Kamil Stoch został mistrzem świata i trzecim zawodnikiem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, po medal na wielkiej imprezie sięgnęła wreszcie nasza drużyna, a przebłyski wielkiej formy mieli też inni nasi skoczkowie, na czele z Piotrem Żyłą, który udowodnił, że zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata nie jest dla niego niczym niemożliwym. W nowym sezonie, który rozpoczyna się jutro od konkursu drużynowego w niemieckim Klingenthal, nasi zawodnicy mają być jeszcze mocniejsi
A jak Ahonen
Rówieśnik Adama Małysza. Jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii skoków narciarskich. Ma w dorobku prawie wszystkie najważniejsze laury. Brakuje mu tylko jednego – mistrzostwa olimpijskiego. Jane Ahonen wznowił karierę po dwóch latach przerwy, żeby zdobyć złoty medal w Soczi i poczuć się spełnionym. Początek miał obiecujący, bo wygrał jedne zawody z cyklu Letniej Grand Prix, ale szybko zderzył się z kryzysem w fińskich skokach. Jeżeli jednak on nie wyciągnie tej dyscypliny w swoim kraju z marazmu, nie zrobi tego chyba nikt inny.
D jak doping
Tego pozytywnego najwięcej jest oczywiście w Polsce, bo nikt tak nie dopinguje jak polscy kibice w Zakopanem i Wiśle. Negatywny, związany z niedozwolonymi używkami i dyskwalifikacjami jest w skokach rzadko spotykany. Ostatnim głośnym przypadkiem była sprawa Rosjanina Dmitrija Wasiljewa, który w 2001 roku został zawieszony na dwa lata za stosowanie niedozwolonych środków. Latem nieciekawą przygodę z komisją antydopingową miał mistrz olimpijski i dwukrotny zdobywca Pucharu Świata Thomas Morgensern. Austriak zapomniał stawić się na wcześniej zapowiedziane testy, bo… źle się czuł i pojechał do lekarza. Nie poniósł jednak z tego tytułu żadnych konsekwencji, ponieważ przepisy antydopingowe w skokach są dość liberalne i przewidują karę dopiero za trzecie niestawienie się na testach w ciągu 18 miesięcy.
Numerem jeden jest oczywiści rekordzista pod względem zwycięstw w Pucharze Świata Gregor Schlierenzauer. Rewelacyjny Austriak jest wielkim faworytem bukmacherów zarówno jeśli chodzi o igrzyska olimpijskie, jak i Kryształową Kulę. Wśród sportowców, którzy mogliby mu zagrozić, wymienia się choćby Kamila Stocha. Nasz mistrz świata z Val di Fiemme ma zasadę, że w każdym kolejnym sezonie poprawia się przynajmniej o jedno miejsce. Skoro ostatni sezon PŚ ukończył na trzeciej pozycji, teraz powinien być więc co najmniej drugi. Na pewno groźni będą również Norweg Anders Bardal i Niemcy – świetny latem Andreas Wellinger, Severin Freund oraz Richard Freitag, choć on akurat początek sezonu straci z powodu kontuzji. W dalszym ciągu nie poddaje się też stara gwardia. Jak zawsze przed igrzyskami ożywił się czterokrotny mistrz olimpijski Simon Amman. Czy znów zamieni największą imprezę czterolecia w swój prywatny folwark?
G jak gra
Największą popularnością spośród wszystkich gier opowiadających o świecie skoków narciarskich cieszy się oczywiście seria zręcznościówek Deluxe Ski Jumping Jussiego Koskelli. W czwartej wersji, która od blisko dwóch lat gości na naszych komputerach, Fin odwzorował możliwie najdokładniej fizykę skoku i zachowanie zawodnika w powietrzu. Dodatkowego realizmu dodają skocznie, które są wiernymi kopiami istniejących na całym świecie obiektów – w najnowszym uaktualnieniu (z minionej środy) doszła m.in. skocznia w Wiśle Malince.
K jak Klingenthal
To w tej niemieckiej miejscowości zostanie zainaugurowany nowy sezon Pucharu Świata. Pierwsze zawody odbędą się już w najbliższy weekend, w sobotę i niedzielę. Na razie organizatorzy starają się doprowadzić skocznie do używalności. Problemem jest brak śniegu. Niemcy zawczasu się jednak zabezpieczyli. Biały puch, który od ubiegłej zimy był przechowywany w pobliskim lesie, został już przetransportowany na skocznię i udeptany na zeskoku przez wolontariuszy. Organizatorzy zapewniają, że na czas konkursów będą mieli przynajmniej 30-centymetrową warstwę śniegu.
L jak lato
Dla polskich skoczków było bardzo udane. Po raz pierwszy w czołowej dziesiątce Letniej Grand Prix mieliśmy aż trzech przedstawicieli – Krzysztofa Bieguna, Macieja Kota i Kamila Stocha. Blisko był też Jan Ziobro, ostatecznie jedenasty, któremu do miejsca w elicie zabrakło zaledwie kilkunastu punktów. O tym, że Kot i Stoch potrafią daleko skakać, wiedzieli wszyscy, ale świetna forma Bieguna i Ziobry, którzy do tej pory pozostawali nieco w cieniu starszych kolegów, była już sporym zaskoczeniem. Jeżeli utrzymają dyspozycje również w zimie, kibice będą mieli z nich sporo pociechy. Budujące jest też, że w konkursach LGP punktowało łącznie aż 12 Polaków. To również najlepszy wynik \"biało-czerwonych” w historii letnich skoków narciarskich.
Dwie odważne dziewczyny znalazły się i w tym sezonie polska reprezentacja po raz pierwszy w historii wystartuje w konkursie mieszanym, zwanym też mikstem. Dwie dziewczyny, które zdaniem Polskiego Związku Narciarskiego dorosły już do startu w poważnych zawodach, to Magdalena Pałasz i Joanna Szwab, o której dyspozycji bardzo pozytywnie wypowiadał się ostatnio były trener Adama Małysza, Fin Hannu Lepistoe. Pierwszy mikst z udziałem \"biało-czerwonych” odbędzie się 6 grudnia w Lillehammer.
N jak nadzieja
Mówią, że jest matką głupich, ale trudno nazwać głupim kogoś, kto doprowadził do największych sukcesów Adama Małysza i stworzył świetnie funkcjonujący system, dzięki któremu doczekaliśmy się następców Orła z Wisły. Apoloniusz Tajner, bo o nim mowa, głośno zapowiada, że polską kadrę stać podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi na trzy medale. \"Mamy znakomitego lidera w postaci Kamila Stocha, bardzo mocnych Maćka Kota i Piotrka Żyłę i jeszcze siedmiu zawodników, którzy są nieco w cieniu, ale z miesiąca na miesiąc skaczą coraz lepiej. Któryś z nich musi zapalić w najważniejszym momencie. Mam nadzieję, że da nam to podium w drużynie i dwa indywidualne” – to słowa prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. Oby nadzieje nie okazały się płonne.
P jak przepisy
Nowy sezon skoków narciarskich tradycyjnie już przyniesie zmiany regulaminowe. W tym roku na szczęście nie będą miały one pierwszoplanowego znaczenia. Chodzi raczej o usprawnienie dotychczas wprowadzonych rozwiązań. Najważniejsza innowacja, testowana już zresztą podczas LGP, związana jest ze skracaniem rozbiegu przez trenera, co w poprzednim sezonie wywołało sporo kontrowersji. Od tego roku, jeśli szkoleniowiec zdecyduje się na takie rozwiązanie, jego podopieczny musi doskoczyć przynajmniej do 95 proc. punktu HS obiektu. W przeciwnym razie punkty za obniżoną belkę startową nie zostaną dodane. Po konsultacji ze wszystkimi ekipami i specjalnych analizach, FIS postanowił także powiększyć o 21 procent rekompensatę za wiatr w plecy. Swego rodzaju bonus przygotowano także dla zawodników, którzy wreszcie podczas swojego skoku będą widzieli na rozbiegu linię, do której muszą doskoczyć, żeby objąć prowadzenie. To rozwiązanie z pewnością ułatwi też oglądanie zawodów kibicom zgromadzonym na skoczni.
T jak telewizja
Przed rokiem telewizja publiczna nieco zlekceważyła kibiców skoków, spodziewając się z pewnością spadku oglądalności i odpuściła sobie transmisje z kilku konkursów. Po sukcesach ekipy Łukasza Kruczka osoby decyzyjne mogły jedynie pluć sobie w brodę, bo skoki na małym ekranie znów zaczęły osiągać rekordową oglądalność. W tym sezonie błędu nie popełniono i wszystkie zawody z udziałem reprezentantów naszego kraju będzie można oglądać na żywo nie tylko w Eurosporcie, ale także w TVP1. W ofercie znalazły się nawet nocne zawody z Japonii. Zabraknie jedynie miksta, w którym jak na złość pierwszy raz w historii wystąpią \"biało-czerwoni”. Ale akurat tego przy negocjowaniu nowej umowy przy Woronicza wiedzieć nie mogli.
Rodzinna miejscowość Adama Małysza przed rokiem zadebiutowała jako arena zawodów o Puchar Świata. Ze względu na niedopracowane rozwiązania technologiczne zebrała raczej przeciętne noty i w tym roku miało zabraknąć jej w kalendarzu. Nieoczekiwanie podczas letniego zjazdu działacze FIS zmienili zdanie i dokooptowali dodatkowy konkurs w Polsce. W tym sezonie, podobnie, jak w poprzednim będziemy mieli więc zawody indywidualne w Wiśle oraz indywidualne i drużynowe w Zakopanem.
Z jak zespół
Obecnie mamy najmocniejszy w historii. Podkreślają to wszyscy, od samych zawodników poczynając, na sztabie szkoleniowym i działaczach kończąc. Stworzenie wyrównanej grupy skoczków to niewątpliwy sukces trenera Łukasza Kruczka i jego współpracowników. Dziś polska drużyna to nie tylko lider Kamil Stoch, ale cała grupa depczących mu po piętach kolegów, na czele z Piotrem Żyłą, który poznał już smak zwycięstwa i Maciejem Kotem, kręcącym się w okolicach podium w pojedynczych konkursach. Na dziś możemy wystawić podczas zawodów siedmiu zawodników, a nie byłoby z pewnością problemu ze znalezieniem dwunastu. Na pierwsze zawody do Klingenthal pojadą, oprócz wspomnianej wyżej trójki, również Krzysztof Biegun, Jan Ziobro, Dawid Kubacki i Stefan Hula, a do startów aż palą się pozostający w rezerwie: Aleksander Zniszczoł, Krzysztof Miętus, Klemens Murańka i Bartłomiej Kłusek.
Ż jak żartowniś
W polskiej ekipie największym jest z pewnością Piotr Żyła. 26-latek z Cieszyna dzięki szczerości i prostolinijności oraz barwnym wypowiedziom zjednał sobie setki tysięcy fanów. Na portalu społecznościowym Facebook jest trzecim najpopularniejszym Polakiem. Przegrywa tylko z piłkarzem Robertem Lewandowskim i muzykiem Grubsonem. Jeśli ktoś zastanawia się jeszcze skąd wzięła się ta sława, wystarczyć, że zajrzy na jego profil. To jeden z ostatnich wpisów (pisownia oryginalna): \"pierwsze skoki na lodzie za nami:-) w sumie czy jest jakaś różnica?? Jeden pieron, jak dobrze skoczysz to daleko zalecisz:-) teoria skakania raczej się nie zmieniła:-P”.
Reklama
Od A do Ż, czyli alfabet kibica skoków narciarskich
Choć Adam Małysz już ponad dwa lata temu zakończył karierę, skoki narciarskie nie straciły w Polsce na popularności. Poprzedni sezon, który miał być pierwszym poważnym egzaminem dla następców Orła z Wisły, wypadł znakomicie.
- 22.11.2013 14:50

Reklama













Komentarze