Pewnie, kiedy Małecki podpisywał kontrakt z trzecioligową Avią, nie spodziewał się, że będzie miał szansę powalczyć o półfinał STS Pucharu Polski. Tak się jednak składa, że to właśnie „Mały” przypieczętował zwycięstwo żółto-niebieskich w ćwierćfinale rozgrywek nad Polonią Bytom 4:2.
Po tym, jak ustalił wynik podbiegł cieszyć się razem z kibicami, za co sędzia ukarał go żółtą kartką. A ta eliminuje go z występu przeciwko drużynie z Częstochowy.
Klub ze Świdnika zwrócił się jednak do PZPN z prośbą o anulowanie kartki, powołując się na ducha gry, no i samego Małeckiego. 37-latek jest w końcu bliżej niż dalej zawieszenia butów na kołku. Szkoda byłoby mu odbierać szansę na grę w ćwierćfinale Pucharu Polski za tak błahe przewinienie.
Według przepisów, były podstawy, aby Małeckiego ukarać, ale Avia ma nadzieję, że Polski Związek Piłki Nożnej spojrzy na całą sytuację zdroworozsądkowo.
– Uważam, że to była niezasłużona kara. Patryk nie zrobił nic złego, to była czysta radość z kibicami. Nie wskoczył też na ogrodzenie, tylko stanął na murku, tam nie było żadnego zagrożenia dla zdrowia czy bezpieczeństwa zawodnika. Co więcej, pan sędzia po cieszynce od razu zakończył spotkanie. Gdyby gwizdnął odrobinę wcześniej, to wszystko działoby się już po zakończeniu zawodów i nie byłoby mowy o żadnej kartce. Mamy nadzieję, że uda się to jeszcze odkręcić i że „Mały” będzie mógł zagrać w tak ważnym spotkaniu z Rakowem, bo to może być dla niego ostatnia szansa w karierze, żeby wystąpić w ćwierćfinale Pucharu Polski – wyjaśnia Wojciech Szacoń, trener żółto-niebieskich.














Komentarze