Niedzielny mecz od początku nie układał się po myśli Bogdanki LUK, która „na dzień” dobry musiała odrabiać straty. Podopieczni Stephane’a Antigi zachowali jednak spokój i kilka chwil później doprowadzili do równowagi (7:7). Wydawało się, że w kolejnych akcjach to lublinianie dojdą do głosu, ale to gospodarze po raz kolejny pokazali się z dobrej strony i wyszli na 12:9, a później konsekwentnie utrzymywali wypracowaną przewagę. Do tego dopisywało im nieco szczęście kiedy po serwisie Mateusza Maciejewicza piłka prześlizgnęła się po taśmie i spadła w pole gości (16:12). Kiedy przy jednej z kolejnych akcji fatalnie w ataku pomylił się Marcin Kania zrobiło się 20:19 i wydawało się, że goście w końcówce odwrócą losy pierwszego seta. Później po skutecznym bloku zawodników Bogdanki LUK zrobiło się 23:22, ale chwilę później skutecznym atakiem popisał się Mathis Henno. Mający pierwszą piłkę setową gorzowianie nie wykorzystali jej, ale kolejną szansę wykorzystał Eduardo Chizoba i gospodarze wygrali 25:23.
Drugi set zaczął się podobnie jak pierwsza partia. Gospodarze grali bardzo solidnie, a Bogdance LUK brakowało właściwego rytmu. To pozwoliło miejscowym szybko objąć trzypunktowe prowadzenie (6:3). Na szczęście w kolejnych akcjach przyjezdni się przebudzili za sprawą dobrej gry w bloku, głównie przez Leona, który powstrzymał w pojedynkę Chizobę (11:11). W kolejnych minutach kibice byli świadkami gry „punkt za punkt” i gdy zrobiło się 20:20 emocje jeszcze mocniej zaczęły narastać. W ważnym momencie sprytem wykazał się Fynnian McCarthy i Bogdanka LUK wyszła na prowadzenie (20:21). Następnie ważny punkt dla gości zdobył Mateusz Malinowski, a chwilę później dzięki jemu świetnemu serwisowi, który odrzucił rywali od siatki lublinianie zdobyli punkt po bloku i Bogdanka LUK miała pierwszą w tym meczu piłkę setową (22:24). Gorzowianie utrzymali nerwy na wodzy, zrobiło się 24:24 i trener Antiga poprosił o czas. Po powrocie na parkiet znów błysnął Malinowski i w efekcie drugi set zakończył się wynikiem 25:27.
W secie trzecim oba zespoły od samego początku regularnie na przemian zdobywały punkty, ale goście zawdzięczali to głównie złym zagrywkom miejscowych (6:6). Później gra nadal była bardzo wyrównana. Dopiero po nieskutecznym ataku Leona i bloku na Malinowskim gospodarze wyszli na 17:15 i mistrz Polski zaczynał znajdować się w coraz większych tarapatach. Kiedy zrobiło się 21:18 gospodarze zepsuli zagrywkę i goście wciąż mieli szansę na odrobienie strat. Jednak po nieudanym ataku Henno zespół z Gorzowa był o włos od zapewnienia sobie minimum jednego punktu w starciu z mistrzami Polski (23:19). Trzecią partię zakończył skuteczny atak Chizoby (25:20).
Czwarta partia zaczęła się lepiej dla zespołu z Lublina, który dość szybko wypracował sobie trzy „oczka przewagi” (4:7). Miejscowi starali się „gonić”, ale goście jeszcze powiększyli przewagę (11:15, 13:18), głównie dzięki dobrej grze Malinowskiego. W efekcie lublinianie w końcówce grali z dużym spokojem i bez większych problemów doprowadzili do tie breaka (20:25).
W ostatnim secie najpierw w goście popisali się skutecznym blokiem na Henno, a chwilę później Leon dał im trzy punkty przewagi dzięki dobrym zagrywkom (4:7). Miejscowi jednak nie odpuścili i chwilę później po niezwykle ofiarnej grze mecz znów się wyrównał (7:8, 9:10, 10:11). Kiedy miejscowi popisali się skutecznym blokiem na Leonie zrobiło się 12:12. W końcówce klasę pokazał Leon i asem serwisowym zakończył emocjonujący mecz (12:15).
Cuprum Stilon Gorzów – Bogdanka LUK Lublin 2:3 (25:23, 25:27, 25:20, 20:25, 13:15)
Cuprum Stilon: Henno, Niemiec, Kania, Maciejewicz, Kwasowski, Chizoba, Gregorowicz (libero) oraz Waliński, Gąsior, Veloso.
Boganka LUK: Henno, Komenda, Leon, Grozdanov, McCarthy, Sasak, Hoss (libero) oraz Gyimah, Malinowski, Young.
MVP: Malinowski (Bogdanka LUK).














Komentarze