Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Broń w lubelskim ratuszu. „W przypadku wojny umiejętność strzelania nie zaszkodzi”

Radny Zbigniew Jurkowski na posiedzenie Komisji Samorządności i Porządku Publicznego zaprosił mistrza Polski w strzelaniu długodystansowym Michała Szczyrka, który w budynku lubelskiego ratusza zaprezentował… broń. - Bardzo długo żyliśmy w pokoju. Ale w przypadku jakiegoś kataklizmu umiejętność strzelania na pewno nie zaszkodzi – mówi nam sam zainteresowany.
Broń w lubelskim ratuszu. „W przypadku wojny umiejętność strzelania nie zaszkodzi”
Michał Szczyrek i radny Zbigniew Jurkowski

Autor: JM

20 października w lubelskim Ratuszu odbyło się posiedzenie Komisji Samorządności i Porządku Publicznego. Radny Zbigniew Jurkowski, przewodniczący komisji, w porządek obrad wpisał prelekcję pod tytułem „Lepszy od Janka Kosa”.

Wygłosił ją Michał Szczyrek. To doktor habilitowany z Katedry i Kliniki Pneumonologii, Onkologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, a także mistrz Polski w strzelaniu długodystansowym z Klubu Strzeleckiego Snajper.

Szczyrek, zawodowo lekarz, jest pasjonatem broni sportowej. Strzelectwem zajmuje się od 5 listopada 2001 roku, a więc prawie ćwierć wieku, w tym czasie wielokrotnie wygrywał przeróżne ogólnopolskie zawody. Na Komisji Samorządności i Porządku Publicznego prezentował kilka rodzajów broni i amunicji.

- Myślę, że Polacy mają pozytywny stosunek do broni, choć dostęp do niej w naszym kraju nie jest ani powszechny, ani nadmiernie łatwy. Jeśli jednak ktoś chce ją mieć i ma ku temu powody, może ją zdobyć. Panuje teraz duży boom na strzelanie. Jest to niestety związane z sytuacją geopolityczną, trend ten bowiem nasilił się, odkąd trwa konflikt na Ukrainie – mówi nam Szczyrek.

Statystyki pokazują, że od 2021 roku zauważalny jest wyraźny przyrost liczby osób, którym państwo polskie wydało pozwolenie na posiadanie broni palnej. W ciągu czterech ostatnich lat liczba ta wzrosła czterokrotnie. W minionym roku było to rekordowe 46 tysięcy zdobytych uprawnień.

- Bardzo długo żyliśmy w pokoju. Wydawało nam się, że wojna to relikt przeszłości, anachronizm, który nas nie dotyczy i nigdy nie spotka. Że złe rzeczy dzieją się może gdzieś w dzikich krajach, na innych kontynentach, ale nie w cywilizowanej Europie, więc po co nam broń czy przysposobienie obronne w szkołach?

- A w przypadku jakiegoś kataklizmu umiejętność strzelania na pewno nie zaszkodzi. Kraje, które mają świadomość, że wojna może się zdarzyć, mają bardzo rozwiniętą obronę terytorialną i świadomość wokół tego tematu wśród cywilów. W Szwajcarii na przykład strzela każde dziecko, każdy dorosły, każdy staruszek - opowiada Szczyrek.

Z danych statystycznych zaprezentowanych przez Portal Strzelecki wynika, że w Polsce na 100 mieszkańców przypada 2,5 sztuki broni palnej. W tym zestawieniu zajmujemy ostatnie miejsce w Unii Europejskiej. Liderem w tej klasyfikacji jest Finlandia, gdzie jest to 32,4 sztuk na 100 obywateli.

Krytycy powszechnego dostępu do broni podnoszą prosty, wręcz darwinistyczny, ale bardzo skuteczny argument: koniec końców służy ona głównie zabijaniu.

- Do zabijania może służyć każdy przedmiot. Pod warunkiem, że jest źle, szkodliwie, niewłaściwie użyty. I broń też, oczywiście. Bezpieczeństwo w używaniu broni w dużej mierze zależy więc od stanu populacji. Jeśli mamy wyedukowane, mądre, stabilne społeczeństwo, nie będzie z tego prawie żadnych szkód.

- Prawda jest taka, i to nie do podważenia, że liczby wydawanych pozwoleń na broń i sprzedawanej broni w Polsce tylko rosną i będą rosnąć na skutek reakcji ludzi na wydarzenia za naszą wschodnią granicą. Do lamusa odchodzi przekonanie, że strzelają tylko barbarzyńcy. Bo to mit. Broń mogą mieć też normalni ludzie. Również w Polsce - przekonuje Michał Szczyrek.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama