Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Nowy rytm - ten sam Dziennik Wschodni! Zamów prenumeratę już dziś

Systemy monitorowania martwego pola (BSM) – czy rzeczywiście poprawiają bezpieczeństwo?

Każdy kierowca zna to nieprzyjemne uczucie podczas zmiany pasa. Lusterka sprawdzone, kierunkowskaz włączony, a jednak nagle rozlega się klakson. Samochód ukryty w martwym polu to zmora wielopasmowych dróg. Producenci pojazdów postanowili walczyć z tym zjawiskiem, montując w lusterkach małe, pomarańczowe lampki. Systemy BSM mają być naszymi dodatkowymi oczami, ale czy można im w pełni zaufać?
Systemy monitorowania martwego pola (BSM) – czy rzeczywiście poprawiają bezpieczeństwo?

Jak działa elektroniczny anioł stróż w lusterku?

System BSM (Blind Spot Monitoring) opiera swoje działanie na czujnikach, najczęściej radarowych, ukrytych w tylnej części pojazdu. Przez cały czas skanują one obszar na sąsiednich pasach, który jest niewidoczny dla kierowcy w lusterkach bocznych. Gdy w tej strefie znajdzie się inny pojazd, system zapala dyskretną ikonę, zwykle na szkle lusterka. Jest to na razie tylko pasywna informacja dla kierowcy. Prawdziwe ostrzeżenie pojawia się, gdy mimo obecności auta w martwej strefie, włączymy kierunkowskaz sygnalizujący zamiar zmiany pasa. Wtedy lampka zaczyna intensywnie migać, a czasem dodatkowo odzywa się sygnał dźwiękowy. Bardziej zaawansowane systemy potrafią nawet aktywnie zareagować, delikatnie korygując tor jazdy lub wprawiając kierownicę w wibracje. Sygnał dźwiękowy jest szczególnie ważny w gęstym ruchu miejskim, gdy nasza uwaga bywa rozproszona. Taki alert ma za zadanie natychmiastowo przykuć uwagę kierowcy, zanim ten rozpocznie niebezpieczny manewr.

Kiedy pomarańczowa lampka może wprowadzić w błąd?

Żaden system nie jest niestety niezawodny, a ślepe zaufanie do elektroniki bywa zgubne. Monitorowanie martwego pola ma swoje ograniczenia, o których trzeba pamiętać. System może gorzej radzić sobie z wykrywaniem wąskich obiektów, jak motocykle czy rowery. Czasami zdarza się, że asystent reaguje fałszywie na elementy infrastruktury drogowej, na przykład bariery energochłonne na ciasnych łukach. Trzeba też wiedzieć, że większość systemów BSM aktywuje się dopiero po przekroczeniu pewnej prędkości, na przykład 20-30 km/h. Warstwa błota pośniegowego lub lodu na zderzaku potrafi całkowicie zablokować działanie radaru, a system nie zawsze poinformuje o swojej niesprawności. Podobnie, pojazd nadjeżdżający z bardzo dużą prędkością może pojawić się w martwej strefie tak szybko, że system ostrzeże nas zbyt późno. Dlatego właśnie te systemy są najbardziej wiarygodne podczas płynnej jazdy, a nie w ekstremalnych warunkach drogowych.

Główne ograniczenia systemów BSM to:

  • Złe warunki pogodowe: Czujniki radarowe mogą zostać "oślepione" przez bardzo gwałtowne opady deszczu lub oblepiający je śnieg.
  • Wąskie obiekty: Systemy mogą mieć problem z szybkim i precyzyjnym wykryciem motocykla lub roweru.
  • Prędkość: Zazwyczaj nie działają przy bardzo wolnej jeździe w korku oraz mogą nie zdążyć zareagować na pojazd nadrabiający prędkość z bardzo dużą różnicą.
  • Fałszywe alarmy: Czasem czujniki interpretują bliskie bariery na zakrętach jako inny pojazd.

Asystent czy pilot – jak mądrze korzystać z monitorowania martwego pola?

Największym błędem jest traktowanie systemu BSM jako pełnego zastępstwa dla lusterek i odwracania głowy. To jedynie system wspomagający, który ma potwierdzić nasze obserwacje lub zwrócić uwagę na coś, co przeoczyliśmy. Złota zasada zmiany pasa ruchu pozostaje niezmienna: najpierw lusterka, potem spojrzenie przez ramię, a dopiero na końcu ocena sygnału z BSM. Niestety, nawet najlepsze systemy nie chronią przed każdym zdarzeniem drogowym. Kolizje boczne wciąż się zdarzają, często z winy innych kierowców. Każdy pojazd musi posiadać obowiązkowe ubezpieczenie OC. Wielu przezornych kierowców decyduje się także na dobrowolne ubezpieczenie AC samochodu, aby zapewnić sobie finansowe wsparcie w razie uszkodzenia własnego pojazdu. Warto samodzielnie sprawdzić różne opcje ochrony, co ułatwi kalkulator OC. Całkowite poleganie na elektronice usypia czujność i prowadzi do utraty dobrych nawyków, takich jak szybkie spojrzenie przez ramię. Warto pamiętać, że fizyczne sprawdzenie otoczenia pojazdu jest nadal najbardziej niezawodną metodą weryfikacji. Technologia ma nas wspierać w momentach naszego wahania lub przeoczenia, a nie wyręczać z obowiązku myślenia.

System monitorowania martwego pola to bez wątpienia wartościowy element wyposażenia, który realnie podnosi poziom bezpieczeństwa. Działa jak dodatkowa para oczu tam, gdzie nasz wzrok nie sięga. Nie zwalnia nas jednak z podstawowego obowiązku, jakim jest myślenie i aktywne obserwowanie drogi. Traktujmy tę pomarańczową lampkę jak dobrego doradcę, a nie jak autopilota.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama