje poczynania przez pryzmat muzyczny, bo chciałbym być postrzegany bardziej muzycznie, a nie osobiście. Ale jeśli zdarzają się inne sytuacje to trudno. Jeżeli ktoś potrzebuje mówić np. o mojej cerze, że jest niezdrowa, to spoko. Ja sobie nad nią pracuję powoli. Mam jeszcze kilka lat młodzieńczej cery, zanim zamieni się w prawdziwie męską i odporną, więc nie mam z tym problemu.

• Pod koniec listopada wychodzi reedycja twojej pierwszej płyty. Co się znajdzie na tym wydawnictwie?

– Będą utwory, które nie trafiły na płytę, a zostały stworzone na nią: \"Jump” i \"Tea”. Tej ostatniej można było słuchać w cyfrowej wersji płyty, a \"Jump” tylko na koncertach. Oprócz tego będzie najnowszy singiel, czyli \"Powiedz mi, że nie chcesz”, do którego zrobiliśmy właśnie nowy teledysk i za kilka dni go wrzucimy w świat. Jestem bardzo z niego zadowolony i dumny. To chyba w ogóle najfajniejsza rzecz zrobiona do tej pory przez nas. Do albumu będzie jeszcze dodane DVD, gdzie będą teledyski i 40-minutowy film z początków naszej trasy. Jest na nim trochę wygłupiania, trochę grania, trochę jakichś tam opowieści.

• Wkrótce wracasz też do swoich muzycznych korzeni, zespołu Curly Heads.

– Zbieramy materiał, który uważamy za wartościowy z tego, co do tej pory zrobiliśmy. Będziemy starali się jeszcze w tym roku, w grudniu, zacząć nagrywanie. Mam nadzieję, że wiosną przyszłego roku uda nam się zaprezentować debiutancki album Curly Heads, właśnie pod tym szyldem, bez żadnych dopowiastek. A później pod koniec roku moja druga solowa płyta.

• Curly Heads to trochę inna muzyka niż twoje solowe dokonania?

– Inna. To muzyka brytyjska, rockowo-popowa. Arctic Monkeys i The Strokes są dużą inspiracją dla tej grupy.

• Jakie poza tym masz najbliższe muzyczne plany?

– Może jakiś duet? Bardzo lubię Melę Koteluk, uwielbiam jej płytę. I nawet pierwsze kroki już czynię w kierunku wspólnej pracy. Oczywiście, będą też trasy koncertowe: i z solowym materiałem, i z Curly Heads. Będzie też kilka moich gościnnych udziałów w różnych projektach.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama