Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
KOMENTARZ

Na tych ulicach dzieją się cuda

Wszystko wydaje się większe niż jest w rzeczywistości, bardziej okazałe, bardziej kolorowe, bardziej i bardziej… To niewytłumaczalna magia miejsc, które towarzyszą naszemu dzieciństwu, w których dorastamy i wchodzimy w życie. Ulica, blok, park, klatka schodowa. Wszystko jest nowe, pierwsze, fascynujące i pewnie dlatego zostaje w naszej pamięci. Dziewczyny z Kaliny, chłopaki z Krochmalnej, piszecie do mnie o swoich ulicach i to są historie na wielką, piękną powieść o Lublinie. Tworzycie książkę, w której każda ulica ma swoją osobistą, intymną opowieść, jakiej nie wymyśliłby żaden pisarz.
Na tych ulicach dzieją się cuda

Autor: fotopolska.eu

Pierwszy był pan Zygmunt, chłopak z Krochmalnej – a właściwie z Włościańskiej, bocznej Krochmalnej. Napisał do mnie po moim tekście Dziewczyna z Kalinowszczyny, w którym opowiedziałam o swojej ulicy. Opowieść pana Zygmunta „Moje życie Za Cukrownią” zachwyciła mnie. Jest w niej coś z klimatu „Lalki” Bolesława Prusa, a może powieści Emila Zoli. Prosty i skupiony na detalach przekaz, oparty jest na wrażeniach i emocjach. To obraz widziany oczami dziecka – beztroskiego i bezpiecznego w swoim małym świecie na ulicy Krochmalnej. 

Po publikacji historii pana Zygmunta napisała do mnie pani Elżbieta, dziewczyna trochę z Krochmalnej i trochę z Kaliny. 

„Z zaciekawieniem czytałam wspomnienia Pana Zygmunta. W domu na ulicy Włościańskiej, o którym pisze autor mieszkali moi ukochanidziadkowie u których tam ciągle bywałam. W tym domu urodziła się moja młodsza siostra. Byłam jednym z tych dzieci o których wspomina pan Zygmunt. Pamiętam wszystkich lokatorów tego domu. Zrobiło mi się bardzo miło, gdy pan Zygmunt wspomniał króliki mojego dziadzia i Jasia, mojego wujka grającego na akordeonie. Ja i autor wspomnień jesteśmy równolatkami, byliśmy sąsiadami, dzieliła nas tylko ściana. Od 50 lat nie mieszkam w Lublinie, nie bywam w tych miejscach, ale myślę, że bardzo się zmieniły.”

Skontaktowałam panią Elżbietę z panem Zygmuntem. To był ich pierwszy kontakt po ponad 50 latach. Długa rozmowa przyjaciół z dzieciństwa przywołała kolejne wspomnienia, kolejne obrazy, wrażenia i emocje. To powrót do świata, którego już nie ma, a który trzymamy w pamięci jak skarb. Jeśli go nie ocalimy, odejdzie na zawsze. 

„Chciałoby się po tej naszej rozmowie z Elżbietą dodać do „Chłopaków z Krochmalnej” kilka rozszerzeń o tamtych czasach. Jeżeli jest pani zainteresowana, to mogę nimi służyć” – napisał do mnie pan Zygmunt. 

Oczywiście, że byłam zainteresowana. Drugą część opowieści pana Zygmunta „Moje życie Za Cukrownią” znajdziecie w dzisiejszej gazecie. Może w tej opowieści znowu ktoś odnajdzie siebie, może ponownie czyjeś losy splotą się po 50 latach? Wiem, że to możliwe, bo na ulicach, które mi opisujecie dzieją się prawdziwe cuda. Mam tych ulic już dużo, wasze historie czekają w kolejce na swoją publikację. Pogodna, Wapienna, Biłgorajska, Krochmalna, Niecała, Dzierżawna, Różana, Okrzei i wiele, wiele innych. 

Czekam na więcej. Czekam na wasze ulice widziane waszymi oczami i zapamiętane waszymi emocjami. Takiej historii jeszcze nikt nie napisał.

Piszcie do mnie: [email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama