W podstawowym składzie gości pojawił się Karol Czubak, który nie dokończył spotkania z Legią. Zabrakło za to Ivo Rodriguesa. Brak Portugalczyka był zresztą bardzo widoczny. Lublinianie mieli duże problemy z płynną grą, notowali sporo strat, a do tego bardzo rzadko kreowali coś pod bramką przeciwnika. Co innego Arka.
Miejscowi już w trzeciej minucie mogli objąć prowadzenie. Po centrze Marca Navarro piłkę wzdłuż piątki zgrał Sebastian Kerk. Herve Matthys najpierw przyblokował jednak przeciwnika, a za chwilę wybił futbolówkę z linii bramkowej. 180 sekund później była kontra pięciu na czterech, którą strzałem centymetry obok słupka zakończył Kamil Jakubczyk. Dosłownie po chwili Navarro znowu dobrze dośrodkował, ale na szczęście Edu Epsiau nie opanował piłki.
Motor wrócił z dalekiej podróży także w 19 minucie. Paweł Stolarski zaliczył stratę na rzecz Jakubczyka. Ten zagrał „klepkę” z Kerkiem i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Zagrał sobie jednak za daleko do przodu, dzięki czemu czujny Ivan Brkić zdołał zażegnać niebezpieczeństwo odważnym wyjściem.
W 22 minucie goście oddali... jedyny celny strzał w pierwszej połowie. Mathieu Scalet dośrodkował w pole karne z lewego skrzydła, a Czubak, chociaż stał tyłem do bramki, to zdołał uderzyć głową. Bez zarzutu swoją robotę wykonał jednak Damian Węglarz. W kolejnych fragmentach zdecydowanie groźniejsza była Arka, która zaliczyła kilka celnych strzałów. Brkić był jednak tam, gdzie być powinien. W końcówce Chorwat musiał sięgnąć do siatki. Po centrze z rzutu wolnego, Kike Hermoso posłał piłkę do pustej bramki, w której nie było bramkarza Motoru. Michał Marcjanik nieprzepisowo blokował jednak golkipera przyjezdnych i ostatecznie gol został odwołany po analizie VAR.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy miejscowi dostali kolejny powód, żeby sobie popsioczyć na arbitra. Po rzucie rożnym Czubak wyraźnie odbił futbolówkę ręką w swojej szesnastce. Gdynianie domagali się karnego, protestowali, ale decyzja sędziów ponownie była po stronie lublinian.
Wejście w drugą część meczu zapowiadało duże emocje. W 48 minucie Brkić „zaplątał” się w dryblingu i miał sporo szczęścia, że Kerk nie wyłuskał mu piłki. Niedługo później Fabio Ronaldo bardzo dobrze zagrał w szesnastkę do Czubaka. Niestety, były snajper klubu z Gdyni strzelił prosto w bramkarza.
Kolejne okazje pojawiły się dopiero po godzinie gry, obie dla gospodarzy. Najpierw Tornike Gaprindashvili wyłożył futbolówkę do Navarro, który został zablokowany. Po kilkudziesięciu sekundach Epsiau dostał idealną centrę na głowę i tuż zza piątki uderzył nad bramką.
Druga połowa była lepsza w wykonaniu zespołu Mateusza Stolarskiego. Znowu był jednak problem z kreowaniem sytuacji. Szkoda chociażby akcji z 64 minuty, kiedy Ronaldo zamiast do przodu, zagrał za plecy kolegi i zwolnił cały atak. 180 sekund później głową strzelił jeszcze Czubak. Tym razem jednak niecelnie.
W 82 minucie gospodarze dopięli swego. Świetnie atak wyprowadził rezerwowy Luis Perea. Strzał Kerka odbił jeszcze Brkić, ale Perea dopadł do piłki i z ostrego kąta posłał ją do siatki. Motor odpowiedział tylko jedną szansą. Filip Wójcik był pod bramką rywali, nabrał jednego rywala na „zamach”, ale drugi zdołał go zablokować. Chociaż były jeszcze stałe fragmenty gry, to goście nie zdołali już uratować remisu.
Arka Gdynia – Motor Lublin 1:0 (0:0)
Bramka: Perea (82).
Arka: Węglarz – Marcjanik, Hermoso, Gojny, Navarro, Sidibe (74 Perea), Jakubczyk, Gaprindashvili (74 Predenkiewicz), Rusyn (74 Szysz), Espiau (85 Percan), Kerk (88 Oliveira).
Motor: Brkić – Stolarski (29 Wójcik), Najemski (78 Bartos), Matthys, Luberecki, Samper (78 Łabojko), Wolski, Scalet, Król (66 Haxha), Czubak, Ronaldo (66 van Hoeven).
Żółte kartki: Espiau, Jakubczyk – Luberecki, Wolski, Scalet.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 6549.














Komentarze