To pytanie wydaje się być najważniejsze, zwłaszcza w kontekście ostatnich tygodni. Pamiętamy, że Teksańczyk, który w przeszłości grał już w lubelskim klubie, dołączył ponownie do Startu tuż przed przerwą reprezentacyjną.
Zdążył już nawet zadebiutować w czerwono-czarnych, ale mecz ze Śląskiem Wrocław zakończył się porażką podopiecznych Wojciecha Kamińskiego. O’Reilly wyszedł w pierwszej piątce, spędził na parkiecie 33 minuty i zdobył 14 pkt. Widać jednak, że jeszcze nie jest w odpowiednim rytmie, o czym świadczy przeciętna skuteczność rzutowa, a także 5 strat.
– Mam z Lublina fantastyczne wspomnienia i bardzo cieszę się, że mogę tu wrócić. Dziękuję wszystkim związanym z tą organizacją za stworzenie takiej możliwości. Chcę pomóc drużynie w poprawieniu rezultatów – mówi Liam O’Reilly.
– Przespaliśmy pierwszą połowę. Nie było zęba, może byliśmy źle nastawieni, może obraliśmy złą taktykę? Nasz początek sezonu mogę ocenić źle. Nie gramy tak jak chcieliśmy. Gramy bardzo słabo w obronie. Zawiedliśmy jako zespół, bo na krajowych parkietach graliśmy po prostu za miękko. W pierwszej połowie często traciliśmy po kilkanaście punktów do przeciwnika i taką różnicę jest już później bardzo trudno zniwelować. Popełniliśmy błędy przy budowie składu i pewnie też przy okresie przygotowawczym. Dobrze, że puchary europejskie już się skończyły, bo wreszcie będę miał czas na normalny trening. Bo w ostatnich tygodniach na to nie było w ogóle czasu – wyjaśnia Wojciech Kamiński.
Teraz szkoleniowiec miał blisko dwa tygodnie na spokojny trening, bo poprzedni mecz odbył się 23 listopada. Dodatkowo opiekun Startu miał do dyspozycji wszystkich graczy, bo nie musiał oddać żadnego swojego zawodnika na zgrupowania reprezentacji narodowych. Taką samą sytuację miały jednak również Dziki. Klub ze stolicy jest obecnie na dziewiątej pozycji w ligowej tabeli. Warszawianie podnieśli się po słabym początku sezonu i z ostatnich czterech spotkań wygrali trzy, w tym to najważniejsze, jakim były derby z Legią.
W składzie Dzików jest sporo lubelskich akcentów, bo zawodnikami tej ekipy są Michał Aleksandrowicz i Grzegorz Grochowski. Zwłaszcza ten pierwszy wbił się w pamięć nieco starszych kibiców, bo grał w Starcie jeszcze wtedy, kiedy ten występował na parkietach I ligi. Gwiazdą Dzików jest jednak Landrius Horton. Amerykanin wcześniej nie grał w wielkich ligach, bo występował chociażby w Macedonii Północnej czy Cyprze. W tym sezonie w OBL radzi sobie jednak wyśmienicie i średnio zdobywa 22,3 pkt na mecz.
Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 15 w hali Globus. Spotkanie będzie można obejrzeć na YouTube.













Komentarze